Po trzech latach wracamy do historii Mateusza i jego mamy, która zdecydowanie należy do tych ze szczęśliwym zakończeniem. Chociaż, jak mówi pani Joanna, do dziś nie może uwierzyć w ten happy end. W dwa dni po emisji materiału w "Faktach" TVN udało się uzbierać 100 tysięcy złotych.
OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W INTERNECIE >>>
Te pieniądze sprawiły, że po sprzedaniu starego, ciasnego mieszkania, państwo Biernacik mogli kupić inne, większe, ale również w Poznaniu, na tym samym osiedlu.
- To na pewno pomaga, że mama nie musi wstawać z podłogi, tylko może spać dziś na wygodnym łóżku - mówi Mateusz Biernacik. To on trzy lata temu był pomysłodawcą zbiórki pieniędzy. Zorganizował ją z myślą nie o sobie, a właśnie o matce, która opiekuje się nim i jego chorym ojcem przez całą dobę. - W nowym mieszkaniu jest dużo więcej miejsca, nikt nie siedzi sobie na głowie, każdy ma swój kąt, co jest ważne, jak się jest tyle w domu, co ja - opowiada w rozmowie z reporterem TVN24.
Pani Joanna nie wierzyła, że się uda
- Myślałam, że Mati przez tę sytuację zobaczy, że życie wcale nie jest takie proste, myślałam, że to [zbiórka - red.] może się nie udać. A okazało się, że to jego nieśmiałe, a zdecydowane pragnienie w sercu sprawiło, że to ja musiałam zmienić swoje myślenie - opowiada dziś ze śmiechem pani Joanna Biernacik.
Do szczęścia wystarczyło im zaledwie 25 metrów kwadratowych więcej. Za dodatkowe 80 tysięcy, które udało się jeszcze uzbierać, wyremontowali nowe lokum tak, żeby pani Joannie wygodniej było opiekować się i Mateuszem i jego ojcem z chorobą Parkinsona. Łatwiej jest jej teraz przemieszczać ich na wózku inwalidzkim, nie brakuje miejsca i sprzętu koniecznego do rehabilitacji.
Cienki, czerwony materac, na którym wcześniej spała, dalej ma, choć już nie używa. Zachowała go tylko ze względu na sentyment. - Być może przyda się, kiedy przyjadą goście - planuje.
Autorka/Autor: ww/gp
Źródło: TVN24, TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24