Pasażerowie lotu wracającego z Bodrum w Turcji do Poznania nie mogą mówić o szczęśliwym zakończeniu wakacji. Samolot, którym mieli wrócić do kraju, miał usterkę, w wyniku czego godzinę wylotu kilkakrotnie przesuwano. Finalnie można mówić o ponad dobowym opóźnieniu. Z Warszawy wyleciała już maszyna, która ma przywieźć turystów z powrotem.
Na Kontakt 24 otrzymaliśmy informację o ponad 24-godzinnym opóźnieniu Boeinga 737-800 w Turcji, lotu z Bodrum do Poznania. O całej sytuacji poinformował nas internauta, który jest w kontakcie ze swoim przyjacielem, będącym pasażerem pechowego lotu.
- Pierwszy raz wsiedli do samolotu normalnie, ale załoga poprosiła o opuszczenie pokładu. Potem co chwilę przesuwali godzinę wylotu, aż w końcu zakwaterowali ich na dwie godziny w hotelu. Potem przeszli drugą odprawę i około 6 rano mieli startować, ale znowu się nie udało. Załoga wyciągnęła bagaże i miała coś sprawdzać przy silniku. Kapitan powiedział, że usterka nie jest usunięta i znowu muszą poczekać. Na wylot ma czekać 150 pasażerów - powiedział pan Radek.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z rzecznikiem prasowym Polskich Linii Lotniczych LOT Krzysztofem Moczulskim. - W samolocie wystąpiła usterka, której nie udało naprawić się na miejscu. Za godzinę z Warszawy wyleci po turystów nowy samolot. Turystami zajmuje się biuro podróży - przekazał o godzinie 9 rzecznik.
"Wśród pasażerów jest wiele rodzin z małymi dziećmi"
Pan Dariusz, który jest jednym z pasażerów, który cały czas czeka na powrót do domu z wakacji powiedział nam, że sytuacja się unormowała i o godzinie 15:55 ma się odbyć wylot.
- Zeszłej nocy byliśmy na krótko w hotelu, o którym poinformowała nas turecka obsługa lotniska. My jako jedni z ostatnich weszliśmy o północy do pokoju. Cztery godziny później wszyscy mieliśmy wrócić na lotnisko, żeby zdążyć na poranną odprawę, która miała być o 6:30 - opowiedział. - Odprawa nastąpiła, wyjazd na pas startowy także, ale wtedy okazało się, że usterka nadal występuje i lotu nie będzie. Wszyscy próbowaliśmy się dodzwonić w różne miejsca, szukając jakiejś formy pomocy. Dostaliśmy również skromny posiłek - dodał.
Pan Dariusz zwrócił uwagę, że spora część osób, które znalazły się w takiej sytuacji, to rodziny z małymi dziećmi. - Do tureckich służb nie mam żadnych zastrzeżeń, starają się jak mogą nam pomóc. Natomiast żaden z przedstawicieli linii lotniczych ani biura podróży, u którego wykupiliśmy całą wycieczkę, nie pojawił się na miejscu - opowiedział.
Mężczyzna zwrócił uwagę, że wiele osób próbowało dodzwonić się do przedstawicieli biura podróży, ale rozmówcy przekierowywali ich do pracowników linii lotniczych. - Osoby, które dzwoniły słyszały w słuchawce, że biuro wykonało swoje zlecenie i teraz to nie jest ich problem - zrelacjonował. - Najgorsza w tym wszystkim jest niewiedza. Tak naprawdę nie możemy się niczego dowiedzieć - powiedział.
Z informacji ze strony internetowej tureckiego lotniska wynika, że lot odbędzie się chwilę przed godziną 16. Wysłaliśmy zapytanie do biura podróży w tej sprawie. Próbujemy się także skontaktować się z rzecznikiem prasowym LOT-u, aby zapytać o obecną sytuację.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock