Zamaskowani, z atrapami broni wpadali do banków i żądali pieniędzy. W ten sposób obrabowali trzy placówki, kradnąc 250 tysięcy złotych. Po ostatniej akcji, jeden ze sprawców uciekł rowerem. Prokurator Rejonowy w Krośnie Odrzańskim skierował do sądu akt oskarżenia przeciwko trzem mężczyznom podejrzanym o te napady. Grozi im nawet 12 lat więzienia.
Do serii napadów na banki w województwie lubuskim doszło na przełomie 2015 i 2016 roku.
Najpierw mężczyźni obrabowali placówkę w Nowogrodzie Bobrzańskim. - 11 grudnia 2015 roku po wejściu do placówki Banku Spółdzielczego i sterroryzowaniu pracowników i znajdujących się tam klientów tego banku dokonali zaboru pieniędzy różnych walut w łącznej kwocie 121 tysięcy złotych - informuje Zbigniew Fąfera z zielonogórskiej prokuratury.
12 dni później, ci sami sprawcy, w podobny sposób napadli na bank tej samej sieci w Niegłowicach. Tam ich łupem padło ponad 75 tysięcy złotych.
Trzeci napad miał miejsce dwa miesiące później w Nowej Soli. - 22 lutego 2016 roku, używając masek zasłaniających twarze, weszli do Oddziału Narodowego Banku Polskiego w Nowej Soli, z którego dokonali zaboru pieniędzy różnych walut w łącznej kwocie ponad 54 tysięcy złotych - podaje Fąfera. Co ciekawe, według świadków jeden ze złodziei miał uciec rowerem.
Złapani na raty
Policjantom po ostatnim z napadów szybko udało się ustalić trzech sprawców. Pierwszego z nich, 20-letniego mieszkańca powiatu nowosolskiego zatrzymano już kilka dni po napadzie. Policjanci zabezpieczyli przy nim atrapę broni oraz maskę, pod którą skrywał twarz w czasie napadu.
Złapanie pozostałych dwóch mężczyzn zajęło funkcjonariuszom więcej czasu. W maju w jednej z nadmorskich miejscowości w ich ręce wpadł 40-latek. By zmylić śledczych często zmieniał miejsca pobytu. - Wynajmował niewielki pokoik w jednym z domów wczasowych. Zatrzymano go po profesjonalnie przygotowanej akcji kryminalnych i antyterrorystów. W chwili zatrzymania mężczyzna był bardzo zaskoczony - relacjonował Marcin Maludy z lubuskiej policji.
Trzeciego z nich zatrzymano 12 lipca. - Utrudnieniem w tej sprawie był fakt, że ukrywał się w Szwajcarii, a kiedy przyjeżdżał do Polski, często zmieniał miejsce pobytu. Dodatkowo dla zmylenia śledczych posługiwał się fałszywymi dokumentami i zmieniał wizerunek - informował Tomasz Bartos z lubuskiej policji.
Czesław W. ukrywał się w wynajętym mieszkaniu na obrzeżach Opola. - W chwili zatrzymania był kompletnie zaskoczony. Mężczyzna poruszał się skradzionym samochodem na szwajcarskich tablicach rejestracyjnych - wyjaśniał Bartos.
Wszystkim zatrzymanym grozi do 12 lat więzienia. Cała trójka siedzi teraz w areszcie.
- Jeden z podejrzanych działał w warunkach tak zwanej recydywy - uprzednio był już karany i odbywał karę pozbawienia wolności za czyn podobny dokonany przeciwko życiu i mieniu - informuje Fąfera.
Sięgnęli DNA
Jak podaje, w toku śledztwa prokuratorzy z Krosna Odrzańskiego musieli dokonać wielu analiz kryminalistycznych. Analizie biegłych poddano między innymi zabezpieczone w mieszkaniach podejrzanych i w samochodzie jednego z nich maski silikonowe oraz atrapy broni palnej.
- Konieczne stało się zwłaszcza zabezpieczenie na ujawnionych maskach śladów biologicznych i na ich podstawie wygenerowanie profili genetycznych DNA oraz, w następnej fazie śledztwa, porównanie ich w profilami DNA sprawców napadów. Podejrzani nie przyznawali się do dokonania zarzucanych im czynów, stąd opinie z badań genetycznych okazały się kluczowe do wykazania ich sprawstwa - wyjaśnia Fąfera. Koniec śledztwa początkowo planowano na połowę roku. Biegłym udało się jednak zakończyć prace wcześniej, stąd akt oskarżenia już trafił do sądu.
Autor: FC/mś / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24