Kilka dni temu, po krótkiej ucieczce przed policją, srebrne BMW rozbiło się na wąskim moście w Obornikach (woj. wielkopolskie). Wyjaśniło się dlaczego kierowca nie zatrzymał się do kontroli. Wcześniej grupka jadąca samochodem dokonała kilku podpaleń w sąsiednim powiecie. Grozi im teraz do 5 lat więzienia.
W poniedziałek wieczorem na moście w miejscowości Oborniki, kierowca BMW nie opanował swojego pojazdu i uderzył w stalowe bariery, mocno rozbijając auto. Jeszcze chwilę wcześniej pędził prawie 200 km/h przez miasto, uciekając przed patrolem policji. Wtedy policja nie potrafiła podać powodów ucieczki kierowcy.
Podpalali elewacje
Okazało się, że pasażerowie i kierowca BMW, wcześniej tego samego dnia, dokonali kilku podpaleń.
- W krótkim czasie dostaliśmy kilka zgłoszeń o podpaleniach. Na posesji w Hucie oraz dwóch innych w Połajewie ktoś oblał elewacje budynków łatwopalną cieczą, a następnie je podpalił. Kolejne zgłoszenie pochodziło z Czarnkowa, gdzie ktoś podpalił drzwi wejściowe budynku - informuje Wojciech Michałkiewicz z Komendy Powiatowej Policji w Czarnkowie.
Wszystkim mieszkańcom udało się ugasić pożary samodzielnie.
Areszt i dozór
Policjanci namierzyli pojazd, którym poruszali się sprawcy. Ci chcieli zabrać do auta jeszcze dwie osoby, również zamieszane w podpalenia. Tego zrobić nie zdążyli, bo na miejscu zjawiła się policja. Pozostała trójka próbowała uciekać. Rozbili się na barierach obornickiego mostu. Tam też zostali zatrzymani.
Cała piątka usłyszała zarzut zniszczenia drzwi wejściowych i elewacji budynków przez ich podpalenie. Grozi im za to do 5 lat więzienia. Wobec jednego z podejrzanych sąd zastosował tymczasowy areszt. Pozostali zostali objęci policyjnym dozorem.
Dla dobra śledztwa, policja nie zdradza, jakie były motywy działania grupy.
Autor: ib/gp/lulu / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KPP Oborniki