Wykolejenie tramwaju, 30 rannych, pożar w tunelu - tak wyglądała symulacja wypadku "poznańskiego metra". - Sprawdzamy możliwości działania służb ratunkowych - tłumaczą strażacy.
"Uwaga pasażerowie! O godz. 10:00 doszło do wykolejenia tramwaju w tunelu Franowo, w związku z czym nie ma możliwości przejazdu między Os. Lecha a pętlą Franowo. Na miejsce jadą nasze służby ratownicze. Prosimy o korzystanie z istniejących połączeń autobusowych" - taki komunikat pojawił się na oficjalnym fanpage'u MPK Poznań na Facebooku. Symulację przeprowadzono nawet w mediach społecznościowych, ale na szczęście obyło się bez paniki, bo użytkownicy szybko zorientowali się, że to tylko ćwieczenia.
Wielka ewakuacja
- Mieliśmy zgłoszenie że w tunelu na Franowo "wykoleił się" jeden wagon tramwaju, a drugi "się pali". Ugasiliśmy ogień ale wciąż trwa ewakuacja. W tunelu znajduje się 100 osób z czego 30 rannych w akcji bierze 15 zastępów straży pożarnej - relacjonował Tomasz Skoliński, dowódca akcji.
Symulację wypadku przeprowadzono w tunelu tramwajowym pomiędzy przystankami Piaśnicka/Kurlandzka – Piaśnicka/Rynek. Scenariusz przygotowano wcześniej. Tramwaj linii 16 jadący w kierunku centrum miał najechać na kamień w torowisku i uderzyć prawą burtą w ścianę tunelu. Wskutek uderzenia miało dojść do zwarcia instalacji energetycznej i pożaru. Wyciągnięcie pasażerów utrudniała blokada wszystkich wejść do wagonu.
Na miejscu pojawiło się 15 zastępów straży pożarnej i pięć karetek pogotowia. Dookoła wypadku zabezpieczono teren, niemożliwe było zejście na przystanek tramwajowy.
Pasażerowie w nerwach
A wszystko podczas normalnego kursowania tramwajów, co zbulwersowało część pasażerów. - Czemu takie ćwiczenia przeprowadzane sa kiedy ludzie chcą dojechać do pracy? - pytali. Inni popierali tego typu testy podczas normalnych warunków.
Przez dwie godziny tramwaje nie dojeżdżały na Franowo. Pasażerowie musieli korzystać z komunikacji autobusowej.
- W tunelu panują bardzo trudne warunki. Ciężkie wypadki, wypadki śmiertelne dotyczą właśnie takich ekstremalnych miejsc a trzeba uratować życie ludzi i wykonać wiele czynności. Celem tej akcji było sprawdzenie jak działa system bezpieczeństwa - wyjaśnia Józef Klimczewski, szef poznańskiej drogówki.
- Chcieliśmy też poinformować mieszkańców co mają robić w takich sytuacjach. Przede wszystkim powinni słuchać motorniczego - podsumowuje Jerzy Ranecki, zastępca komendanta straży pożarnej w Poznaniu.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań | PC