Mężczyzna zajmował się drobnymi remontami, umówił się na spotkanie z 43-latką. Gdy wszedł na teren prywatnej posesji, zaatakowały go dwa psy. Właścicielka zdołała je odgonić i wezwać pomoc. 65-latka nie udało się uratować. Prokuratura ma już wyniki sekcji. Przyczyną śmierci mężczyzny było pogryzienie.
Konińska policja pod nadzorem prokuratury wyjaśnia okoliczności śmierci 65-latka. Do tragedii doszło w Rzgowie (woj. wielkopolskie). Ze wstępnych informacji policji wynika, że 65-letni mężczyzna wszedł na zamkniętą posesję, gdzie biegały dwa psy: mastify tybetańskie. - Został on zaatakowany przez zwierzęta i dotkliwie pogryziony. W wyniku odniesionych ran 65-latek zmarł – powiedział młodszy aspirant Sebastian Wiśniewski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Koninie.
Jak dowiedział się reporter TVN24, 65-latek był tzw. złotą rączką. Zajmował się drobnymi naprawami i remontami. Na posesję miał wejść, bo był umówiony z mieszkającą tam 43-latką. - Gdy właścicielka zwierząt zauważyła, co się dzieje, odgoniła swoje psy, a krwawiącego mężczyznę zabrała do domu i zaczęła mu udzielać pomocy – relacjonuje Aleksander Przybylski, reporter TVN24, który zajmuje się tą sprawą. Na miejscu pojawiło się pogotowie, ale dokładnie w tym momencie 65-latek stracił przytomność. Mimo reanimacji nie udało się go uratować.
Psy należące do 43-latki decyzją prokuratora zostały na razie umieszczone w schronisku.
Pogryzienie przyczyną śmierci
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koninie prok. Ewa Woźniak poinformowała, że przeprowadzana sekcja potwierdziła, iż pogryzienie przez psy przyczyniło się do śmierci 65-latka. - Mężczyzna miał ranę uda, natomiast biegła stwierdziła, że doznał także wewnętrznych obrażeń pod kolanem, polegających na uszkodzeniu dużych naczyń krwionośnych. Nastąpił wstrząs hipowolemiczny, co było przyczyną śmierci – powiedziała prokurator.
W tej sprawie prokuratura prowadzi postępowanie pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci i narażenia mężczyzny na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. - Jeżeli okaże się, że znamiona tych przestępstw są spełnione, to trzeba będzie ustalić osobę odpowiedzialną – przyznała Woźniak.
Prokurator potwierdziła, że w czasie ataku psów na 65-latka właścicielka zwierząt była na terenie posesji. Według ustaleń, kobiecie udało się powstrzymać mastify przed dalszym gryzieniem mężczyzny.
Zgodnie z Kodeksem karnym za narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grozi do trzech lat pozbawienia wolności, a za nieumyślne spowodowanie śmierci do pięciu lat więzienia.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24