Gigantyczną hałdę śmieci zauważył jeden z mieszkańców Poznania. O sprawie zawiadomił straż miejską. Okazało się, że ktoś - na prywatnej działce - wysypał kilkadziesiąt wywrotek pełnych odpadów. Właściciel posesji twierdził jednak, że śmieci nie należą do niego.
Strażnik rejonowy z Nowego Miasta otrzymał zgłoszenie o zaśmieconym terenie u zbiegu ulic Bałtyckiej i Gnieźnieńskiej. Na miejscu okazało się, że teren zaśmiecony był masami ziemnymi, gruzem i wszelkimi odpadami w ilości co najmniej kilkudziesięciu wywrotek.
- Widok porażający. Dawno czegoś takiego nie widzieliśmy - przyznaje Anna Nowaczyk z poznańskiej straży miejskiej.
Funkcjonariusz od razu przystąpił do ustalenia właściciela terenu, a o wysypisku powiadomił Wydział Ochrony Środowiska.
Założyli fotopułapkę
Następnie na działce przeprowadzono wizję lokalną, w której uczestniczyli strażnicy miejscy, WOŚ i właściciel działki. Ten ostatni nie krył zdumienia zaistniałą sytuacją. - Właściciel działki stanowczo twierdził, że śmieci nie należą do niego - poinformowała Nowaczyk.
By wykryć ewentualnych sprawców, zdecydowano o założeniu na działce fotopułapki. Ta jednak nie złapała nikogo, kto podrzucałby w tym miejscu śmieci.
- W związku z tym właściciel posesji uprzątnął teren na swój koszt, na co przedstawił stosowne rachunki. Potwierdziła to także powtórna kontrola strażnika - kończy Nowaczyk.
Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska w Poznaniu