W Sądzie Okręgowym w Poznaniu w środę miał ruszyć proces Aleksandra Gawronika, oskarżonego o podżeganie do zabójstwa poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary. Rozprawa została jednak odroczona do 12 stycznia, bo były senator nie ma obrońcy. Dotychczasowi adwokaci wypowiedzieli pełnomocnictwa. Gawronik wniósł o wyznaczenie obrońcy z urzędu.
W listopadzie swoje pełnomocnictwo wypowiedział mecenas Sławomir Hrycaj, o czym powiadomił sąd dwa tygodnie przed rozpoczęciem rozprawy. Pozostałych dwóch adwokatów z Krakowa, wypowiedziało swoje pełnomocnictwa we wtorek, dzień przed planowanym rozpoczęciem procesu.
Były senator przed wejściem do sądu stwierdził, że chce, aby sprawa się toczyła. Na sali sądowej, Aleksander Gawronik wniósł o wyznaczenie obrońcy z urzędu. Sąd pozytywnie przychylił się do jego wniosku i odroczył grudniowe terminy rozpraw, zachowując te zaplanowane na styczeń. Proces ruszy więc dopiero 12 stycznia 2016 r.
Prokurator Piotr Kosmaty powiedział, że o decyzji obrońców oskarżonego dowiedział się w środę rano.
- Jest to dla mnie zaskakujące. Bardzo chciałem aby dzisiaj proces się rozpoczął, abyśmy odczytali akt oskarżenia i mogli zacząć procedować. Miejmy nadzieję, że kolejny adwokat przygotuje się w miarę szybko i będziemy mogli ten proces rozpocząć we wskazanym przez sąd terminie - powiedział.
Obecny w sądzie brat Jarosława Ziętary Jacek Ziętara powiedział dziennikarzom, że działania Gawronika są grą na zwłokę. - To zagrywka niskiego kalibru - ocenił.
"To nie moja decyzja"
- Nie ja podjąłem tę decyzję, to była ich decyzja. Miałem trzech obrońców, dziś wystąpię o przydzielenie adwokata z urzędu żeby nie tamować sprawy. Będzie miesiąc opóźnienia, ale tylko miesiąc. Ja nie jestem zainteresowany przeciąganiem sprawy. Zbyt wiele tracę, żebym był zainteresowany przeciąganiem sprawy. Mnie zależy na szybkim rozstrzygnięciu - mówił przed sądem Gawronik. Podkreślił, że nie ma ze śmiercią Ziętary nic wspólnego. - To jest rzeczą oczywistą nie tylko dla mnie - powiedział.
Na rozprawie w środę Gawronik wskazał adwokata, który mógłby go bronić jako obrońca z urzędu.
"To zagrywka niskiego kalibru"
Prokurator Piotr Kosmaty powiedział, że o decyzji obrońców oskarżonego dowiedział się w środę rano.
- Jest to dla mnie zaskakujące. Bardzo chciałem aby dzisiaj proces się rozpoczął, abyśmy odczytali akt oskarżenia i mogli zacząć procedować. Miejmy nadzieję, że kolejny adwokat przygotuje się w miarę szybko i będziemy mogli ten proces rozpocząć we wskazanym przez sąd terminie - powiedział.
Obecny w sądzie brat Jarosława Ziętary Jacek Ziętara powiedział dziennikarzom, że działania Gawronika są grą na zwłokę. - To zagrywka niskiego kalibru - ocenił.
Miał nakłaniać do zabójstwa
Byłemu senatorowi zarzuca się, że w czerwcu 1992 r. nakłaniał pracowników firmy ochroniarskiej do porwania, pozbawienia wolności i zabójstwa dziennikarza "Gazety Poznańskiej" Jarosława Ziętary. Podczas prowadzonej z nimi rozmowy dotyczącej wpływu na postawę Jarosława Ziętary miał on stwierdzić, że ma on być "skutecznie zlikwidowany".
- Działania Gawronika, zdaniem prokuratury, miały związek z "zawodowym zainteresowaniem Ziętary i planowanymi publikacjami dotyczącymi poznańskiej tzw. szarej strefy gospodarczej" - wyjaśniała w październiku rzeczniczka poznańskiego sądu, sędzia Joanna Ciesielska-Borowiec
Prokuratura zakłada, że dziennikarz został zamordowany, choć do dziś nie odnaleziono jego ciała.
Gawronikowi grozi - w zależności od kwalifikacji przestępstwa - kara od 8 do 15 lat pozbawienia wolności, kara 25 lat więzienia lub dożywocie.
Przesłuchano 200 świadków
Akt oskarżenia przeciwko byłemu senatorowi liczy 100 stron, natomiast akta - 51 tomów. W ramach śledztwa prowadzonego przez krakowską prokuraturę apelacyjną przesłuchanych zostało 200 świadków, w tym osoby ze służb specjalnych, ponieważ śledztwem objęty był także wątek próby zatrudnienia Ziętary w służbach. Sporządzono ponadto szereg opinii z zakresu m.in. daktyloskopii, genetyki i balistyki.
Do osobnego prowadzenia krakowska prokuratura wyłączyła sprawę podejrzanych o pomocnictwo w porwaniu i zabójstwie dziennikarza Mirosława R. i Dariusza L. Śledztwo w tej sprawie przedłużono do 31 grudnia.
Proces opóźniony
Proces rusza z opóźnieniem. Wynika to z odesłania aktu oskarżenia przez sąd do krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej. Jak podawał prokurator Piotr Kosmaty, należało uzupełnić adresy zamieszkania niektórych świadków.
Aleksander Gawronik będzie odpowiadał przed sądem z wolnej stopy. Na wolności jest od stycznia. Wówczas prokuratura zastosowała wobec niego poręczenie majątkowe w wysokości 50 tys. zł, zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu, dozór policyjny i poręczenie osoby godnej zaufania. Jak informował prokurator Kosmaty, poręczenia udzieliła "osoba pełniąca wysokie funkcje w Stowarzyszeniu Architektów Polskich i znająca długie lata Aleksandra Gawronika".
Były senator powiedział, że nie czuje się winny i nie ma ze sprawą nic wspólnego. Przed sądem występuje pod swoim pełnymi imieniem i nazwiskiem, gdyż - jak mówił wcześniej - nie ma nic do ukrycia.
Aleksander Gawronik został zatrzymany 4 listopada. Przedstawiono mu zarzut podżegania do zabójstwa Jarosława Ziętary. Podczas przesłuchania były senator nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Za podżeganie do zabójstwa grozi kara od ośmiu lat więzienia do dożywocia.
Dziennikarz zaginął 23 lata temu
Ziętara był dziennikarzem śledczym "Gazety Poznańskiej" (wcześniej "Wprost" i "Gazety Wyborczej"). Pisał o aferach gospodarczych. Zaginął 1 września 1992 r. w drodze do pracy.
Początkowo prowadząca śledztwo w tej sprawie poznańska prokuratura uznała, że Ziętara został uprowadzony i zamordowany; śledztwo dwukrotnie umarzano, bo nie udało się odnaleźć ciała.
O podjęcie umorzonego w 1999 roku śledztwa w sprawie zaginięcia Jarosława Ziętary i przekazanie go do prowadzenia prokuraturze spoza Poznania, tak aby zagwarantować bezstronność postępowania, apelowali w 2011 r. dziennikarze z całej Polski. Apel do prokuratora generalnego podpisali redaktorzy naczelni największych polskich gazet: dziennika "Polska", "Faktu", "Super Expressu", "Rzeczpospolitej" i "Gazety Wyborczej" (w tym wypadku - I zastępca redaktora naczelnego).
W 2011 r. śledztwo wznowiono. Po analizie śledztwa w Prokuraturze Generalnej przekazano je do Krakowa. W toku śledztwa krakowska prokuratura zmieniła kwalifikację prawną z uprowadzenia na zabójstwo. Zbierała także informacje na temat niezidentyfikowanych zwłok znalezionych od września 1992 do grudnia 1993 r. na terenie kilku województw, ale badane zwłoki nie były zwłokami Ziętary.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24