"Nie szło mu w grze", popchnął Liliankę na futrynę. Dziewczynka zmarła. Ojczym i matka skazani

Aktualizacja:
[object Object]
Matka i ojczym odmawiali składania zeznań tvn24
wideo 2/5

On skrzywdził Liliankę, bo "nie szło mu w grze", ona nie powiedziała w szpitalu, co tak naprawdę stało się dziecku. Dwulatka po kilku dniach zmarła. Sąd pierwszej instancji skazał matkę i ojczyma dziewczynki, ale nie za zabójstwo, jak chciała prokuratura. Apelacja nic jednak nie dała.

Sąd Apelacyjny w Poznaniu właśnie utrzymał wyrok w sprawie śmierci 2-letniej Lilianki z Piły.

Dziewczynka w ciężkim stanie trafiła do pilskiego szpitala. Miała złamane kości czaszki i krwiaki. Jak ustalili śledczy, dziewczynkę popchnął ojczym sfrustrowany niepowodzeniami w grze komputerowej. Dziecko upadło i uderzyło głową o metalową futrynę drzwi.

Dziewczynka trafiła do szpitala dopiero po dwóch dniach, gdy stan jej zdrowia się pogarszał. Miała złamane kości czaszki i krwiaki. Matka i ojczym nie informowali jednak lekarzy o tym, co się stało - twierdzą śledczy. Lilianka zmarła na stole operacyjnym.

Sąd pierwszej instancji skazał Szymona B. na karę 12 lat i 2 miesięcy pozbawienia wolności, a matkę dziecka Angelikę B. na karę dwóch lat więzienia. Oboje przez cały proces nie przyznawali się do winy.

Prokuratura domagała się znacznie surowszej kary dla oskarżonych. Zarówno dla matki jak i ojczyma wnoszono o karę 25 lat więzienia.

Apelację od wyroku sądu okręgowego złożył prokurator, nie zgadzając się z przyjętą w orzeczeniu kwalifikacją prawną czynów. Wniósł także o zmianę wysokości orzeczonej kary dla obojga oskarżonych na 25 lat pozbawienia wolności.

Z kolei obrońca Szymona B. złożył apelację wskazując m.in. na błędy w ustaleniach faktycznych i rażącą - jego zdaniem - niewspółmierność orzeczonej kary. Obrońca wniósł m.in. o warunkowe zawieszenie wykonania kary lub o uchylenie orzeczenia w całości i skierowanie sprawy do ponownego rozpatrzenia przez sąd pierwszej instancji.

"Apelacje nie zasłużyły na uwzględnienie"

W piątek Sąd Apelacyjny w Poznaniu utrzymał w mocy orzeczenie pierwszej instancji. Sędzia Marek Kordowiecki, uzasadniając wyrok, wskazał, że apelacje – zarówno prokuratury, jak i obrońcy oskarżonego – nie zasługują na uwzględnienie i stanowią jedynie "polemikę z ustaleniami sądu I instancji".

Odniósł się do obu złożonych apelacji. Zaczął od tej wniesionej przez obrońcę Szymona B.

- Apelujący zarzucał błędne ustalenie, że Szymon B. popełnił zarzucany mu czyn. Stanowiło to jednak zwykłą polemikę z ustaleniami sądu pierwszej instancji. Sąd dysponował bowiem bogatym materiałem dowodowym między innymi konsekwentnymi wyjaśnieniami Andżeliki B. Te wyjaśnienia mają wsparcie w dowodach i obrażeniach dziecka. (...) Dlatego sąd mógł uznać, że "sprawcą tego zdarzenia" był Szymon B. - uzasadniał sędzia.

Odniósł się też do apelacji prokuratury, która zwracała uwagę na niewłaściwe ustalenia "zamiaru czynu" oskarżonych.

- Sąd pierwszej instancji uznał, że nie da się oskarżonym przypisać popełnienia zbrodni, tak jak wskazywał to w akcie oskarżenia prokurator. Sąd apelacyjny nie jest od tego, by ustalać na nowo stan faktyczny. Zadaniem sądu jest sprawdzenie czy w pierwszej instancji doszło do błędów logicznych. W tym przypadku takich błędów nie ma - mówił sędzia.

Oskarżonych nie było w sądzie w trakcie odczytywania wyroku. Prokuratura jeszcze nie podjęła decyzji czy podejmie dalsze kroki w tej sprawie.

- Sąd nie podzielił argumentów podniesionych w apelacji. Po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem tego orzeczenia ocenimy czy istnieją podstawy do wniesienia skargi kasacyjnej - powiedział Bartłomiej Urban z Prokuratury Rejonowej w Pile.

"Prokuratura niewystarczająco udowodniła, że było to zabójstwo z zamiarem ewentualnym"

Sąd pierwszej instancji uznał, że prokuratura niewystarczająco udowodniła, że było to zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Ojczyma uznano winnym znęcania się nad dzieckiem i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, które skutkowało śmiercią, a matkę Lilianki - nieumyślnego spowodowania śmierci i narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Sędzia Tomasz Borowczak, przed ogłoszeniem uzasadnienia, poinformował, że decyzja o wyroku nie była jednogłośna. - Zostało złożone przeze mnie, jako sędziego sprawozdawcę, zdanie odrębne, na niekorzyść oskarżonych co do kwalifikacji karnych i kar.

Pokazywała, jak córeczka uderzyła w futrynę

Zarówno matka dziewczynki, jak i ojczym konsekwentnie przez cały proces odmawiali składania zeznań. Ale materiały, które pokazywano na sali podczas procesu, mroziły krew żyłach.

Wobec odmowy zeznań przez oskarżonych, sąd odczytał wcześniejsze zeznania Szymona B. Twierdził on, że choć jest wybuchowy i impulsywny, to nigdy nie przejawił takich zachowań wobec dzieci.

- Ja przecież nie zabiłbym dziecka, które jest w identycznym wieku, jak moja córka. Może fakt jest taki, że kary były złe i nie powinno się tak karać, ale przecież nie ożeniłem się z Angeliką i nie wszedłem w rodzinę z trójką dzieci, żeby zrobić im krzywdę – podkreślał w trakcie przesłuchań.

Co innego mówiła jego żona w trakcie zeznań i podczas eksperymentu procesowego, z którego nagranie pokazano w sądzie.

Widzimy na nim kobietę stojącą za biurkiem. Obok, przy futrynie drzwi, stoi prokurator z lalką w rękach. Kobieta opowiada mu, jak doszło do aktu przemocy.

- Córka szła... z tamtego pokoju (...) Tutaj siadła, walnęła się o monitor i spojrzała na mnie. To ja spojrzałam na nią i chciałam, żeby przyszła do mnie. Szymon w tym momencie wstał z krzesła (...) Wziął ją tu za prawą rączkę, obrócił w tę stronę i po prostu, tą prawą ręką popchnął ją. I z całej siły popchnął - opowiada kobieta, pokazując na lalce, jak głowa uderza w futrynę drzwi. Po czym kobieta zaczyna płakać.

Nagranie z eksperymentu procesowego
Nagranie z eksperymentu procesowegoTVN 24 Poznań

W sądzie Angelika B. odmówiła wyjaśnień. Podkreśliła jedynie, że jest niewinna i zaprzeczyła wcześniejszym zeznaniom.

A w tych mówiła, że po tym zdarzeniu dziewczynka stała się senna. Była z nią w szpitalu, ale nie powiedziała, że jej córka uderzyła się w głowę. Lekarze zaczęli więc podejrzewać infekcję.

W trakcie śledztwa kobieta tłumaczyła, że nie mówiła lekarzom o uderzeniu, ponieważ bała się męża. Mówiła również, że była zastraszana, że mąż wielokrotnie szarpał ją, wyzywał i groził, że zrobi jej krzywdę. Szymon B. miał także często zażywać narkotyki i, jak mówiła Angelika B., był uzależniony od gier komputerowych.

Odwołując zeznania, twierdziła, że wówczas była w szoku, a zeznania wymusiła na niej policjantka, obiecując, że wtedy "puści ją do dzieci".

Na sali sądowej można było usłyszeć między innymi nagranie z dyktafonu, który podłożyła babcia dziewczynki. Kobieta przeczuwała, że w domu może dochodzić do przemocy. Na nagraniu słychać głos mężczyzny i płaczące dziecko.

- Będziesz jeszcze płakać?! Tak czy nie?! Cię, k***o, zabiję kiedyś! - krzyczy.

I słychać hałas przypominający uderzenie, po którym dziecko płacze głośniej.

Według prokuratury na nagraniach jednoznacznie słychać, że w domu dochodziło do znęcania się nad dziećmi.

Zobacz materiał Faktów "TVN"

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: aa/gp / Źródło: tvn24/TVN24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Po raz pierwszy od początku wojny na Ukrainie NATO w sposób bardzo poufny i bez oficjalnych komunikatów wyznaczyło co najmniej dwie czerwone linie, po których mogłoby dojść do bezpośredniej interwencji w ten konflikt - twierdzi włoski dziennik "La Repubblica".

"La Repubblica": atak Rosji na Polskę byłby dla NATO przekroczeniem czerwonej linii

"La Repubblica": atak Rosji na Polskę byłby dla NATO przekroczeniem czerwonej linii

Źródło:
PAP

Prosiłem prezydenta w cztery oczy i publicznie, aby o tak delikatnych i tajnych sprawach nie dywagował publicznie, bo to nie pomaga Polsce - stwierdził minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski odnosząc się do wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie włączenia Polski do programu Nuclear Sharing. - Ten pomysł nie wchodzi w grę - dodał.

Sikorski o słowach Dudy. "To nie pomaga Polsce"

Sikorski o słowach Dudy. "To nie pomaga Polsce"

Źródło:
TVN24

Niedziela upływa pod znakiem burz. W części kraju spadł też grad. Towarzyszący wyładowaniom ulewny deszcz spowodował, że doszło do podtopień. Na Kontakt 24 otrzymujemy Wasze pogodowe relacje.

Nawałnice w Polsce. Po ulewach zalane zostały ulice

Nawałnice w Polsce. Po ulewach zalane zostały ulice

Aktualizacja:
Źródło:
tvnmeteo.pl, Kontakt 24

Były premier i były szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz mówił w "Faktach po Faktach", że polityka zagraniczna należy do kompetencji rządu, a prezydent "oczywiście ma prawo interesować się polityką zagraniczną" i może wyrażać publicznie swoje opinie, ale "z założeniem lojalnej współpracy z rządem". - To nie powinno być konfrontacyjne - mówił.

Cimoszewicz o polityce zagranicznej rządu i prezydenta: to nie może być konfrontacyjne

Cimoszewicz o polityce zagranicznej rządu i prezydenta: to nie może być konfrontacyjne

Źródło:
TVN24

Zmarł brytyjski aktor Bernard Hill, znany przede wszystkim z roli kapitana Edwarda Smitha w "Titanicu" i króla Rohanu Theodena w trylogii "Władca pierścieni" - przekazał w niedzielę jego agent. Aktor miał 79 lat.

Grał kapitana "Titanica" i króla Rohanu, zapisał się w oscarowej historii. Nie żyje aktor Bernard Hill

Grał kapitana "Titanica" i króla Rohanu, zapisał się w oscarowej historii. Nie żyje aktor Bernard Hill

Źródło:
PAP

Według Donalda Tuska Polacy staną się przed 2030 rokiem bogatsi od Brytyjczyków, jeśli chodzi o PKB na osobę. Zdaniem polskiego premiera to efekt brexitu. Jak przekonuje brytyjski dziennik "Daily Telegraph", Tusk się myli, a problemy Wielkiej Brytanii nie są tylko wynikiem wyjścia z Unii Europejskiej.

Czy Polska dogoni Wielką Brytanię? "Jest jedna rzecz, w której Tusk zdecydowanie się myli"

Czy Polska dogoni Wielką Brytanię? "Jest jedna rzecz, w której Tusk zdecydowanie się myli"

Źródło:
PAP

W nocy w części kraju pojawią się burze. Z tego powodu IMGW wydał ostrzeżenia pierwszego i drugiego stopnia. Z komunikatu wynika, że zjawiskom towarzyszyć mogą opady gradu.

Pomarańczowe i żółte alarmy IMGW w mocy. Uważajmy

Pomarańczowe i żółte alarmy IMGW w mocy. Uważajmy

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Koniec majówki to również koniec bardzo ciepłej pogody. Jakie jeszcze niespodzianki przyniesie nam aura? Sprawdź długoterminową prognozę pogody na 16 dni, przygotowaną przez prezentera tvnmeteo.pl Tomasza Wasilewskiego.

Pogoda na 16 dni: nieuchronnie zbliża się ochłodzenie

Pogoda na 16 dni: nieuchronnie zbliża się ochłodzenie

Źródło:
tvnmeteo.pl

Kobieta zmarła na skutek upadku ze słynnych klifów Moheru w Irlandii. Do zdarzenia doszło w sobotnie popołudnie. Jak przekazały lokalne media, gdy doszło do tragedii, kobieta była na wycieczce ze znajomymi.

Tragiczny wypadek w kultowym miejscu

Tragiczny wypadek w kultowym miejscu

Źródło:
RTE, BBC

Marcin Kierwiński odniósł się na X do sobotnich komentarzy po incydencie na placu Piłsudskiego. "Osoby, które stały i stoją za szkalowaniem mojego dobrego imienia, poniosą prawne konsekwencje tych nienawistnych działań" - napisał szef MSWiA.

Marcin Kierwiński o "nienawistnych działaniach". Grozi konsekwencjami

Marcin Kierwiński o "nienawistnych działaniach". Grozi konsekwencjami

Źródło:
tvn24.pl

To część operacji Kremla - ocenił w najnowszej analizie Instytut Studiów nad Wojną odnosząc się do umieszczenia prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego na liście poszukiwanych przez Rosję przestępców. Zdaniem amerykańskich analityków, celem Moskwy jest podważenie legalności prezydentury Zełenskiego i doprowadzenie Ukrainy do izolacji dyplomatycznej.

ISW: list gończy za Zełenskim to część operacji Kremla "Majdan3"

ISW: list gończy za Zełenskim to część operacji Kremla "Majdan3"

Źródło:
PAP

W Berdiańsku w obwodzie zaporoskim zginął w eksplozji swojego samochodu kolaborant i jeden z organizatorów katowni do przesłuchiwania ukraińskich jeńców - informuje wywiad wojskowy Ukrainy (HUR). "Za każdą zbrodnię wojenną nadejdzie sprawiedliwa zapłata" - podkreślono w komunikacie wywiadu.

Ukraiński wywiad: kolaborant i organizator katowni zginął w wybuchu samochodu

Ukraiński wywiad: kolaborant i organizator katowni zginął w wybuchu samochodu

Źródło:
PAP

Maj to tradycyjnie czas pierwszych komunii świętych. "Co, jeśli przyjdzie kontrola z ZUS albo ktoś życzliwy zrobi mi zdjęcia, że przebywałam na imprezie zamiast pod adresem zamieszkania?" - zapytała anonimowo w mediach społecznościowych internautka przebywająca na L4. - W czasie zwolnienia lekarskiego musimy stosować się do zaleceń lekarza szczególnie wtedy, gdy na zaświadczeniu mamy napisane, że powinniśmy leżeć i dochodzić do zdrowia - przekazał biznesowej redakcji tvn24.pl Paweł Żebrowski, rzecznik prasowy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Dodał, że w pierwszym kwartale 2024 roku zostało wydanych prawie 10 tysięcy decyzji wstrzymujących dalszą wypłatę zasiłków chorobowych.

"Co, jeśli przyjdzie kontrola albo ktoś życzliwy zrobi mi zdjęcia?"

"Co, jeśli przyjdzie kontrola albo ktoś życzliwy zrobi mi zdjęcia?"

Źródło:
tvn24.pl

Podczas majówki zakopiańskie hotele były pełne. Tatrzańska Izba Gospodarcza szacuje, że zajętych było 90 procent miejsc noclegowych. Według Karola Wagnera z TIG największymi beneficjentami majówki nie byli jednak hotelarze, a restauratorzy i handlowcy.

Majówka w Zakopanem. "Największymi beneficjentami nie byli hotelarze"

Majówka w Zakopanem. "Największymi beneficjentami nie byli hotelarze"

Źródło:
PAP

Na trasie do Morskiego Oka w Tatrach przewrócił się jeden z koni ciągnących wóz w turystami. Na nagraniu opublikowanym w sieci widać, że gdy inne metody zawiodły, woźnica uderzył zwierzę w pysk. To poskutkowało, koń natychmiast wstał. Sytuację skomentowało między innymi Ministerstwo Klimatu i Środowiska.

Koń upadł, woźnica uderzył go w pysk. Nagranie z drogi do Morskiego Oka

Koń upadł, woźnica uderzył go w pysk. Nagranie z drogi do Morskiego Oka

Źródło:
tvn24.pl

Z okazji jubileuszu Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Reporterskiej - Grand Press Photo internauci mogą wskazać Zdjęcie XX-lecia. Głosować można do 10 maja. Wyboru można dokonać spośród 19 Zdjęć Roku z poprzednich edycji konkursu.

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Źródło:
TVN24