Przed poznańskim aresztem pikietowało w sobotę około 300 anarchistów. Chcieli pokazać solidarność z Łukaszem Bukowskim, który odsiaduje wyrok za naruszenie nietykalności policjanta, w trakcie blokady eksmisji. Doszło do przepychanek z policją. Zatrzymano m.in. byłego posła i aktywistę Piotra Ikonowicza.
Duża grupa anarchistów zebrała się na ulicy Młyńskiej, by pikietować w geście solidarności z Bukowskim, który 27 kwietnia trafił do więzienia na trzy miesiące. Został skazany za naruszenie nietykalności policjanta, do czego miało dojść w 2011 roku, kiedy blokował eksmisję Katarzyny i Ryszarda Jenczów z kamienicy przy ulicy Dąbrowskiego w Poznaniu.
Aktywista odmówił poddania się karze grzywny, która została zamieniona na pozbawienie wolności. Na wezwanie policji, stawił się w areszcie.
Napis na murze i zatrzymania
Jak mówią uczestnicy pikiety, początkowo przebiegała ona dość spokojnie, choć dało się wyczuć bojowe nastawienie pikietujących. Głos zabierali kolejno działacze organizacji lokatorskich, a także eksmitowana w 2011 roku, poruszająca się na wózku Katarzyna Jencz. Wszyscy dziękowali Bukowskiemu za jego postawę, słychać było hasła: "Łukasz Bukowski jesteśmy z tobą", "Dość łamania praw lokatorów" czy "Eksmisje stop".
Kiedy pikieta dobiegała końca, jeden z anarchistów chciał napisać na murze aresztu "Uwolnić Łukasza". Zdążył zrobić tylko pierwszy wyraz.
- Próbował zrobić napis na murze, po czym, po pokojowej demonstracji, policja zaczęła urządzać sobie polowanie na demonstrantów, jak w najgorszym stanie wojennym, jak ubecy. W dodatku w cywilu to robili, no i o to poszło. Próbowałem jednego odciągnąć, ale jak się zorientowałem, że policja, która podbiega, nie idzie nam z odsieczą, tylko bierze udział w tej samej akcji, to odstąpiłem. Przecież nie będę sam walczył z całym państwem polskim, uzbrojonym po zęby - relacjonuje Piotr Ikonowicz.
Były poseł wraz z żoną oddalił się od zbiorowiska i udał się w stronę swojego samochodu. Jak mówi, po kilku minutach podjechał policyjny samochód i zabrał ich na komisariat pod pretekstem naruszenia nietykalności policjantów. Zatrzymanych było więcej.
Wypuszczeni tego samego dnia
Jak podaje policja, zatrzymanych zostało trzech mężczyzn. - Postawiono im zarzuty zniszczenia mienia i naruszenia nietykalności funkcjonariuszy. Wieczorem, tego samego dnia wszyscy zostali wypuszczeni do domów - informuje Maciej Święcichowski z biura prasowego wielkopolskiej policji.
Niejasna pozostaje sytuacja Agaty Nosal-Ikonowicz. Jak mówi jej mąż, została zatrzymana na komisariacie, mimo że nie postawiono jej żadnych zarzutów. Nawet do toalety prowadzona była w eskorcie policyjnej.
- Ta pani nie została zatrzymana. Na komisariacie przebywała dobrowolnie. Po budynku rzeczywiście prowadzona była przez policjantów, ale taka jest procedura. Nie można samemu poruszać się po policyjnych korytarzach - mówi Święcichowski.
Udało nam się porozmawiać z jednym z zatrzymanych anarchistów. Jak mówi, na komisariacie pilnowany był przez agresywną grupę policjantów. Po 6 godzinach siedzenia na krześle wstał, aby się rozciągnąć. Wtedy funkcjonariusze mieli się na niego rzucić i go pobić.
- Jeśli chodzi o rzekome pobicie jednego z zatrzymanych to ja nie znam tej sprawy, nie wiem co tam się działo. Jeśli ktoś czuje, że interwencja przebiegała wbrew prawu, może złożyć zawiadomienie do prokuratury, która wówczas będzie wyjaśniała zajście - mówi rzecznik policji.
Przepychanki na komisariacie
Gdy wiadomość o zatrzymanych dotarła do anarchistów, około 100-osobowa grupa udała się pod komisariat policji przy al. Marcinkowskiego. Na miejscu były już oddziały prewencji w pełnym rynsztunku. Znów doszło do przepychanek.
Ostatni incydent miał miejsce po godzinie 16, kiedy policjanci zatrzymali autokar z działaczami z Warszawy. Chcieli wylegitymować jednego z nich, pod zarzutem zniszczenia elewacji na komisariacie. Na miejscu odjazdu pojawili się poznańscy anarchiści. Znowu doszło do przepychanek z policją. Po kilkunastu minutach autokar mógł odjechać.
Autor: ib/r / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Radosław Sto