To jeden z najszczęśliwszych piątków dla rodziców Dorotki. Udało się uzbierać 60 tysięcy złotych na eyetracker - maszynę, która służy ich córce do komunikowania się ze światem. - Nie będę ukrywać, od razu zamówiłam sprzęt. Bardzo nam zależy, żeby się z Dorcią komunikować - mówi zadowolona mama dziewczynki.
Historię Dorotki przedstawiliśmy w czwartek na portalu tvn24.pl. Dziewczynka cierpi na zespół Retta - rzadką chorobę genetyczną. Jej objawy to między innymi brak mowy i władzy nad rękami.
Zbiórkę na nowy eyetracker dla dziewczynki prowadził serwis siepomaga.pl.
- Od wczoraj był jakby "wybuch" aktywności, wpłacanych kwot było coraz więcej. Odebrałam też wiele telefonów od ludzi, którzy chcieli nam pomóc. W czwartek wieczorem przekazałam Dorotce, że jest ponad 90 procent potrzebnej kwoty, chichrała się - mówi ze śmiechem Katarzyna Wiśniewska, mama Dorotki.
W piątek około dziesiątej licznik wpłat przekroczył 100 procent.
Kwota dalej rośnie
- Wielka radość. Chciałabym bardzo wszystkim podziękować. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i już działamy, nie będę ukrywać - od razu zamówiłam sprzęt. Bardzo nam zależy, żeby się z Dorcią komunikować - przyznaje Katarzyna.
Maszyny będą mogły używać już za kilka dni.
Potrzebne było 60 tysięcy złotych, ale pieniędzy jest już więcej. O godzinie 12 licznik zbiórki wskazywał 61 880 zł. Mama Dorotki nie ukrywa, że te dodatkowe złotówki też bardzo się przydadzą.
Do "mówienia" jej córka -oprócz eyetrackera- używa też przycisków, na które można nagrywać różne komunikaty. Robią to na przykład przedszkolanki Dorotki, opisują jak się bawiła, co jadła. Kiedy ośmiolatka wraca do domu, jej mama może odsłuchać jak minął córce dzień.
- Jeśli będzie taka możliwość, zakupimy dodatkowe przyciski. Gdybyśmy mogły mieć taki, który służyłby do Dorotce mówienia, że chce się jej pić albo jeść, to byłoby genialnie - mówi.
Koszt takiego przycisku to około tysiąc złotych.
Idealny moment na naukę
Dorotka choruje na zespół Retta - to rzadka choroba genetyczna. Rodzice zmagają się z jej objawami każdego dnia: to dłuższy czas reakcji dziecka na różne bodźce, coraz częstsze hiperwentylacje, brak władzy nad rękami i brak mowy.
Dziewczynka przechodzi właśnie trzeci etap choroby - to czas pozornej stagnacji, kiedy niektóre objawy trochę odpuszczają. To idealny moment, by nauczyć dziecko nowych umiejętności. - Co miesiąc przeznaczamy ponad dwa tysiące złotych na dodatkowe zajęcia: fizjoterapię, integrację sensoryczną, neurologopedię, hipoterapię czy dogoterapię. To duża część naszego domowego budżetu - wylicza Katarzyna Wiśniewska.
Jeszcze przed 11 urodzinami Dorotka może na zawsze utracić możliwość chodzenia. Jedynym sposobem na komunikację ze światem są jej oczy. CZYTAJ WIĘCEJ.
Autor: ww / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum rodziny Wiśniewskich