Udawali zwykłych kierowców, ale interesowali się polską armią. Sąd zdecydował

Poznański sąd rozpatrzył apelację
Do zdarzenia doszło w Poznaniu
Źródło: Google Earth

Sąd Apelacyjny w Poznaniu wydał orzeczenie w sprawie dwóch obywateli Białorusi. Prokuratura zarzuca mężczyznom działalność szpiegowską na rzecz białoruskiego wywiadu wojskowego. W pierwszej instancji jeden z oskarżonych został skazany na trzy lata pozbawienia wolności, drugiego zaś uniewinniono.

W piątek Sąd Apelacyjny w Poznaniu wydał prawomocny wyrok w tej sprawie i podwyższył do czterech lat karę dla Andreia R. W odniesieniu do nieprawomocnie uniewinnionego Dzmitra N. uchylił w tym zakresie wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania przez sąd okręgowy. Proces prowadzony był z wyłączeniem jawności. Ze względu na to, że materiał dowodowy stanowiły m.in. dokumenty tajne i ściśle tajne ustne uzasadnienie wyroku zawierało tylko ogólne motywy rozstrzygnięcia.

"Oskarżony brał udział w działalności obcego wywiadu"

Uzasadniając piątkowy wyrok, sędzia Jarosław Ochocki podkreślił, że obrońca oskarżonego wskazywał w apelacji m.in. na błędy w ustaleniach faktycznych poczynionych przez sąd I instancji. Zdaniem sądu zarzuty te nie zasługiwały na uwzględnienie. - Nietrafny jest zarzut dotyczący tego, że oskarżony nie zataił np. swojej przeszłości wojskowej. Zapis, że "jest weteranem wojskowym" złożony w formularzu nie jest po pierwsze precyzyjny, po drugie jest on półprawdą. Należy to oceniać jako zacieranie swojej przeszłości. Jednostka, w której służył i służy oskarżony, jest jednostką specyficzną. Cała jej działalność była ukierunkowana na pozyskiwanie informacji przydatnych służbom białoruskim. Jeśli zważy się też na powiązania rodzinne oskarżonego, to jest co najmniej zastanawiające, a w ocenie sądu odwoławczego pewne, że oskarżony był etatowym pracownikiem białoruskich służb wywiadowczych – podkreślił sędzia. Dodał, że "niezaprzeczalnym faktem udowodnionym w toku postępowania jest także to, że bezpośrednio po zatrzymaniu oskarżonego R. było wiele telefonów do recepcji hotelu wykonanych przez kobietę, która chciała wiedzieć, co się stało z oskarżonym, przy czym prefiksy numerów przychodzących wskazywały na różne kraje: Białoruś, Hiszpania i zdaje się Wielka Brytania. Jak słusznie wskazywał oskarżyciel, działo się to za pomocą spoofingu, co wskazuje na zinstytucjonalizowaną formę działania, która nie jest dostępna przeciętnemu człowiekowi, lecz jedynie niezależnym instytucjom, np. służbom specjalnym" – zaznaczył sędzia. W uzasadnieniu wskazał także, że, owszem, każdy przeciętny użytkownik smartfona może zainstalować sobie różne aplikacje, w tym np. szyfrujące lub śledzące ruch samolotów, jednakże – jak mówił – "oskarżony obserwował tylko loty samolotów wojskowych, które dostarczały przez Polskę np. pomoc sojuszniczą dla Ukrainy". - Nie bez znaczenia było i to, że oskarżony podobne zainteresowania przejawiał w okresie kilku miesięcy przed przyjazdem do Polski. Zdaniem sądu wszystko to prowadzi do jednego logicznego wniosku, że oskarżony brał udział w działalności obcego wywiadu. Wskazują na to także dowody zgromadzone w części niejawnej akt sprawy – zaznaczył sędzia i wskazał, że podwyższenie wymiaru kary w jego przypadku było uzasadnione między innymi wagą zarzuconego mu przestępstwa. - Mając na uwadze fakt, że oskarżony przez wiele lat pracował w jednostkach organizacyjnych białoruskiego GRU na kierunku polskim, stwierdzić trzeba, że ujawnione działania oskarżonego na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej były konsekwencją i kontynuacją jego wieloletnich i zorganizowanych działań podejmowanych na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej. Nie bez znaczenia jest też fakt, że działania oskarżonego na terenie Polski rozpoczęły się niespełna w pół miesiąca od wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie – zaznaczył.

Zobacz też: Rosyjski wywiad odpowiada za podpalenia hali targowej w Warszawie i sklepu wielkopowierzchniowego w Wilnie>>>

"Oskarżeni stanowili swoisty zwiad, który miał przygotowywać do innych poważniejszych zadań"

Odnosząc się do drugiego oskarżonego, nieprawomocnie uniewinnionego przez sąd okręgowy Dzmitra N., sędzia zaznaczył, że "sąd I instancji zbyt pochopnie uniewinnił tego oskarżonego i sąd apelacyjny widzi potrzebę uchylenia wyroku w tym zakresie i skazania oskarżonego". Sędzia tłumaczył, że sąd okręgowy nie rozważył w sposób właściwy i wnikliwy dowodów i poszlak całości przeprowadzonych materiałów, które zostały wprowadzone do procesu. - W tym kontekście należy stwierdzić, że po pierwsze, świadkowie incognito to świadkowie z dwóch różnych służb kontrwywiadowczych Rzeczypospolitej Polskiej i działali oni niezależnie od siebie. Po drugie (...) obaj oskarżeni przygotowywali wspólnie trasę, którą mieli się poruszać. To nie była tylko inicjatywa oskarżonego R., to było wspólne planowanie trasy. 28 marca doszło do fotografowania i nagrywania infrastruktury i prowadzona była obserwacja na wykrycie obserwacji. Po to były potrzebne dwie osoby. 31 marca – obaj oskarżeni poruszali się trasą, aby - jak twierdził oskarżony N. - "podziwiać widoki", podczas gdy istnieje krótsza droga do celu, który wskazywali jako swoje przeznaczenie. A ta dłuższa przebiegała w pobliżu obiektów o charakterze strategicznym – mówił sędzia. Dodał, że ponadto oskarżeni poruszali się pieszo, bo – jak tłumaczyli – nie chcieli tracić pieniędzy na komunikację miejską, podczas gdy jednocześnie mówili o zakupach w centrum handlowym. - Sąd już tutaj pominie to, że udawali się do centrum handlowego w dni, w których to centrum było nieczynne – dodał. Sędzia zaznaczył, że w odniesieniu do twierdzenia sądu I instancji o rzekomej nieporadności oskarżonego N., to dla sądu odwoławczego było to stwierdzenie zupełnie niezrozumiałe. - Oskarżony na terenie Białorusi był między innymi menedżerem w dużym przedsiębiorstwie, co wymaga jakiejś operatywności, wiedzy, zborności i tak dalej – podkreślił. Sędzia zaznaczył, że "zdaniem sądu apelacyjnego, oskarżeni stanowili swoisty zwiad, który miał przygotowywać do innych poważniejszych zadań o charakterze dywersyjnym". Wyrok wydany w piątek przez Sąd Apelacyjny w Poznaniu jest prawomocny.

Jednego skazano, drugiego uniewinniono

Proces w pierwszej instancji był niejawny. Wyrok zapadł 29 kwietnia 2024 roku. Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał, że Andrei R. jest winny zarzucanych mu czynów i od 6 marca 2022 roku do 4 kwietnia 2022 roku brał udział w działalności białoruskiego wywiadu. Jego zadanie polegało na rozpoznawaniu obiektów wojskowych oraz cywilnych o krytycznym znaczeniu dla polskiej obronności

Drugiego oskarżonego uniewinniono.

Udawali zwykłych kierowców

Obu mężczyzn zatrzymano w kwietniu 2023 roku. Jak wynika z ustaleń śledczych, przybyli oni do Polski pod pozorem podjęcia pracy zarobkowej w charakterze kierowców.

"W oparciu o materiały zgromadzone przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego oraz materiał zgromadzony w toku prokuratorskiego śledztwa ustalono, iż pod pozorem podjęcia pracy w Polsce, brali oni udział w działalności białoruskiego wywiadu wojskowego. Mężczyźni pozyskiwali i gromadzili informacje dotyczące Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej oraz obiektów infrastruktury o znaczeniu krytycznym dla obronności kraju" – informowała Prokuratura Krajowa.

Dodano, że działalność szpiegowska podejrzanych skoncentrowana była na jednostkach wojskowych oraz obiektach cywilnych zlokalizowanych w zachodniej części Polski. "W jej ramach realizowali zadania polegające na rozpoznaniu istotnych elementów Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej oraz cywilnej infrastruktury transportowej" – wskazano.

Sprawą zajmował się wydział do spraw wojskowych w Prokuraturze Okręgowej w Poznaniu. Akt oskarżenia skierowano do sądu w czerwcu 2023 roku.

Czytaj też: Dwaj obcokrajowcy podejrzani o szpiegostwo na rzecz Rosji i Białorusi >>>

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: