Przez około trzy godziny straż pożarna, policja i Straż Ochrony Kolei poszukiwały pasażera, który wyskoczył z pociągu jadącego z Rzepina do Frankfurtu nad Odrą. Ciężko rannego 37-latka znaleziono leżącego około pięć kilometrów od miejsca zatrzymania pociągu.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek około godziny 16. Pociąg odjechał ze stacji w Rzepinie (woj. lubuskie) i jechał w kierunku granicy z Niemcami.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że konduktor podczas kontroli natrafił na 37-letniego mężczyznę, który podróżował bez biletu - mówi Ewa Murmyło z Komendy Powiatowej Policji w Słubicach.
Otworzył drzwi, wyskoczył z pociągu
Mężczyzna usłyszał od konduktora, że zostanie ukarany mandatem i będzie musiał wysiąść na najbliższej stacji.
- Kiedy konduktor poszedł dalej, mężczyzna zerwał plomby w drzwiach, te się otworzyły i 37-latek wyskoczył z jadącego pociągu - wyjaśnia Murmyło.
W pociągu po otwarciu drzwi włączył się alarm i awaryjne hamowanie. Skład zatrzymał się na wysokości miejscowości Sułówek.
- Konduktor stwierdził, że mężczyzny nie ma w pociągu i powiadomił o sprawie służby - podaje Murmyło.
Znaleźli go pięć kilometrów dalej
37-latka poszukiwała policja, straż pożarna i Straż Ochrony Kolei. Po około trzech godzinach mężczyznę znaleziono na wysokości miejscowości Gajec, około pięciu kilometrów od miejsca zatrzymania pociągu.
- Był przytomny, ale leżał bezwładnie i miał problemy z mową. Z ciężkimi obrażeniami został przewieziony do szpitala - tłumaczy Murmyło.
Policjanci na razie nie mogli go przesłuchać.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock