Strażacy uratowali kota, który wpadł do przydomowej studni. Jeden ze śmiałków, zabezpieczony uprzężą, zszedł po drabinie na głębokość ok. 8 metrów i wyszedł na górę z kotem pod pachą.
O pomoc poprosiła właścicielka posesji, na której znajduje się studnia. Interwencja strażaków była niezbędna.
Szybka akcja, kot uratowany
Do Dębówca (woj. wielkopolskie) przyjechał zastęp z Konina oraz miejscowi ochotnicy. Jednak zanim któryś ze strażaków zszedł na dół, trzeba było się do akcji przygotować.
- To są działania na pozór łatwe, ale na dnie takiej studni może być niedostateczna ilość tlenu, albo gazy trujące. Najpierw opuszczany jest miernik na lince, który sprawdza te wartości. Były przypadki, że takie interwencje bez przygotowania kończyły się dla strażaków tragicznie - mówi kpt. Mariusz Batorski ze straży pożarnej w Koninie.
To on, z użyciem sprzętu do ratownictwa wysokościowego, zeszedł po drabinie w głąb studni. I zaraz z niej wyszedł, wraz z wychłodzonym, przestraszonym i głośno miauczącym kotem. Strażak zwierzaka przekazał w ręce szczęśliwych właścicieli.
Do zdarzenia doszło pod Koninem:
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KM PSP Konin