Nie pomogły im oryginalne pomysły na kampanie wyborczą i zagraniczne nazwiska. Mandaty radnych dla Amadou Sy w Stargardzie Szczecińskim oraz dla Eskana Darwicha w Kaliszu i porażka pozostałych kandydatów - tak wygląda bilans obcokrajowców, którzy walczyli w wyborach samorządowych.
Jedynym obcokrajowcem, dla którego wybory samorządowe okazały się pełnym sukcesem jest Eskan Darwich. Kaliszanin pochodzenia kurdyjskiego został radnym miasta Kalisza.
"Ten kraj dał mi dużo możliwości"
Darwich trafił do Polski 18 lat temu, gdy zdecydował się rozpocząć studia w naszym kraju. Trafił do Łodzi, gdzie zdobył tytuł magistra w Wyższej Szkole Studiów Międzynarodowych. Od 7 lat aktywnie działa społecznie.
- Nie chodzi o nazwisko, ale o aktywność. Zaangażowałem się w 100 procentach, ponieważ odkąd jestem w Polsce odniosłem wiele sukcesów. Ten kraj dał mi dużo możliwości: studia, dobrą pracę, a przede wszystkim piękną żonę i dwójkę dzieci, dlatego chcę oddać chociaż ułamek - tak komentuje swój sukces w wyborach samorządowych Darwich.
Nowy radny Kalisza chce usprawnić pomoc społeczną i dotrzeć do ludzi. - Chodzi między innymi o Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, który powinien mieć możliwość odwiedzania rodzin o różnych porach dnia. Tragedie i patologie zdarzają się nie tylko do godziny 15 - mówi Darwich. Kolejnym jego postulatem jest poprawa relacji lokalnych przedsiębiorców z władzami miasta. Ważna dla niego jest również promocja miasta za granicą, która może przynieść nowe miejsca pracy.
"Czarny koń" w radzie miasta
O połowicznym sukcesie może mówić Amadou Sy. Senegalczyk, który zasłynął podczas kampanii hasłem "Zrób im na złość. Zagłosuj na Sy w ciemno". Nie wygrał walki o fotel prezydenta Stargardu Szczecińskiego, ale utrzymał mandat radnego.
- Chciałem zaoferować ludziom coś innego, co nie jest klasyczne. Pół żartem, pół serio. Niektórzy traktowali to krytycznie, inni z dystansem. Za 4 lata może się pojawię, póki co jestem radnym - powiedział Sy, który w swoim spocie wyborczym wystąpił jako zorro na czarnym koniu.
Upadek Godsona
Cała reszta kandydatów o zagranicznych korzeniach, poniosła mniejszą lub większą porażkę. Największym przegranym wydaje się John Godson. Jeszcze nie tak dawno był wschodzącą gwiazdą polskiej polityki. Został posłem. Wydawało się, że na stale zagości w polityce. Od jakiegoś czasu jest jednak coraz gorzej. W wyborach zdobył zaledwie 4 proc. głosów, co dało mu dopiero 5. miejsce w walce o fotel prezydenta Łodzi.
Czarnoskóry poseł był częścią prawicowego skrzydła PO razem z Jarosławem Gowinem. Partię opuścił w sierpniu. Powód? Różnice w sprawach światopoglądowych z władzami PO. Godson wraz z Gowinem w grudniu stworzyli partię Polska Razem, która miała być alternatywą wobec PiS dla konserwatywnych wyborców. Plany były ambitne. Majowe wybory do Parlamentu Europejskiego sprawiły, że struktury ugrupowania zaczęły trzeszczeć i pod koniec czerwca czarnoskóry polityk był już poza partią, która nawiązała współpracę z Prawem i Sprawiedliwością.
Według specjalistów do spraw wizerunku politycznego na porażkę Godsona miały wpływ jego kontrowersyjne wypowiedzi. Podkreślał, że nie wierzy w ewolucjonizm i jego "pradziadek nie był małpką". W programie "Tak jest" w TVN24 powiedział, że "dla niego homoseksualizm jest zboczeniem".
Lista skreśliła ich nadzieje
"Głosuj w ciemno, nie zawiodę!" - takim hasłem, podobnym do Amadou Sy, reklamował się Abdall Elkhatib, kandydat do rady miasta Olsztyna, pochodzący z Sudanu. Nietypowe hasło wyborcze nie pomogło. W wyborach przepadł, podobnie jak Komitet Wyborczy Wyborców Andrzeja Ryńskiego, z którego startował.
Brak sukcesu całej listy przekreślił też szanse na polityczny sukces pochodzącego z Włoch Donato Berchicciego, kandydata na radnego Ostrowa Wlkp. z KWW Ostrów Da Się Zmienić oraz dwóch kandydatów Lewicy Wrocławskiej - Włocha Paolo Manchii oraz dr Ahmeda Elsaftawy.
Cała reszta kandydatów obcego pochodzenia startowała na listach komitetów, które brały udział w podziale mandatów. Ich wynik jednak nie pozwolił im jednak na sukces.
Kandydaci z całego świata
Bakytowi Orozbaevowi nie pomogło wsparcie rodaków z Kirgistanu, którzy przygotowali dla fizyka z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu nagranie przypominające o jego korzeniach, a o samym kandydacie wypowiadali się członkowie rodziny i mieszkańcy jego rodzinnej wioski. "Bakuś", jak sam siebie pieszczotliwie nazywa, startując z listy "Teraz Wielkopolska" Ryszarda Grobelnego do rady miasta Poznania, zdobył zaledwie 126 głosów.
23-letniej Magnolii Florez Oviedo nie pomógł z kolei kot, z którym pozowała na zdjęciach, które potem znalazły się na ulotkach wyborczych. Na Kolumbiję oddano jedynie 232 głosy i do rady miasta Gdyni się nie dostała.
Sześć głosów więcej w Gdańsku zdobyła Anna Ciftci, kandydatka na gdańską radną. Taki wynik nie zagwarantował jej mandatu radnej. Szczęścia nie miał też jej ojciec, Hasan Ciftci, który próbował się dostać do sejmiku. Startował z siódmej pozycji na liście, a ostatecznie osiągnął na niej ósmy wynik. Oboje urodzili się w Turcji. W Polsce mieszkają od 1999 r. Starszy z rodu próbował już swoich sił w wyborach do Sejmiku Województwa Pomorskiego w 2010 r. Bezskutecznie.
Nie ma czym chwalić się także pochodzący z Gujany były dziennikarz i prezenter radiowy Brian Scott. Kandydując w Krakowie z listy Jacka Majchrowskiego, mimo znanego nazwiska, nie otrzymał wymarzonego mandatu radnego. Zbyt mała liczba głosów przesądziła o tym, że Petros Tovmasyan, startujący w Gliwicach z listy ugrupowania prezydenta Zygmunta Frankiewicza, nie dostał mandatu radnego. Na Ormianina oddano w sumie 202 głosy. W radzie powiatu pilskiego nie zasiądzie z kolei pochodzący z Syrii Almuetaz Nasrullah (KW Porozumienie Samorządowe).
Warszawa nie dla Wietnamczyków
Porażką zakończył się też start pięciorga Wietnamczyków w Warszawie. Nga Phan Vien, Ton Van Anh, Ngo Van Tuong (wszyscy z warszawskiej wspólnoty samorządowej) oraz Trung Du Lac i Troung Ahn Tuan (oboje SLD) nie otrzymali mandatów do Rady Warszawy i do rad dzielnic. Reprezentujący różne pokolenia, zapewniali, iż "nic co warszawskie nie jest im obce".
Autor: Filip Czekała, Michalina Czepita / Źródło: TVN 24 Poznań