W czasach stalinizmu urzędnika poniosła fantazja, inni to przez lata powielali. Mieszkańcy jednego z poznańskich osiedli o zmianę też się nie dopraszali. Teraz postanowili jednak udowodnić, że nie mieszkają na Marlewie. Bo to już dawno nie istnieje. Dziś stacjonują tam między innymi samoloty F-16.
Sprawą Marlewa zajmą się na najbliższej sesji poznańscy radni. Uchwała zmieniająca nazwę osiedla jest już gotowa. We wtorek radnym zabrakło jednak czasu, by zająć się tym tematem.
A sprawa jest ciekawa. Całemu zamieszaniu winni są bowiem hitlerowcy oraz poznańscy urzędnicy z wczesnego PRL.
Zaczęło się od fabryki
Na mapach z lat 30. i 40. XX wieku możemy zobaczyć sąsiadujące ze sobą Starołękę Wielką i Marlewo. Dzieli je droga, dzisiejsza ulica Ożarowska.
Marlewo było malutką wsią. Liczyło zaledwie kilka gospodarstw rolnych.
- Podczas II wojny światowej Niemcy wybudowali fabrykę samolotów Focke-Wulf, obok której utworzyli lotnisko. Wtedy wysiedlili mieszkańców Marlewa - mówi Zbyszko Górny, radny osiedla Starołęka-Minikowo-Marlewo.
Plan budowy w Poznaniu fabryki samolotów powstał już w pierwszych miesiącach okupacji. Za jego realizację okupanci zabrali się w 1940 roku. Od strony Głuszyny wzniesiono montownie, hale produkcyjne, baraki, hangary i schrony. W lesie pomiędzy Gądkami i Kórnikiem zlokalizowano pierwsze magazyny, a obok fabryki - lotnisko.
Po wojnie przez lata lotnisko i zniszczoną fabrykę przez sześć lat zajmowała Armia Czerwona. Potem leżały one odłogiem. Pas startowy nie nadawał się do użytku - była na nim dziura na dziurze. W 1952 roku tereny przejęło Ludowe Wojsko Polskie. Dwa lata później Ministerstwo Obrony Narodowej przeznaczyło lotnisko na miejsce stacjonowania 62. Pułku Szkolno-Treningowego Lotnictwa Myśliwskiego.
- W 1956 roku władze usankcjonowały to wywłaszczenie - tłumaczy Górny.
Marlewo zniknęło. Ale nie na mapach. Na tych pojawiło się... gdzieś indziej.
Urzędnicza fantazja
Na planie miasta Poznania z 1948 roku nazwę Marlewo umieszczono pomiędzy ulicami Starołęcką i Głuszyną.
- Wprowadzono wtedy nowy podział administracyjny Poznania, w którym zastosowano trzy stopnie: dzielnice oznaczone liczbami rzymskimi, jednostki średniego stopnia oznaczane liczbami arabskimi oraz jednostki najniższego stopnia oznaczane małymi literami. Ten podział i jego oznaczenia symboliczne istniał przez pewien czas, o czym świadczą zachowane plany. Przy tworzeniu podziału administracyjnego posłużono się "fantazją", tworząc jednostki osadnicze o nazwach całkowicie wymyślonych, niefunkcjonujących w nazewnictwie przez lata istnienia siedzib ludzkich. Nazwy wymyślano na przykład od nazw ulic przebiegających przez takie osiedle lub charakterystycznych obiektów - zwraca uwagę Jacek Jarzina, poznański społecznik i mieszkaniec Starołęki Wielkiej.
I tak na Starym Mieście w okolicy ulicy Dominikańskiej pojawiły się Dominikany, a w pobliżu wałów Zygmunta Starego (dziś fragment al. Niepodległości) - Zygmuntów. Ostrów Tumski i Śródkę nazwano Grodem.
Na Wildzie pojawił się Spytków, na Dębcu - Malinów (od ulicy Malinowej) i Dębinek, na Łazarzu - Janowo, Wenetowo i Wymykowo, na Górczynie - Pęcław, Poświątne i Sądkowo, na Górczynku - Kałki, a na Krzyżownikach - Wyraj.
Powstała nowa dzielnica obejmującą część Jeżyc, którą nazwano Wyżyny, a na samych Jeżycach takie twory jak Jabłonna, Twardowo, Seganka, Staszyców i Zwierzyniec. Okolice ulicy Bukowskiej (przemianowanej wtedy na ul. Karola Świerczewskiego) nazwano Bukowem.
Na Winiarach pojawiły się Dunin i Sokołów - od ulicy Dunina i Sokoła. Krzesiny, Krzesinki, Garaszewo, Pokrzywno i Piotrowo nazwano Orłowem. Starołękę Małą przechrzczono na Starołączkę.
- Część z tych nazw, mimo swojej sztuczności, utrwaliła się, jak na przykład Ogrody. W ramach tych licznych zmian doszło najwyraźniej także do "przeniesienia" Marlewa - tłumaczy Jarzina.
Próba ukrycia lotniska?
Skąd mógł wziąć się taki pomysł? Tego do końca nie wiadomo. - Myślę, że w latach pięćdziesiątych chciano w ten sposób zatuszować, że lotnisko ma tak długi pas - mówi Górny.
Jarzina przyznaje, że to mogła być przyczyna. Ale też podaje drugą, bardziej prozaiczną hipotezę. - Może "po prostu" twórcom tego nowego podziału administracyjnego brakowało nazwy na fragment terenu leżący między osiedlami 31b Minikowo a 31a Głuszyna i "pożyczyli" nazwę pobliskiej wsi/osiedla, które widzieli na starej mapie, a które już w swojej pierwotnej lokalizacji na nowej mapie nie widnieje - sugeruje.
W kolejnych latach nazwę Marlewo zamieszczano w błędnym miejscu na wielu planach miasta, nawet, gdy o tamtym podziale administracyjnym miasta dawno już zapomniano.
Błąd powielono też w latach dziewięćdziesiątych, gdy w ramach reformy samorządowej wyznaczano w Poznaniu osiedla. Marlewem nazwano wtedy część Starołęki Wielkiej.
- Obecne Marlewo jest osiedlem ograniczonym ulicami Starołęcką od zachodu, Ożarowską od wschodu, Czernichowską od północy i Głuszyna od południowego - zachodu - wyjaśniał Górny.
Jak zwraca uwagę Górny, ulice znajdujące się w tym rejonie powstawały stopniowo po zakończeniu II wojny światowej.
- Przesiedleni mieszkańcy Marlewa mieli świadomość, że osiadali na polach gospodarzy na Starołęce Wielkiej. Ale już ci urodzeni w latach sześćdziesiątych mogli być przekonani, że mieszkają na Marlewie - przyznaje Górny.
Pętla przy figurze, która była dowodem
Ale to nie jest tak, że rdzenni mieszkańcy Marlewa i Starołęki Wielkiej nie oburzali się na zakrzywianie rzeczywistości. - Jak kiedyś MPK utworzyło pętlę autobusową, którą nazwali Marlewo to był dla nich szok. Tym bardziej, że tuż obok stoi figura Matki Boskiej z 1913 roku, z tabliczka informującą, że postawiono ją z funduszy gminy Wielka Starołęka - wspomina Górny.
Pętlę utworzono w pierwszej połowie lat 50. Po raz pierwszy na mapach można ją było zobaczyć w 1956 roku.
Teraz mieszkańcy postanowili to raz na zawsze uporządkować. Z ich inicjatywy o zmianę nazwy osiedla zaczął zabiegać Górny.
- Najpierw zebraliśmy wszystkie materiały od mieszkańców i wystąpiliśmy do Geopozu (Zarząd Geodezji i Katastru Miejskiego GEOPOZ - dop. red.) o zbadanie sprawy. Ten na podstawie map i dokumentów przyznał, że Marlewo leżało na wschód od ulicy Ożarowskiej - mówi Górny.
To oznaczało, że obszar, który zajmowało znajduje się poza granicami osiedla Starołęka-Minikowo-Marlewo.
A po dawnych zabudowaniach Marlewa nie ma już ani śladu. Wieś była położona na terenie jednostki wojskowej, na której obszarze znajduje się 31. Baza Lotnictwa Taktycznego Poznań-Krzesiny. Od 2001 roku stacjonują tu myśliwce F-16.
I tu kolejna niekonsekwencja. Lotnisko wojskowe zajmuje bowiem przede wszystkim obszar Głuszyny a nie Krzesin. - Baza tradycyjnie leży "w lub na Krzesinach", bo oryginalny niemiecki wjazd jest od Krzesin. Dziś nieużywany. I tylko tyle na to związku z Krzesinami - zauważa Jarzina.
Walka o "Małą Ojczyznę"
O zmianę nazwy lotniska nikt jednak nie zabiega, w odróżnieniu od mieszkańców Starołęki Wielkiej.
Rada osiedla po otrzymaniu odpowiedzi z Geopozu skierowała sprawę do prezydenta Poznania. Ten wydał zarządzenie o konsultacjach społecznych dotyczących zmiany nazwy osiedla, które odbyły się na przełomie lutego i marca.
Większość mieszkańców wsparła pomysł. W komentarzach na Facebooku można zauważyć jak istotna jest to dla wielu z nich kwestia:
"Bardzo się cieszę, że sprawa nazwy naszego osiedla jest wyjaśniana. Od dziecka słyszałam od rodziców i współmieszkańców, że miejsce w którym mieszkamy jest błędnie nazywane 'Marlewo', ale trudno to było wtedy zmienić" - pisała pani Danuta.
"Mnie jak i innych rdzennych mieszkańców Starołęki Wielkiej bardzo boli nazywanie naszego osiedla wadliwą nazwą Marlewo. Zastanawiam się w oparciu o jaką podstawę prawną jest powielana ta nazwa. W oparciu o jakie przepisy została ta nazwa poumieszczana na tablicach z nazwami ulic. Ktoś w urzędzie bardzo radosną twórczość uprawia w tym temacie" - wtórowała jej pani Mariola.
"Dawne Marlewo od zawsze położone było poza granicami administracyjnymi naszego Osiedla. Zmiana nazwy to naprawa błędów. Wtedy mieszkańców nikt nie pytał i bez ich zgody części Starołęki Wielkiej przypisano nazwę Marlewo" - pisała pani Elżbieta.
"Dla wielu mieszkańców ważne jest aby mieszkać na Starołęce Wielkiej a nie ma Marlewie. Fakt faktem - ważne jest dla mnie aby mieszkać w Polsce a nie w Prusach, jaka jest różnica w walce o Ojczyznę czy Małą Ojczyznę?" - napisał Marek.
W konsultacjach wzięło udział 776 osób - to około osiem `procent wszystkich mieszkańców osiedla. Za zmianą było 694 osób, 38 opowiedziało się przeciwko. - Na jednego przeciwnika przypadało 18 zwolenników - cieszy się Górny.
Zmiana nie będzie kosztowna
Po konsultacjach społecznych, wniosek o zmianę nazwy osiedla i wykreślenie z niej Marlewa trafił do miejskiej Komisji Współpracy Lokalnej, Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego. Radni z tej komisji poparli go jednogłośnie.
Teraz rada osiedla czeka na głosowanie radnych. To wydaje się jednak formalnością.
Zmiana nazwy osiedla nie będzie wiązać się z kosztami ani zmianami dla mieszkańców. Nie trzeba będzie wyrabiać nowych dokumentów, zmieniać adresów. Mieszkańcom, którzy są właścicielami aktów własności gruntów z nazwą Starołęka Wielka, poprawienie błędu może wręcz pomóc przy niektórych urzędowych sprawach.
- Jedyne zmiany to wymiana dwóch pieczątek w radzie osiedla i kwestia zalepienia nazwy "Marlewo" na tabliczkach z nazwami ulic i przystanków naklejkami z nazwą "Starołęka Wielka" - mówi Górny.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24