Nie było kradzieży aparatu słuchowego 12-letniej Julii. Matka kłamała. "Jest w trudnej sytuacji finansowej"

aparat
Nie było kradzieży aparatu słuchowego 12-letniej Julii
Źródło: TVN24

Do kradzieży aparatu słuchowego 12-letniej Julii z Poznania nie doszło - przekazała wielkopolska policja. Jak ustalili funkcjonariusze, jej matka złożyła fałszywe doniesienie o kradzieży, a dziewczynka miała stracić urządzenie podczas kąpieli nad morzem. Mimo to policjanci chcą wesprzeć kobietę i jej córkę ze względu na "szczególne okoliczności sprawy".

Dwunastoletnia Julia nie słyszy od urodzenia. Miała wszczepiony implant słuchu. Urządzenie jest wyposażone w zewnętrzny procesor dźwięku, który potocznie nazywany jest aparatem.

W miniony poniedziałek rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak informował, że aparat został skradziony. Według relacji, Julia wybrała się z siostrą i mamą na spacer. - Szły ulicą Starołęcką na wysokości numeru 170. W pewnej chwili na rowerach nadjechało dwóch nastolatków. Ich wiek mama dziewczynek określiła na 12-15 lat. Nie zatrzymując się, jeden z nich złapał za aparat słuchowy na uchu Julii i go wyrwał. Obaj szybko odjechali z miejsca kradzieży - relacjonował.

Rodzina wówczas prosiła, aby nie organizować zbiórek na nowy aparat.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Nie w Poznaniu, a nad morzem

W czwartek policja przekazała, że według ustaleń funkcjonariuszy z komisariatu Poznań - Nowe Miasto, do kradzieży w ogóle nie doszło.

"Funkcjonariusze zajmujący się tą sprawą dotarli do nagrań z kamer obiektowych na ul. Starołęckiej. W rozmowie z Policjantami mama dziewczynki oświadczyła, że do napadu nie doszło" - napisano na profilu wielkopolskiej policji na Facebooku. Policja wyjaśniła, że matka Julii poinformowała, że była niedawno z dziećmi nad morzem. Dziewczynka miała wejść do wody, gdzie fala zerwała jej aparat z ucha. Urządzenia nie udało się odnaleźć.

Aparat ma wartość niemal 40 tysięcy złotych. Policja poinformowała, że był on ubezpieczony "wyłącznie od kradzieży". "Ubezpieczenie rzekomo nie obejmowało zagubienia albo uszkodzenia" - dodano. Funkcjonariusze zwrócili uwagę, że kobieta jest samotną matką, znajduje się w "trudnej sytuacji finansowej" i nie otrzymuje alimentów od ojca dzieci. "Zdesperowana postanowiła zgłosić Policji napaść i kradzież" - napisano.

Pomoc dla matki i córki

Sprawa zostanie teraz skierowana do prokuratury, która zdecyduje, co dalej.

Jak przekazali policjanci, wzięli pod uwagę "szczególne okoliczności sprawy" i "przekazali kobiecie kontakt do trzech fundacji, gdzie otrzyma ona bezpłatną pomoc prawną". Policjanci dodatkowo pomogą dwunastoletniej Julii. "Dziewczynka mimo tego incydentu nie powinna być pokrzywdzona i pozbawiona urządzenia pozwalającego jej normalnie żyć" - oświadczyła policja. Nie jest na razie znana decyzja o formie pomocy.

Czytaj także: