Na trzy najbliższe mecze Lecha Poznań nie wejdą kibice gości, klub wydał też dwuletni zakaz stadionowy dla zorganizowanych grup kibiców Lechii Gdańsk. Tymczasem sąd skazał pierwszego z chuliganów, którzy brali udział w zajściach podczas niedzielnego meczu obu drużyn.
Mecz PKO Ekstraklasy między Lechem Poznań a Lechią Gdańsk został przerwany w niedzielę w 64. minucie po tym, jak fani gości odpalili kilkadziesiąt rac i zaczęli nimi rzucać na trybunę, na której znajdował się m.in. sektor rodzinny kibiców "Kolejorza". Kilka rac poleciało także na murawę. Ze względu na bezpieczeństwo piłkarzy, a także na duże zadymienie, sędzia Piotr Lasyk musiał przerwać mecz na około 12 minut.
Zaczęło się od skradzionej oprawy
- Tuż po rozpoczęciu meczu okazało się, że kibice z Poznania ukradli oprawę meczową przywiezioną przez gdańskich fanów piłki nożnej. Ta oprawa nie została wniesiona na sektor, ponieważ ochrona tego zabroniła. Jak się później okazało, wielkoformatowe oprawy sektorowe trafiły na trybuny zajmowane przez najbardziej zagorzałych kibiców Lecha Poznań, tam zostały wywieszone do góry nogami, a następnie zostały spalone. To rozwścieczyło gdańskich kibiców - wyjaśnia Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Właśnie wtedy fani Lechii zaczęli rzucać racami, a mecz został przerwany.
Do szpitala trafiła 17-latka, która została trafiona racą. Jak informuje "Głos Wielkopolski", wypaliła ona dziurę w spodniach dziewczyny i poparzyła ją w nogę.
Policja interweniowała w przerwie
Do incydentów mogło dojść jednak już wcześniej, ale w porę interweniowała policja. Jak informuje Borowiak, w przerwie meczu kibice gości wyłamali część ogrodzenia i próbowali przedostać się na sektor fanów Lecha. - Ochrona skutecznie ich powstrzymała, ale sytuacja była na tyle napięta, że kierownik do spraw bezpieczeństwa poprosił policję o wejście na stadion. Udało się skutecznie odseparować kibiców z Gdańska, którzy chcieli przedrzeć się ze swojego sektora na trybuny zajmowane przez poznańskich kibiców; nie doszło do żadnej konfrontacji - mówił Borowiak.
Są pierwsze kary
Po zakończeniu spotkania wygranego przez gospodarzy 2:0, pół tysiąca kibiców Lechii zostało wylegitymowanych. Policja zatrzymała sześć osób, w tym mężczyznę, który zdaniem funkcjonariuszy był prowodyrem zajść. Trafił on do aresztu, po czym usłyszał m.in. zarzuty dotyczące uszkodzenia zabezpieczenia stadionu.
- Zatrzymany mężczyzna jest już po wyroku w trybie przyśpieszonym. Sąd orzekł wobec niego dwuletni zakaz stadionowy, dwa tysiące złotych grzywny oraz obowiązek zgłaszania się do komendy policji podczas meczów piłkarskich Lechii Gdańsk – powiedział Borowiak.
Pozostałe pięć osób zostało zwolnionych. Policja nadal poszukuje sprawców incydentów na meczu m.in. na podstawie nagrań z monitoringu. - Pociągniemy te wszystkie osoby do odpowiedzialności karnej - zapewnia Borowiak.
Konsekwencje wyciągnął też gospodarz spotkania. "Nie było, nie ma i nie będzie z naszej strony tolerancji dla takich ekscesów, które nie mają nic wspólnego ze sportową rywalizacją" - czytamy w komunikacie Lecha Poznań.
Władze klubu podjęły decyzję o nieprzyjmowaniu zorganizowanej grupy kibiców gości podczas meczów z Lechią Gdańsk, które odbędą się w Poznaniu w ciągu najbliższych dwóch lat. Ponadto trzy najbliższe spotkania w ramach rozgrywek PKO Ekstraklasy, które odbędą się na stadionie w Poznaniu, zostaną przeprowadzone bez udziału zorganizowanych grup kibiców gości. W tym czasie zamontowana zostanie też dodatkowa siatka ochronna na sektorze gości.
- Decyzje klubu są konkretną odpowiedzią na niebezpieczne i patologiczne zachowania, z którymi mieliśmy do czynienia podczas niedzielnego meczu na stadionie Lecha Poznań. Liczę, że w przyszłości nie dojdzie do podobnych czynów, które nie budują dobrego wizerunku polskiego sportu - skomentował decyzję klubu wojewoda wielkopolski Łukasz Mikołajczyk.
Kibice Lecha, którzy zasiadali na trybunie, na którą spadły race odpalone przez fanów Lechii, otrzymają od klubu darmowe wejściówki na najbliższy mecz z Górnikiem Zabrze (we wtorek 3 marca o godz. 18:00). Posiadacze karnetów na te sektory mogą zaprosić dodatkową osobę.
Źródło: TVN 24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wielkopolska Policja