Adam Z., oskarżony o zabójstwo Ewy Tylman, po raz pierwszy do poznańskiego sądu przyjechał z rodzinnej Piły, a nie z sąsiadującego z gmachem sądu aresztu. Przybył ze sporą częścią swojej rodziny - dziś zeznają jego trzy siostry oraz szwagier. Oskarżony wszedł do sądu ze swoimi obrońcami głównym wejściem.
Adam Z. po raz pierwszy odpowiada z wolnej stopy. Wszedł do sądu głównym wejściem, razem ze swoimi bliskimi. Jest elegancko ubrany, na głowie miał czapkę z daszkiem. Był raczej spokojny, nie odpowiadał na pytania dziennikarzy. Na sali sądowej usiadł już nie za pancerną szybą, a na ławie oskarżonych.
Sędzia Magdalena Grzybek na początku rozprawy poinformowała, że podobnie jak w przypadku poprzednich dwóch rozpraw, nie można relacjonować na żywo tego, co dzieje się na sali. We wtorek zeznają Ewa M., Katarzyna B., Joanna Z. oraz Sławomir M. To siostry oraz szwagier oskarżonego. Zeznawać ma także brat Ewy Tylman - Dawid, który na poprzedniej rozprawie był nieobecny.
"Im mniej wiemy, tym lepiej dla nas"
Przed rozprawą reporterowi TVN24 Łukaszowi Wójcikowi udało się porozmawiać z Małgorzatą Z., siostrą Adama, która już wcześniej złożyła zeznania. Jak mówi, jej brat po wyjściu z aresztu nie jest tak zestresowany i przytłoczony, jak wcześniej, a całe zamieszanie wokół swojej osoby znosi "o dziwo dobrze". - Znam swojego brata, wiem jaki jest. Wiem, że nie mógł zrobić tego, o co go oskarżają - przekonuje.
Cieszy się też, że w końcu może rozmawiać z bratem, czego nie mogła zrobić gdy był w areszcie. O samej sprawie nie dyskutują. - Im mniej wiemy, tym lepiej dla nas. Od tego mamy naszych adwokatów, by poprowadzili sprawę. My czekamy na rozwój wypadków - podkreśla Małgorzata Z.
Adam Z. wypuszczony z aresztu
Przypomnijmy, na ostatniej (trzeciej) rozprawie w lutym stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Sąd poinformował o możliwości zmiany kwalifikacji czynu, zarzuconego Adamowi Z. w akcie oskarżenia z zabójstwa na nieudzielenie pomocy. Jeśli tak by się stało, oskarżonemu groziłyby maksymalnie trzy lata więzienia.
Obrońca Adama Z. triumfował po rozprawie, twierdząc, że od początku spodziewał się takiego rozwiązania. Może tylko nieco później.
Słowa sądu kazały też myśleć, że kilka dni później, na kolejnym posiedzeniu aresztowym, skład sędziowski łaskawiej spojrzy na kwestię dalszego pobytu Adama Z. w areszcie. I tak po przeszło roku oskarżony o zabójstwo Ewy Tylman wyszedł zza krat. Do końca procesu będzie odpowiadał z wolnej stopy.
"Nie zabiłem jej"
Proces w sprawie zabójstwa Ewy Tylman ruszył 3 stycznia. Prokuratura oskarża Adama Z. o to, że 23 listopada 2015 r., przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem nieprzytomną zepchnął do wody. Według śledczych mężczyzna w chwili popełnienia przestępstwa był poczytalny. Co było przyczyną śmierci kobiety - tego nie wiadomo. Ciało odnaleziono w wodzie dopiero po ośmiu miesiącach od zaginięcia. Jego stan uniemożliwił ustalenie przyczyny śmierci.
Dotychczas odbyły się trzy rozprawy. Na pierwszej Adam Z. odmówił składania wyjaśnień. W związku z tym sędzia odczytała protokoły zeznań mężczyzny, których oskarżony w części nie potwierdził. - Ja nie popchnąłem Ewy Tylman do wody, nie wrzuciłem jej tam, nie szarpałem. Nie zgwałciłem jej (...). Nie zabiłem jej - powtarzał Adam Z. Potem odpowiadał na pytania swojego obrońcy. Odtworzono także eksperymenty procesowe.
Wyrok jeszcze w 2017 r.?
Podczas drugiej rozprawy zeznawała siostra Adama Z. oraz trójka policjantów, którym Adam Z. miał przyznać się do zabójstwa. To, co powiedzieli przed sądem, może mieć kluczowe znaczenie. Przesłuchiwano ich osobno, nie mieli możliwości usłyszeć tego, co mówili przesłuchiwani wcześniej koledzy. Z ich relacji wynikało, że Ewa Tylman stała przy barierkach, a Adam Z. niechcący spowodował, że spadła ze skarpy. Nieprzytomną dziewczynę przeciągnął potem brzegiem i wrzucił do rzeki.
Adam Z. twierdzi jednak, że został zmuszony do złożenia takich zeznań. Śledztwo w tej sprawie prowadziła prokuratura w Zielonej Górze, ale zostało ono umorzone ze względu na brak jakichkolwiek dowodów potwierdzających wersję przedstawianą przez Z.
Na trzeciej rozprawie zeznawali partnerzy Ewy Tylman i Adama Z. (deklaruje, że jest gejem) oraz współpracownik Krzysztofa Rutkowskiego, którego zadaniem było doprowadzenie do spotkania między swoim pracodawcą a Z., czego dokonał. Jako ostatni tego dnia zeznawał Dominik M., partner Adama. - To były kapitalne zeznania - mówił po rozprawie obrońca oskarżonego. Zeznania, których dziennikarze nie usłyszeli, ponieważ ta część została utajniona. Najważniejszym momentem rozprawy niewątpliwie była opisana wyżej informacja sądu, że rozważy możliwość zmiany kwalifikacji czynu.
Łącznie zaplanowano 11 rozpraw. Jeśli nie zdarzy się nic niespodziewanego, wyrok może zapaść jeszcze pod koniec 2017 roku.
Autor: ib/i/ jb / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24