Lubuska policja chwali zachowanie funkcjonariuszy, którzy w Gorzowie Wielkopolskim postrzelili awanturującego się mężczyznę. Przełożeni ocenili, że ich dizałanie, choć kontrowersyjne, było w pełni uzasadnione: - W takich sytuacjach jak ta, nigdy nie ma się pełnej kontroli. Taki scenariusz możliwy jest tylko w filmach sensacyjnych - mówi Sławomir Konieczny, rzecznik lubuskiej policji.
Do akcji doszło w poniedziałek rano na ul. Mieszka I w Gorzowie Wielkopolskim. Funkcjonariusze obezwładnili mężczyznę, który uzbrojony w tłuczek do mięsa, rurkę i inne metalowe przedmioty niszczył samochody i szyby w okolicznych sklepach a następnie nie reagował na komendy "na glebę" i "rzuć to!" i zaatakował funkcjonariuszy.
Policjanci oddali w sumie kilkanaście strzałów. Dwa z nich trafiły 48-latka.
"Zachowanie uzasadnione"
- Zamierzony przez nich cel został osiągnięty. Mężczyzna został powstrzymany od dalszego działania. Funkcjonariusze mieli świadomość, że gotów jest na wszystko, np. na atak na ludzi na przystanku. 48-latek miał kilka przedmiotów, którymi mógł pozbawić życia inne osoby. Zachowanie policjantów budzi kontrowersje, ale było jak najbardziej uzasadnione - podkreśla Konieczny
Jak dodaje, w takich sytuacjach nie ma czasu na myślenie, decyzje trzeba podejmować w kilka sekund. Chwali jednak swoich kolegów za to, że od początku chcieli wyrządzić jak najmniejszą krzywdę sprawcy i nie narażać osób postronnych.
- Policjanci nie mogli oddawać strzałów ostrzegawczych w górę. Mogliby trafić wówczas w okna, z których ich akcję śledzili ludzie. Kierowali strzały jak najniżej. Dopiero później, w pościgu, użyli broni - zauważa Konieczny.
Usłyszy zarzuty?
48-letni napastnik trafił do szpitala. Strzały trafiły go w prawe kolano, ma także uszkodzoną małżowinę uszną i okolice prawej skroni.
- Przeszedł zabieg ortopedyczny, jest przytomny, rozmawia. Będziemy mogli go przesłuchać dopiero po zgodzie lekarzy - mówi Konieczny.
Mężczyzna może usłyszeć zarzuty czynnej napaści na policjantów z ostrym narzędziem i zniszczenia mienia w postaci 13 samochodów.Grozi mu za to nawet 10 lat pozbawienia wolności. Nie wiadomo jednak czy 48-latek zostanie uznany za poczytalnego. Wcześniej leczył się psychiatrycznie.
Nie pierwsza taka sytuacja
Policjanci, którzy wczoraj brali udział w akcji są już po konsultacjach z psychologiem. - Dziś mają dzień wolnego, ale w najbliższych dniach wrócą do służby. Wielu policjantów przepracuje dziesiątki lat i nie doświadczy podobnej akcji. W ich przypadku byłą to już bodajże piąta tego typu akcja - zauważa Konieczny.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24