12-latka, która przed dwoma tygodniami spadła ze ścianki wspinaczkowej w parku rozrywki w Poznaniu, wkrótce opuści szpital. - Jej stan jest zaskakująco dobry jak na to, co się stało - poinformowała Urszula Łaszyńska, rzeczniczka prasowa Specjalistycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem w Poznaniu.
Policjanci dostali zgłoszenie o wypadku "w jednym z centrów handlowych na ściance wspinaczkowej" w środę, 16 listopada. - Tam w pewnym momencie, podczas korzystania z tej ścianki, z wysokości kilku metrów spadła 12-letnia dziewczynka. Z obrażeniami twarzy trafiła do szpitala - powiedział w piątek, 18 listopada, TVN24 komisarz Maciej Święcichowski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Dziewczynka trafiła do szpitala w stanie bardzo ciężkim, z rozległymi obrażeniami twarzoczaszki. Została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej. - Jest wentylowana respiratorem, jest nieprzytomna. Aktualnie jest w stanie stabilnym - mówiła w piątek 18 listopada Anna Olejniczak, kierowniczka oddziału anestezjologii i intensywnej terapii Wielkopolskiego Centrum Pediatrii w Poznaniu.
Po tygodniu lekarze mówili o znacznej poprawie stanu zdrowia 12-latki.
- Maja wybudziła się w środę (23 listopada - red.). Jest z nią logiczny kontakt, jest wydolna krążeniowo-oddechowo, rozmawia, uśmiecha się. Czuje się dobrze - powiedziała w czwartek 24 listopada TVN24 Urszula Łaszyńska, rzeczniczka prasowa Specjalistycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem w Poznaniu.
12-latka została przeniesiona na oddział chirurgiczny. - Na tym oddziale teraz będzie dalej diagnozowana. Lekarze będą się konsultować jeszcze z innymi specjalistami, między innymi z zakresu chirurgii szczękowej - przekazywała Łaszyńska.
Teraz rzeczniczka szpitala mówi, że wkrótce 12-latka będzie mogła opuścić szpital. - Jest przygotowywana do wypisu. Nie wymaga dodatkowych zabiegów i operacji. Jej stan jest zaskakująco dobry jak na to, co się stało - powiedziała w środę TVN24 Łaszyńska.
"Córka nie pierwszy raz wchodziła na ścianę wspinaczkową"
O wypadku redakcję Kontaktu 24 powiadomił ojciec 12-letniej Mai. Przekazał, że jego córka, uczęszczająca do szóstej klasy szkoły podstawowej w Damasławku, była na wycieczce szkolnej.
- Jechały trzy klasy z opiekunami. Wyraziliśmy zgodę. Wszyscy podpisali, bo co miało się stać niedobrego, jeśli miało być to wszystko bezpieczne i miało być wesoło - mówił w piątek, 18 listopada, w rozmowie z TVN24 Wojciech Nowicki.
- W środę do południa żona dostała telefon, że córka uległa wypadkowi, że spadła z wysokości 5-6 metrów ze ścianki wspinaczkowej, a spadła, bo wypięła się lina - tak usłyszeliśmy od pani nauczycielki - relacjonował.
Jak mówił, "córka nie pierwszy raz wchodziła na ścianę wspinaczkową". - Miała pojęcie, co i jak. Nie bała się tego. Zawsze wchodziła na samą górę. Nie wierzę w to, że stało się to z jej nieodpowiedzialności czy dziwnego zachowania - dodał.
Ojciec 12-latki: usłyszałem, że "na filmie jednak wygląda, że ona źle się zapięła"
Ojciec 12-latki powiedział, że rozmawiał z szefem "Stacji Grawitacja". - Powiedział mi, znaczy wiedziałem już wcześniej, że dzieci były szkolone, miały pokazane, jak mają robić, że moja córka weszła przy instruktorze, że była, jak to usłyszałem "kumata", że widać, że wie, o co chodzi - mówił.
Dodał, że usłyszał także, iż "na filmie jednak wygląda, że ona źle się zapięła". - Ja mówię: gdzie był człowiek, który sprawdził to zapięcie? "Zajmował się innym dzieckiem. Instruktor nie ma obowiązku sprawdzania każdemu z osobna zapięcia" - mówił Nowicki.
Jak powiedział w rozmowie z TVN24, "to jest chyba dziwny regulamin, jeżeli nie ma obowiązku". - Jeżeli jakaś osoba 12-letnia będzie chciała sobie wejść w ogóle niezapięta, to też sobie wejdzie i nikt tego nie sprawdzi? To nie ma sensu moim zdaniem - ocenił.
Policja: zabezpieczyliśmy sprzęt, przesłuchaliśmy instruktora
Komisarz Święcichowski z poznańskiej policji przekazał, że "policjanci, którzy przyjechali na miejsce, zabezpieczyli sprzęt, w który ta dziewczynka była ubrana". - Będzie przeprowadzona ekspertyza biegłych, czy wszystko z tym sprzętem jest w porządku - mówił. Dodał, że policja czeka również na dokumentację medyczną ze szpitala.
- I na podstawie tych wszystkich ustaleń będą podejmowane dalsze decyzje w tej sprawie. Na razie są to czynności prowadzone w sprawie tego nieszczęśliwego wypadku - powiedział policjant.
Poinformował, że "został już przesłuchany instruktor, który tego dnia sprawował pieczę nad osobami, które korzystały z tej ścianki wspinaczkowej". - Jeżeli będzie taka potrzeba, i możliwość przede wszystkim, to będziemy również rozmawiali z innymi osobami, które mogą wnieść coś do tej sprawy - dodał.
- Zgodnie z tym, co policjanci ustalili, dzieci powyżej 10. roku życia po przejściu instruktażu mogą same korzystać ze ścianki wspinaczkowej. Oczywiście ubrane w specjalistyczny sprzęt, uprząż i stosując się do tych wszystkich zaleceń, które wynikają z regulaminu korzystania ze ścianki wspinaczkowej - poinformował Święcichowski.
Podkreślił, że "wszystkie okoliczności tego wypadku, jak również kwestie techniczne, regulaminowe będą dokładnie przez policjantów wyjaśniane tak, żebyśmy mieli pełny obraz sytuacji odnośnie całego tego zdarzenia".
W poniedziałek, 21 listopada, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak przekazał, że prokuratura zbada okoliczności wypadku 12-latki. - Wypłynęły do nas materiały z czynności, które na miejscu wykonywała policja. Prokuratura będzie prowadziła postępowanie w kierunku przepisów dotyczących nieumyślnego spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - powiedział. Dodał, że w sprawie zabezpieczono też m.in. monitoring obiektu.
Prezes parku rozrywki o wypadku
Centrum rozrywki "Stacja Grawitacja" w galerii Pestka, w którym doszło do wypadku, funkcjonuje normalnie.
Denis Zemund, prezes firmy "Stacja Grawitacja", powiedział w rozmowie z TVN24, iż "po głębszej analizie możemy stwierdzić, że jak to zwykle w naszej branży, niestety zawodzą często ludzie, czyli jak się nie przestrzega naszych reguł działania albo zasad".
- Niestety, prawdopodobnie dziewczynka po prostu źle się wpięła. Wszystko wskazuje na to. Na nagraniach wideo widać idealnie, jak karabińczyk się przesuwa z nią. W momencie zapięcia się poprawnie w uprząż on by był równoległy do ciała. Natomiast podczas jej wspinania to się odbywało tak, że on był pod kątem prostym. To wskazuje, że prawdopodobnie wpięła się w coś innego, nie w uprząż - powiedział.
- Wszystkie procedury, które mamy, wręcz wzorowo zostały dochowane - przekonywał. - Działamy w branży siódmy rok, nigdy nie mieliśmy takiego zdarzenia w żadnym z miast, żeby dziecko doznało jakiegokolwiek takiego dużego urazu - poinformował.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24