W aucie mieli niemowlę, które połknęło agrafkę, a do szpitala 40 minut drogi. Wtedy zobaczyli radiowóz. Przerażeni rodzice zatrzymali się i spytali funkcjonariuszy, czy pomogą im szybko dotrzeć do szpitala w Ostrowie Wielkopolskim. Zobacz, jak eskortowali rodziców i niemowlę.
Ich 6-miesięczny synek połknął agrafkę. Przerażeni rodzice pędzą między autami do szpitala w Ostrowie Wielkopolskim. Kiedy od placówki dzieli ich 20 kilometrów, na ich drodze pojawia się radiowóz. Jedyna szansa na to, by szybciej dotrzeć do szpital w Ostrowie Wielkopolskim.
TVN24 dotarła do nagrania z wideorejestratora rodziców dziecka.
Co dokładnie na nim widać?
Piątek, godz. 18.17, rodzice pędzą do szpitala. Wyprzedzają na podwójnej ciągłej. Liczy się każda minuta.
Chwilę później wjeżdżają do miejscowości Biadki, tam na prawym poboczu dostrzegają radiowóz.
"Spytam, czy pomogą" - mówi mąż do żony i zatrzymuje się tuż za policjantami.
Potem szybka rozmowa.
Ojciec niemowlaka: Przepraszam, pomożecie mi państwo dojechać jak najszybciej dojechać do Ostrowa? Bo mały połknął agrafkę.
Policjanci: Coś się dziecku dzieje?
Ojciec niemowlaka: Teraz akurat usnął, ale całą drogę płakał i się krztusił.
Zdjęcie mamy z Krotoszyna.
Policjanci: Jedźcie pomału i będziemy ... (niezrozumiałe)
Ojciec niemowlaka: Dobra (wsiada do auta i rusza).
Minutę później policjanci na sygnale wyprzedzają rodzinę i zaczynają ją eskortować. W kwadrans dojeżdżają do szpitala w Ostrowie Wielkopolskim. Na miejscu funkcjonariusze pomagają rodzicom przenieść dziecko do placówki. Od razu trafia na SOR.
Wyciągnąć otwartą agrafkę
- Dziecko było w stanie ogólnym dobrym, wydolne krążeniowo, bez bezpośredniego zagrożenia życia - informował Radosław Kaja, lekarz z ostrowskiego szpitala. Było jednak wiadomo, że agrafkę trzeba jak najszybciej usunąć z gardła malca.
- Pacjenta przetransportowano specjalistycznym transportem sanitarnym do ośrodka klinicznego we Wrocławiu - dodał Kaja.
Dopiero we wrocławskim szpitalu lekarze wykonali operację wyciągnięcia ostrego przedmiotu. agrafka była otwarta, ale lekarze użyli specjalistycznego sprzętu i zabieg przebiegł pomyślnie. Małemu Kubie nie zagraża już niebezpieczeństwo. W niedzielę opuścił szpital.
Lekarka pod lupą
Rodzice, którzy szukali pomocy dla swojego synka, odwiedzili trzy szpitale w dwóch województwach. Najpierw pojechali do placówki w Krotoszynie. To tam zrobiono zdjęcie rentgenowskie, które potwierdziło, że dziecko połknęło agrafkę.
- Nie było objawów, które mogły zagrażać życiu. Dziecko się nie dławiło, było dotlenione. Ze strony lekarki padła propozycja, żeby rodzice pojechali swoim samochodem do większego szpitala w Ostrowie Wielkopolskim - mówił Sławomir Pałasz, rzecznik prasowy SPZOZ w Krotoszynie.
Dodał, że szpital w Krotoszynie nie ma odpowiedniego sprzętu, który umożliwiałby usunięcie ciała obcego u niemowlaka.
Dlatego rodzice ruszyli do Ostrowa Wielkopolskiego. Być może gdyby chłopiec już z Krotoszyna jechał karetką, a nie prywatnym samochodem, udałoby się uniknąć stresującej sytuacji.
- Sposób transportu zastosowanego w tym przypadku będzie wyjaśniany w naszym postępowaniu wewnętrznym. Sprawdzimy, czy ta decyzja była właściwa, czy nie - zapowiedział Sławomir Pałasz.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/mś / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24