Lekarze z Lubuskiego Porozumienia Zielonogórskiego złożyli w środę w oddziale NFZ w Zielonej Górze 110 przedsądowych wezwań do zapłaty za opiekę nad pacjentami. NFZ zapowiedział częściowe rozwiązanie problemu. Nie widzi jednak powodów, by płacić lekarzom za dni, w których odmówili pracy.
Marek Twardowski, prezes zarządu Lubuskiego Związku Lekarzy Pracodawców Podstawowej Opieki Zdrowotnej "Porozumienie Zielonogórskie" powiedział, że wezwania są efektem braku realizacji przez lubuski oddział NFZ porozumienia zawartego 7 stycznia w Warszawie pomiędzy Porozumieniem Zielonogórskim, prezesem Narodowego Funduszu Zdrowia i ministrem zdrowia. Jeden z jego punktów mówi, że za oświadczenia potwierdzające ubezpieczenie złożone przez pacjentów należy się lekarzowi stawka kapitacyjna przez trzy następne miesiące kalendarzowe.
- Tymczasem za ostatni kwartał ubiegłego roku i styczeń tego roku NFZ nie zapłacił nam za takich pacjentów. Chodzi o osoby, które e-WUŚ wskazywał na czerwono, jako nieubezpieczone, a które złożyły oświadczenia - wyjaśnił Twardowski.
"NFZ nabrał wody w usta"
W zależności od wielkości praktyki lekarskiej chodzi o zaległości w wysokości od kilkuset do ponad 1 tys. zł.
- Władze lubuskiego oddziału NFZ nabrały wody w usta i nie chcą z nami rozmawiać o tych pieniądzach. W innych regionach dyrektorzy oddziałów obiecali wypłatę zaległych pieniędzy - dodał Twardowski.
Według Porozumienia Zielonogórskiego przyczyną problemów są wady i błędu systemu e-WUŚ, który np. nie bierze pod uwagę, że nie wszyscy muszą płacić składkę zdrowotną co miesiąc. Tym samym wykazuje taką osobę jako nieubezpieczoną, mimo że co innego wynika z okazanych przez nią dokumentów.
Rzeczniczka Lubuskiego NFZ Sylwia Malcher-Nowak poinformowała, że dyrektor oddziału podjął już decyzję o rozwiązaniu tego problemu. - Podjęliśmy działania formalne i techniczne, które umożliwią rozliczenie wspomnianych oświadczeń. Problem nie dotyczy wszystkich lekarzy POZ, a jedynie tych, którzy nie sprawozdali prawidłowo do rozliczenia wspomnianych oświadczeń - przekazała Malcher-Nowak.
Lekarze chcą pieniędzy, choć gabinety były zamknięte
Porozumienie Zielonogórskie nie godzi się także na zmniejszenie płatności za styczeń. Te zostały pomniejszone przez NFZ o 10 proc. z uwagi na protest lekarzy, którzy na dwa dni zamknęli swoje gabinety.
- Gabinety były zamknięte, ale po ich otwarciu przyjęliśmy znacznie więcej pacjentów i w ostatecznym rozrachunku udzieliliśmy takiej samej liczby porad, jak w każdym innym miesiącu. Można się zgodzić z potrąceniem 45 zł za wizytę naszego pacjenta, gdyby skorzystał z opieki alternatywnej. To byłoby uczciwe rozwiązanie sprawy. Naszym zdaniem ograniczenie nam płatności nie jest uprawnione i stąd przedsądowe wezwania do zapłaty - powiedział Twardowski.
NFZ wyjaśnił, że płatność za styczeń dla placówek działających w ramach podstawowej opieki zdrowotnej została pomniejszona proporcjonalne o te dni, w których nie były one dostępne dla pacjentów, najczęściej 2 i 5 stycznia. - Na początku stycznia szeroko informowaliśmy, które gabinety przyjmują pacjentów od początku roku, a które nie. Przypominam też, że lekarze rodzinni otrzymują stałą miesięczną stawkę kapitacyjną za gotowość przyjmowania pacjentów, a nie za każdą udzielona poradę - powiedziała Malcher-Nowak.
Autor: FC / Źródło: PAP / TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: tvn24