W Poznaniu nadal trwa liczenie strat po sobotnich nawałnicach. Mocno ucierpiał cmentarz komunalny na Miłostowie, gdzie zniszczonych przez powalone drzewa zostało "przynajmniej kilkanaście nagrobków". - Jeśli ktoś nie musi, to najlepiej, gdyby nie odwiedzał cmentarza przez najbliższe dwa tygodnie - apeluje Piotr Szlingert, prezes spółki Universum, która zarządza nekropolią.
Służby cmentarza od niedzieli nieprzerwanie pracują nad usunięciem skutków burzy na miłostowskim cmentarzu. Potężne wichury poprzewracały drzewa na terenie całej nekropolii. Wiele z nich spadło na nagrobki.
- Trudno precyzyjnie powiedzieć ile drzew zostało połamanych. Łącznie to będzie co najmniej sto kilkadziesiąt, ale dokładne liczby będziemy znać za kilka dni - mówi Szlingert.
Najgorzej sytuacja wygląda na polach nr 34 i 47. To głównie tam konary poniszczyły nagrobki. - Tych naliczyliśmy na razie kilkanaście, ale część z nich nadal znajduje się pod koronami drzew - dodaje prezes Universum.
"Cmentarza nie zamkniemy"
Jak zaznacza Szlingert, większość alejek została już uprzątnięta, dzięki czemu cmentarz może normalnie funkcjonować. Dodaje jednak, żeby bez potrzeby nie wchodzić na teren nekropolii.
- Wiele drzew, które jeszcze stoją, zostało uszkodzonych. Dlatego jeśli ktoś nie musi, to nie powinien odwiedzać cmentarza przez najbliższe dwa tygodnie, w ciągu których postaramy się uporać ze skutkami wichury. Cmentarza przecież nie zamkniemy. Pogrzeby muszą się odbywać - kończy Szlingert.
Nie tylko miłostowski cmentarz ucierpiał w ostatnim czasie przez gwałtowne burze. Niespełna miesiąc temu na cmentarzu na Junikowie wiatr powalił około 400 drzew. CZYTAJ WIĘCEJ TUTAJ
Autor: ib / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań