Marsz w Kaliszu 11 listopada. Czy prokuratura zakazała policji zatrzymywać uczestników? Jest oświadczenie

Demonstracja w Kaliszu
Kalisz. Prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie wydarzeń z 11 listopada
Źródło: TVN24

Podczas marszu w Kaliszu (województwo wielkopolskie) nie zatrzymano osób, które wygłaszały antysemickie przemówienia. Rzecznik wielkopolskiej policji tłumaczy, że konsultowano się w tej sprawie "z prokuratorem, który nie podjął decyzji o konieczności zatrzymania". W niedzielę prokuratura wydała oświadczenie, w którym zapewniła, że nie zakazywano policji zatrzymywać uczestników zgromadzenia.

Z okazji Święta Niepodległości w Kaliszu narodowcy zorganizowali 11 listopada marsz. Podczas niego padały antysemickie i ksenofobiczne wypowiedzi. Doszło również do spalenia tekstu Statutu Kaliskiego - przywileju tolerancyjnego dla Żydów, wydanego przez księcia kaliskiego Bolesława Pobożnego w 1264 roku. Okoliczności zdarzenia badają policja i prokuratura.

Jednym z wątków, które pojawiły się w dyskusji po marszu, była kwestia tego, że nikt z uczestników nie został zatrzymany przez policję.

Policja: były konsultacje z prokuratorem, który nie podjął decyzji o konieczności zatrzymania

Jak przyznał w piątek w rozmowie z PAP rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu mł. insp. Andrzej Borowiak "podczas zgromadzenia publicznie wypowiadał się między innymi Piotr Rybak, jego wypowiedzi mogły naruszać przepisy dotyczące nawoływania do nienawiści i znieważenia na tle narodowościowym (art. 256 kk i 257 kk)". - W związku z tym policjanci przeprowadzili konsultację z prokuratorem, który nie podjął decyzji o konieczności zatrzymania. Zalecił przekazanie materiałów dowodowych. Policjanci wylegitymowali więc Piotra Rybaka oraz zabezpieczyli nagranie wideo jego wypowiedzi do celów procesowych – dodał. Wyjaśnił, że w stosunku do innych osób zabierających publicznie głos policjanci także zabezpieczyli nagrania wideo, które wraz z innymi materiałami zostały przekazane prokuraturze do oceny prawnej. - W trakcie wystąpień organizator zgromadzenia Wojciech Olszański oraz towarzyszący mu mężczyzna, pomimo pouczeń ze strony policjantów, wygłaszali publicznie wulgaryzmy. W związku z tym osoby te zostały wylegitymowane oraz ukarane mandatami karnymi – powiedział.

Policja: to nic nowego i zaskakującego

Borowiak wyjaśniał tę sprawę także w rozmowie z TVN24.

- Policjanci komunikują się z prokuraturą i nie jest to niczym nowym i zaskakującym. I rzeczywiście w tej sprawie takie konsultacje były prowadzone. Zwłaszcza dotyczące jednej z wypowiedzi, która mogła być uznana za taką, która mogła złamać przepisy karne dotyczące namawiania do nienawiści czy też znieważenia ze względu na narodowość. Ale po tych konsultacjach stwierdzono, że zarejestrowanie, przedłożenie zebranego materiału dowodowego oraz ewentualnie w ramach prowadzonego postępowania uzyskanie opinii biegłego będzie bardziej korzystne. I takie ewentualne zatrzymanie może być uznane za nieprawidłowe – powiedział. 

Rzecznik policji o marszu w Kaliszu. Wypowiedź z 13 listopada 2021 roku
Źródło: TVN24

Prokuratura: nie wydano policji takich poleceń

W niedzielę oświadczenie w sprawie braku zatrzymań podczas kaliskiego marszu wydała prokuratura.

"Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim oświadcza, że nieprawdziwe są informacje, jakoby prokurator zakazał policji zatrzymać uczestników zgromadzenia w Kaliszu 11 listopada 2021 r., którzy naruszali prawo" - zapewniono w komunikacie przekazanym mediom.

"Prokurator nie wydał policji takich poleceń. Zgodnie z obowiązującymi przepisami decyzję o zatrzymaniu osoby w takich sytuacjach podejmuje samodzielnie policja, która dopiero po zatrzymaniu niezwłocznie informuje o tym prokuratora. W sprawie wydarzeń w Kaliszu prokuratura prowadzi postępowanie. Analizowany jest materiał dowodowy przekazany przez policję" - czytamy w oświadczeniu.

Antysemicki marsz w Kaliszu
Antysemicki marsz w Kaliszu. Oświadczenie prokuratury
Źródło: TVN24

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO>>>

Polityczne zarzuty wobec prokuratury

Zarzuty wobec prokuratury po marszu w Kaliszu zgłaszali politycy opozycji. - Oburza bezradność państwa Prawa i Sprawiedliwości. Oburza bezczynność aparatu bezpieczeństwa, który powinien natychmiast zareagować.(…) Porażająca jest bezradność policji, szokujące są sygnały o tym, że prokuratura zablokowała chęć zatrzymania przez policjantów pana Piotra Rybaka (został skazany za spalenie kukły Żyda we Wrocławiu na 10 miesięcy więzienia; od wyroku odwołała się oskarżająca go prokuratura. Karę Rybaka zmniejszono do trzech miesięcy). Nie rozumiem dlaczego prokuratura stała się agencją ochrony antysemitów – mówił TVN24 senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza.

W podobnym tonie wydarzenia komentował przedstawiciel Lewicy. - Prawo i Sprawiedliwość to partia, która chce mieć na krótkiej smyczy nacjonalistów, dlatego prokuratura ma wytyczne: nie reagować w takich sytuacjach jak ta w Kaliszu - mówił Faktom TVN Krzysztof Gawkowski, Koalicyjny Klub Parlamentarny Lewicy, Nowa Lewica

Marsz pod lupą prokuratury

W piątek władze Kalisza poinformowały, że prezydent miasta zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez organizatorów marszu. Reakcja władz - jak przekazała rzeczniczka prezydenta miasta Katarzyna Ciupek - dotyczy marszu zorganizowanego w Święto Niepodległości, 11 listopada, w Kaliszu przez grupę nacjonalistów na czele z Wojciechem Olszańskim, występującym pod pseudonimem Aleksander Jabłonowski.

>>> Prezydent Kalisza składa zawiadomienie do prokuratury ws. demonstracji w Święto Niepodległości <<<

W niedzielę prokuratura poinformowała o wszczęciu postępowania. - W zawiadomieniu jest mowa o możliwości popełnienia przestępstwa dotyczącego propagowania faszyzmu lub innego ustroju totalitarnego oraz napaści z powodu ksenofobii, rasizmu lub nietolerancji religijnej - przekazał w niedzielę Maciej Meler, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.

Wylegitymowano 67 osób

Według policji w marszu w Kaliszu wzięło udział około tysiąca osób. - W kończącej marsz demonstracji uczestniczyło już znacznie mniej osób i w większości byli to przyjezdni z różnych części Polski - relacjonuje Łukasz Wójcik, reporter TVN24. Podczas demonstracji i po niej policjanci wylegitymowali 67 uczestników zgromadzenia. Były to osoby, które wykrzykiwały nienawistne hasła lub, które miały przy sobie banery z takimi wezwaniami lub symbolami.

Przebieg marszu i głoszone podczas niego hasła ostro skrytykowali między innymi przedstawiciele Kościołów i władz państwowych, w tym prezydent Andrzej Duda.

Czytaj także: