O tym, że coś się święci, wiedział już od niedzieli, kiedy nie dostał kolacji. A gdy nad ranem zagoniono go do boksu, był już pewien, że to nie będzie zwykły dzień. Słoń Ninio z poznańskiego Nowego Zoo przeszedł zabieg dentystyczny. Specjaliści z RPA sprawdzali, czy coś złego nie dzieje się z plombą założoną przed laty. Niestety okazało się, że konieczne było usunięcie całego ciosa. Pierwszy stracił kilka lat wcześniej.
20-letni słoń Ninio od zawsze miał problemy z zębami.
- Ciosy pękały mu od dzieciństwa i musi być pod opieką ekspertów – przeszedł już w sumie pięć operacji dentystycznych – mówi Małgorzata Chodyła, rzecznik prasowa poznańskiego zoo.
Lekarze przelecieli 9 tysięcy kilometrów
Dentyści z RPA, zajmujący się zębami słoni, gościli w Poznaniu już wcześniej. W 2012 roku lekarze z Pretorii musieli Niniowi usunąć lewy cios z powodu narastającego zakażenia zagrażającego jego życiu i zdrowiu. Prawy z kolei trzeba było przyciąć i zaplombować.
Ostatni raz do Ninia przyjechali przed dwoma laty. Wtedy szukali odpowiedzi na pytanie dlaczego cztery lata po usunięciu ciosa wciąż sączy się niezidentyfikowana wydzielina i dlaczego słoń cały czas ma problemy z kieszenią.
Każda taka wizyta oznacza dla lekarzy stomatologów pokonanie w jedną stronę 9 tysięcy kilometrów.
"To wielkie przedsięwzięcie"
Teraz Ninia czekała kolejna wizyta kontrolna. - Ten przycięty i zaplombowany cios musi zostać prześwietlony i ponownie zbadany, bo coś tam się znowu dzieje - wyjaśniała nad ranem Chodyła.
Słoń już od niedzieli widział, że w jego rozkładzie dnia coś się nie zgadza. - Ninio wie, że coś się święci, bo wczoraj nie dostał kolacji - tłumaczyła Chodyła.
Śniadania także nie dostał. Zamiast porannego posiłku był zapędzany do swojego boksu. Jak podkreśla rzeczniczka, nie był z tego faktu zbyt zadowolony - było to dla niego dziwne, bo nigdy nikt go o tej porze tam nie prowadzi. A już szczególnie na głodniaka.
Na zabieg dentystyczny przewidziano cały dzień. Znaczną część operacji zajmuje usypianie zwierzęcia.
- To wielkie przedsięwzięcie, wielki słoń i wielkie usypianie. Usypianie tych największych zwierząt, a więc słoni, nosorożców i żyraf to największa sztuka w dziedzinie weterynarii. Chodzi o to, żeby zwierzę usypiać w sposób kontrolowany i by słoń w odpowiedni sposób się położył. By nie poplątały mu się nogi, bo przełożenie źle ułożonej nogi słonia to ciężka praca dla sześciu silnych mężczyzn. Lekarze powolutku podają mu środki usypiające i sprawdzają, czy taka dawka już wystarczy - opisuje procedurę rzeczniczka zoo.
Zabieg może być niebezpieczny, maksymalny czas leżenia takiego słonia wynosi około trzech godzin.
Potrzebny był dźwig
W pokoju Ninio, specjalnie na ten zabieg, zamontowano nowy dźwig, który podniesie uśpionego kolosa. W boksie już wcześniej znajdował się podobny podnośnik. Ale Ninio od tego czasu mocno przybrał na wadze. Teraz waży 5,5 tony, a maksymalne obciążenie poprzedniego wynosiło 5 ton.
- Narzędzia wyglądają dość drastycznie w swojej skali. To wszelkiego rodzaju piły i dłuta - opisuje Chodyła.
Po otrzymaniu dawki środków nasennych, Ninio położył się i zasnął. - Położył się nie tak, jakbyśmy tego sobie życzyli. położył się jak pies, w takiej pozycji mostkowej. Musieliśmy go położyć na bok. To był olbrzymi wysiłek. Na szczęście wszystko się udało, dzięki dźwigowi, pasom i sprawnej załodze - mówi Chodyła.
W trakcie zabiegu okazało się, że potrzebne było usunięcie całego ciosa. - Jest już usuwany. Odcinany jest fragment, który narósł przez lata. To cios, który ci sami lekarze skracali kilka lata temu. Musieli wtedy go wyleczyć, tak jak my leczymy kanałowo i zaplombować. Okazało się, że to nie wystarczy, bo Ninio o ciosy nie dba i źle się z tą resztą ciosu obchodzi - wyjaśniała około godziny 12 Chodyła.
Po godz. 15 zoo poinformowało, że zabieg zakończył się. "Koniec operacji! Słoń wybudzony, stoi! Operacja trwała 5 godzin. Konieczne było usunięcie całego ciosu. Jesteśmy zmachani, wyczerpani, ale pełni nadziei, że wkrótce Ninio dojdzie do siebie. Przed nami całonocna obserwacja" - napisało poznańskie zoo na Facebooku.
- Widać, że jest zły i że źle się czuje - mówi o samopoczuciu Ninia rzeczniczka zoo. Jak dodała, w związku z tym, że zabieg się przedłużał, zdecydowano o pozostawieniu niewielkiego kawałka kości. Podobnie było przy usuwaniu pierwszego ciosu przed kilkoma laty. Wtedy pozostawiony fragment sam wypadł. Lekarze liczą, że w tym przypadku scenariusz się powtórzy.
Poznańskie zoo ma cztery słonie. Ninio jest jedynym samcem w tym stadzie.
"Słoń gej"
To nie pierwszy raz, kiedy Ninio pojawia się w mediach. Dziewięć lat temu radny Poznania Michał Grześ (PiS) oskarżył go o homoseksualizm. - Nie po to wydawaliśmy 37 mln zł na największą w Europie słoniarnię, aby mieszkał w niej słoń gej - rzucił wówczas radny na posiedzeniu miejskiej rady. - Mieliśmy mieć stado słoni, a skoro Ninio woli kolegów od koleżanek, to w jaki sposób spłodzi potomstwo? - pytał na sesji rady miasta.
Swoje wątpliwości co do orientacji seksualnej słonia uzasadniał jego zachowaniem w poprzednich ogrodach zoologicznych. W warszawskim zoo Ninio miał bić trąbą słonice i spychać je do basenu. Interesował się za to samcami.
Zoo zaprzeczyło wtedy rewelacjom radnego PiS. Rok później 10-letnie wówczas zwierzę zaczęło interesować się samicami.
Autor: FC/ ks / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24