Nawet osiem lat więzienia grozi sołtysowi Zbęch (Wielkopolska), który zorganizował wianki dla tysięcy osób bez zezwolenia na imprezę masową. Perspektywy zapewne byłyby bardziej optymistyczne, gdyby czuł wsparcie władz gminy Krzywiń, która, jak wynika z dokumentów, była współorganizatorem festynu. Urzędnicy jednak teraz odżegnują się od wianków, zrzucając całą winę na sołtysa.
Artur Zakrzewski, reporter programu TTV "Blisko Ludzi" dotarł do urzędniczych dokumentów z 2013 roku, w których widnieją nazwy i terminy imprez organizowanych lub współorganizowanych przez Urząd Miasta i Gminy Krzywiń w roku 2014. Jedną z pozycji zajmują właśnie wianki w Zbęchu, z powodu których tamtejszy sołtys ma teraz spore kłopoty. Co ciekawe, w rozmowie z policją urzędnicy umywali ręce, mówiąc, że imprezy wcale nie organizowali.
"My tylko współfinansujemy"
Reporter złożył zatem wizytę w urzędzie. Na spotkanie z nim wyszedł zastępca burmistrza, Bartosz Kobus, który próbował wyjaśnić, w czym tkwi problem.
- Organizatorem i kołem zamachowym imprezy jest sołtys oraz rada sołecka. My jedynie współfinansujemy, a nie współorganizujemy imprezę - tłumaczy Kobus.
Kto jednak zorganizował płotki zabezpieczające? Kto zorganizował karetkę i fajerwerki strzelające na koniec festynu?
- To było zamawiane przez urząd gminy - przyznał wiceburmistrz, nadal jednak upierając się, że nie równa się to ze współorganizacją.
W końcu reporter pokazał swojemu rozmówcy wspomniane już wyżej dokumenty. Ponownie nie zrobiło to na przedstawicielu urzędu wrażenia.
- Byliśmy współorganizatorami, ale w sensie współfinansowania - powtarzał jak mantrę Kobus. - Od lat tak to funkcjonuje. Również za poprzedniej władzy. To była pomoc. Finansowa i logistyczna - zakończył.
Nielegalne wianki
Wianki w wielkopolskich Zbęchach organizowane są od 39 lat. Z roku na rok bawiących się jest coraz więcej. Festyn zyskał tak dużą renomę, że do małej wsi w powiecie kościańskim zaczęli zjeżdżać ludzie z kilku okolicznych powiatów, a nawet z Poznania. Zbęchy zyskały miano jednej z najbardziej imprezowych wsi w Wielkopolsce. Ten sukces sprowadził kłopoty na sołtysa. Na wiankach, zdaniem policji, już co najmniej od dwóch lat bawi się grubo ponad tysiąc osób. Stały się więc formalnie imprezą masową.
W zeszłym roku policja zażądała od sołtysa przedstawienia pozwolenia na organizację takiej imprezy. - Nigdy nie było mowy, że może to może być aż takie wydarzenie. Dopiero w zeszłym roku na dwa tygodnie przed imprezą przyjechał do mnie policjant z pismem. Tłumaczył, że wianki to impreza masowa i trzeba mieć na nią zgodę - wyjaśnia sołtys Zbigniew Zieliński. Na spełnienie formalności nie było już szans - imprezę masową należy zgłosić co najmniej 30 dni wcześniej.
Sprawą wianków ze Zbęch zajęła się prokuratura. - Ustawa jednoznacznie wskazuje, które imprezy mają charakter masowy. Decyduje o tym miejsce, w którym się odbywają, oraz liczba osób, które w nich uczestniczą. Sam sołtys przyznał, że spodziewał się na imprezie prawie 2 tys. osób. Policjanci, którzy byli na miejscu, potwierdzili, że taka liczba osób uczestniczyła w wydarzeniu - mówi Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
11 marca w Kościanie rozpoczął się proces w tej sprawie. Sołtysowi grozi grzywna, a nawet osiem lat więzienia. Kolejna rozprawa w kościańskim sądzie zaplanowana jest na 25 maja.
Zobacz materiał "Faktów" TVN:
Autor: ib / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: tvn24