Powstanie wysepka dla pieszych, poprawiona zostanie widoczność dla kierowców. Rok po tragicznym wypadku, w którym pod kołami tramwaju zginął ośmioletni chłopiec, ruszyła przebudowa skrzyżowania ulic Hetmańskiej i Dmowskiego w Poznaniu.
Prace rozpoczęły się w poniedziałek rano. Na skrzyżowaniu ulic Hetmańskiej i Dmowskiego kierowcy muszą liczyć się z utrudnieniami. - W pierwszym etapie prac nie będzie możliwości przejazdu ulicą Dmowskiego z części Łazarskiej w kierunku Górczyna oraz bezpośredniego skrętu w ulicę Hetmańską - podaje Agata Kaniewska, rzecznik prasowa Zarządu Dróg Miejskich w Poznaniu.
Drogowcy sugerują objazd ulicami Potockiej, Kolejową i Hetmańską.
Koniec z prowizorką
Głównym założeniem przebudowy skrzyżowania jest zwiększenie bezpieczeństwa pieszych. To doraźnie poprawiono krótko po wypadku z czerwca zeszłego roku, gdy pod kołami tramwaju zginął 8-letni Jaś. Wówczas wygrodzono jeden z trzech pasów jezdni - lewoskręt z ulicy Hetmańskiej w łazarską część ulicy Dmowskiego. Wstrzymano też tak zwaną "zieloną falę" dla tramwajów. Dzięki temu nie dochodzi już do sytuacji, w której pieszy może utknąć na mającej jedynie około 1,5 metra szerokości wysepce miedzy torowiskiem a jezdnią. Zdaniem mieszkańców Łazarza, chłopiec mógł znaleźć się właśnie w takiej sytuacji i w obawie, że zostanie potrącony przez jadące za jego plecami samochody, wszedł na torowisko.
Teraz przyszedł czas na przebudowę skrzyżowania. - Główną zmianą będzie wybudowanie wysepki dla pieszych – w miejscu gdzie obecnie jest pas wyłączony z ruchu. Ma to zwiększyć bezpieczeństwo przechodzących przez przejście. Dodatkowo zmieni się geometria wlotów ulicy Hetmańskiej, dzięki czemu poprawi się między innymi widoczność - wyjaśnia Kaniewska.
Oprócz tych prac, po obu stronach torowiska przy przejściu dla pieszych ułożony zostanie nowy chodnik z płyt betonowych.
- Celem tych działań jest zwiększenie bezpieczeństwa ruchu drogowego w rejonie skrzyżowania, w szczególności pieszych - podkreśla Kaniewska.
Dzieci blokowały drogę
To ważne, bo właśnie przez przejście dla pieszych przez ulicę Hetmańską na wysokości ulicy Dmowskiego prowadzi droga, którą dzieci uczęszczają do pobliskiej szkoły podstawowej.
Już trzy lata temu, po innym wypadku z udziałem uczniów, rodzice ze Szkoły Podstawowej nr 77 wnioskowali o poprawę bezpieczeństwa na tej krzyżówce.
Po wypadku, w którym zginął Jaś, jego koledzy i koleżanki protestowali przeciwko brakowi działań związanych z poprawa bezpieczeństwa. Uczniowie dwóch szkół podstawowych nr 26 i 77 z poznańskiego Łazarza pojawili się na ulicy Hetmańskiej z transparentami "Pierwszeństwo dla pieszych, nie dla tramwaju", "Idę do szkoły", "Zwolnij, chcę żyć", "Uwaga szkoła!", "Chcę bezpiecznej drogi do szkoły" i zablokowali przejście dla pieszych.
Tragedia sprzed roku
Do tragicznego wypadku doszło 5 czerwca 2019 roku. Jaś przechodził przez przejście dla pieszych na ulicy Hetmańskiej, na wysokości skrzyżowania z Dmowskiego. To jedna z najbardziej ruchliwych arterii w Poznaniu . W miejscu, gdzie doszło do wypadku, miała wtedy trzy pasy w kierunku Wildy i dwa w kierunku Grunwaldu. Pomiędzy nimi znajduje się torowisko tramwajowe.
Według ustaleń śledczych, chłopiec wbiegł pod koła tramwaju linii numer 1, jadącego w stronę Franowa.
- Staliśmy na światłach. Usłyszałem tylko huk, wtedy obróciłem głowę i widziałem, jak dziecko leci - mówił motocyklista, który był świadkiem zdarzenia. Tramwaj po uderzeniu w chłopca przejechał przez całe skrzyżowane. Zatrzymał się kilkanaście metrów dalej.
Chłopca reanimowano 40 minut. Bezskutecznie, zmarł.
Pierwsze ustalenia mówiły, że chłopiec znajdował się na przejściu dla pieszych, jednak wszedł na nie na czerwonym świetle. Śledczy informowali też, że tramwaj miał sygnał "droga wolna" na sygnalizatorze dla tramwajów. W trakcie śledztwa okazało się jednak, że było inaczej - przed samym wjazdem na przejście tramwaj miał już sygnał zabraniający wjazdu. Świadczy o tym nagranie z kamery monitoringu zamontowanej w tramwaju.
Motornicza skazana
Do wypadku - jak ustalono - doszło w momencie, kiedy dla tramwajów zdążył zapalić się sygnał zabraniający wjazdu, a na przejściu dla pieszych nie zdążyło się jeszcze włączyć zielone światło. Motorniczą, Annę M. przesłuchano dopiero w lipcu. Wcześniej nie pozwalał na to jej stan zdrowia - przez kilka tygodni przebywała w szpitalu, gdzie udzielana jej była pomoc psychologiczna. Kobieta usłyszała wtedy zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Przyznała się jedynie do potrącenia chłopca, nie wypowiadała się w kwestii swojej winy. Za spowodowanie śmiertelnego wypadku 27-latce groziło osiem lat więzienia.
28 stycznia poznański sąd skazał motorniczą, która potrąciła Jasia. Kobieta dobrowolne poddała się karze roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata.
Musi też zapłacić 15 tysięcy złotych zadośćuczynienia rodzicom chłopca. Ponadto sąd orzekł wobec niej roczny zakaz prowadzenia tramwajów oraz konieczność pisemnego informowania sądu co pół roku o przebiegu trzyletniego okresu próby.
Wyrok Sądu Rejonowego w Poznaniu nie jest prawomocny.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: ZDM Poznań