Nawet dożywocie grozi ojczymowi i matce dwuletniej Lilianki z Piły. Dziewczynka zmarła kilka dni po tym, jak - według ustaleń śledczych - Szymon B. rzucił nią w furii o framugę drzwi. Matka nie poinformowała o tym fakcie lekarzy, czym miała przyczynić się do jej śmierci. Prokuratura właśnie zakończyła śledztwo i wysłała akt oskarżenia do sądu.
Do Sądu Okręgowego w Poznaniu trafił akt oskarżenia w sprawie śmierci dwuletniej Lilianki z Piły.
W marcu zeszłego roku dziecko trafiło w ciężkim stanie do szpitala. Miało złamane kości czaszki i krwiaki. Lekarzom nie udało się uratować jej życia.
Prokuratura w Pile ustaliła, że dziewczynkę popchnął ojczym sfrustrowany niepowodzeniami w grze komputerowej. Dziecko upadło i uderzyło głową o metalową futrynę drzwi.
Zmiana zarzutów
Przed niespełna rokiem pilska prokuratura postawiła Szymonowi B. zarzut znęcania się, matce - zarzut nieudzielenia pomocy. Na początku. roku śledczy poinformowali o zmianie kwalifikacji czynu, na zabójstwo z zamiarem ewentualnym
- Angelika B. działając z zamiarem ewentualnym, jako matka, mając prawny, szczególny obowiązek pieczy nad swoją małoletnią córką, przewidując możliwość pozbawienia jej życia i godząc się na to, pozbawiła ją życia - tłumaczyła Magdalena Roman z Prokuratury Rejonowej w Pile.
Według śledczych, kobieta nie udzieliła dziecku żadnej pomocy i zataiła przed lekarzami fakt odniesienia przez dziecko obrażeń głowy w wyniku uderzenia o futrynę. Ojczym dziecka też został oskarżony o zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Ponadto odpowie za znęcanie się fizycznie lub psychicznie nad osobami małoletnimi, także nad rodzeństwem dwulatki. Mężczyzna usłyszał również zarzut podania swojej żonie substancji psychotropowych. - Wspólnie i w porozumieniu ze swoja żoną nie udzielił dziecku żadnej pomocy, a podczas wizyty w szpitalnym oddziale ratunkowym szpitala w Pile zataił przed lekarzami badającymi małoletnią pokrzywdzoną fakt odniesienia przez nią ciężkiego urazu głowy, czym doprowadził do śmierci dziecka - dodała Roman.
Prokuratura zdecydowała się na zmianę zarzutów po zebraniu całości materiału dowodowego. - Ta decyzja była również podyktowana stanowiskiem prokuratury regionalnej oraz krajowej – podała Roman.
Oboje oskarżeni nie przyznali się do winy.
"Nie szło mu w grze"
Dramat rozegrał się w marcu zeszłego roku. - Według relacji kobiety, ojczym dziecka był zajęty grą na komputerze. Gdy "nie szło mu w grze", chwycił przechodzące obok niego dziecko za rączkę i pchnął, w skutek czego dziewczynka uderzyła głową w futrynę - mówiła Magdalena Roman z Prokuratury Rejonowej w Pile.
Dziewczynka do szpitala trafiła dopiero po dwóch dniach, gdy stan jej zdrowia się pogarszał. Matka nie informowała jednak lekarzy o tym, co się stało.
- Nie przekazała tych informacji lekarzom, którzy badali dziewczynkę w sobotę, niedzielę i poniedziałek - tłumaczyła Roman.
Lilianka zmarła na stole operacyjnym.
Pierwszy raz dziewczynka trafiła z urazami do szpitala już w połowie stycznia zeszłego roku. Wtedy przeprowadzono badania, które wykluczyły skazę krwotoczną. Skierowano też doniesienie do prokuratury o możliwości znęcania się nad dzieckiem. Postępowania jednak nie udało się zakończyć, bo dziewczynka zmarła.
Zobacz materiał Faktów:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: PAP/TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: archiwum