36-letni Wasyl C. zasłabł podczas pracy. Według prokuratury właścicielka firmy produkującej trumny, zamiast mu pomóc, zabroniła wzywać karetkę, a potem wywiozła go do lasu. Mężczyzna zmarł. Właśnie ruszył proces, w którym na ławie oskarżonych zasiadają Grażyna F. i jeden z jej pracowników Serhij H.
Przed Sądem Rejonowym w Nowym Tomyślu ruszył proces Grażyny F., właścicielki zakładu produkującego trumny. Kobieta jest oskarżona w sprawie śmierci swojego pracownika Wasyla C.
F. przeprosiła na sali sądowej rodzinę Wasyla C. Złożyła też obszerne wyjaśnienia i przedstawiła swoją wersję zdarzeń.
- Przyznała, że gdy pracownik zasłabł nie wezwała karetki. Twierdziła, że próbowała namówić innych pracowników, żeby zawieźli C. do szpitala, ale ci mieli jej odmówić. Gdy w końcu kogoś przekonała, miało być już za późno - mówił Łukasz Wójcik, reporter TVN24, który zajmuje się tą sprawą.
Źle się poczuł
Do tragedii doszło 12 czerwca ubiegłego roku. Mężczyzna w upalny dzień zasłabł podczas pracy i stracił przytomność.
- Kiedy 36-latek zasłabł, właścicielka zakładu wyprosiła wszystkich pracowników. Został tylko mężczyzna, który prowadził akcję reanimacyjną. 36-latek na chwilę odzyskał przytomność, ale potem znów ją stracił - mówił Michał Smętkowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Jak ustalili śledczy, udzielający pierwszej pomocy Serhij J. domagał się wezwania karetki, ale szefowa nie zgodziła się na to.
- Kobieta nielegalnie zatrudniała obywateli Ukrainy, dlatego obawiając się konsekwencji, postanowiła wywieźć 36-latka poza miejsce pracy. Zmusiła pracownika, by przeniósł zwłoki kolegi do jej auta. Zagroziła, że jeśli jej nie pomoże, to poinformuje służby o jego nielegalnym pobycie w Polsce. Mężczyzna wiedział, że to wiązałoby się z deportacją, dlatego wypełnił jej polecenie - tłumaczy Smętkowski.
Ciało Wasyla C. znalazł leśniczy. Leżało w pobliżu miejscowości Skoki niedaleko Wągrowca. To około 120 kilometrów od zakładu, w którym pracował mężczyzna.
Biegłym nie udało się ustalić, czy 36-latek żył w momencie, gdy był wieziony. Według śledczych Wasyl C. zmarł między godzinami 18.30 a 22.30 w wyniku niewydolności krążeniowej, ale biegłym nie udało się ustalić jej przyczyny.
Nie przyznała się do winy
W październiku ubiegłego roku prokuratura skierowała akt oskarżenia.
Grażynie F. zarzucono, że nie udzieliła Wasylowi C. niezbędnej pomocy w chwili bezpośredniego zagrożenia jego życia oraz że nie wezwała pomocy medycznej. Według prokuratury Grażyna F. przez swoje zachowanie nieumyślnie doprowadziła do śmierci 36-latka. Kobieta nie przyznała się do winy.
Jak podaje prokuratura, kobieta podczas postępowania cały czas twierdziła, że Wasyl C. już nie żył, więc wezwanie pogotowia nie miało, jej zdaniem, sensu.
Drugim oskarżonym jest Serhij H. Obywatel Ukrainy jest oskarżony o to, że utrudnił postępowanie karne, pomagając Grażynie F. zatrzeć ślady przestępstwa poprzez pomoc w załadunku zwłok Wasyla C. do samochodu, którym Grażyna F. wywiozła je z miejsca zdarzania.
Według prokuratora Smętkowskiego, w przypadku Serhija H. sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary. Oskarżony miał działać w stanie przymusu, obawiał się odpowiedzialności karnej.
Grażynie F. grozi do 5 lat więzienia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: policja