Śledczym udało się ustalić okoliczności śmierci dwóch osób, które zginęły we wtorek na drodze ekspresowej S5 niedaleko Leszna (woj. wielkopolskie) między węzłami Śmigiel Północ i Kościan Południe. - Ofiary zostały przywiezione na miejsce wypadku. Miały wysiąść z auta i położyć się na drodze - mówi Magdalena Mazur-Prus, prokurator rejonowa w Kościanie.
Do śmiertelnego potrącenia dwojga pieszych doszło w 3 stycznia na 21. kilometrze drogi S5 między węzłami Śmigiel Północ i Kościan Południe (woj. wielkopolskie). Straż pożarna powiadomiona została o wypadku około 19.30.
W zdarzeniu oprócz dwojga pieszych uczestniczyły dwa samochody osobowe, które potrąciły kobietę i mężczyznę. Ich kierowcy byli trzeźwi.
Policja długo nie znała okoliczności zdarzenia. - Przyczyny i okoliczności tego tragicznego wypadku są ustalane. Nie mamy informacji, jak te osoby znalazły się na drodze. Droga S5 jest z obydwu stron zabezpieczona płotem, więc nie ma możliwości, by te osoby przedostały się przez niego – mówił Jarosław Lemański, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Kościanie.
Trasa w tym miejscu przebiega wśród pól, nie ma tu zabudowań ani węzła.
Policja pod nadzorem prokuratury wyjaśniała dokładne przyczyny i okoliczności tego zdarzenia. Dwukrotnie zamykano odcinek trasy S5 między Śmiglem a Kościanem i poszukiwano m.in. dokumentów, które mogły należeć do ofiar.
Przyczyna śmierci? Wykluczono zdarzenie kryminalne
Ofiary to kobieta i mężczyzna w wieku 39 lat. - Kobieta pochodzi z województwa dolnośląskiego, ale od dłuższego czasu mieszkała na terenie Niemiec. Natomiast mężczyzna był mieszkańcem Poznania - informował Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Ich ciała zostały zabezpieczone do badań. Ich wstępnymi wynikami dysponują już śledczy.
Wiadomo, że obrażenia, jakich doznali 39-latkowie, powstały za ich życia. - Nie mamy do czynienia ze zdarzeniem o charakterze kryminalnym, że te osoby znalazły się na drodze popełnionego wcześniej na ich szkodę przestępstwa - mówi Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Według wstępnych informacji po sekcji zwłok, przyczyną śmierci pieszych na trasie S5 były obrażenia wielonarządowe charakterystyczne dla wypadków komunikacyjnych. - Udało się ustalić, że obrażenia powstały, kiedy ofiary znajdowały się w pozycji leżącej - mówi Magdalena Mazur-Prus, prokurator rejonowa w Kościanie.
Położyli się na jezdni, "nikt ich do niczego nie przymuszał"
Jedna z rozważanych wersji zakładała, że te osoby były przewożone przez kogoś i z jakiegoś powodu zostały w tym rejonie wysadzone z pojazdu. To się potwierdziło.
- Ofiary zostały przywiezione na miejsce wypadku. Miały wysiąść z auta i położyć się na drodze - tłumaczy Mazur-Prus.
Śledczy są tego pewni, bo dotarli do kierowcy, który ich wiózł. - To była osoba znajoma, która została poproszona o przewiezienie pokrzywdzonych - wyjaśnia Wawrzyniak.
I dodaje: - Wiemy, że na miejscu znalazły się dobrowolnie, nikt ich do niczego nie przymuszał.
Mężczyzna zeznał, że jechali w kierunku Śląska, gdzie mieszkała pokrzywdzona. - Mężczyzna pokrzywdzony, który był w tym samochodzie razem z pokrzywdzoną, zachowywał się według relacji świadka agresywnie, był pod wpływem alkoholu. W pewnym momencie zażądał zatrzymania samochodu. Kierujący ten samochód zatrzymał, wówczas pokrzywdzony wyszedł z samochodu, przekroczył barierkę i znalazł się na przeciwległym pasie ruchu i tam się położył. Pani, która znajdowała się z nim w tym samochodzie również wyszła i udała się w kierunku leżącego. Niestety samochody najechały na te osoby i doszło do śmierci - tłumaczy Wawrzyniak.
Postępowanie prowadzone jest w sprawie, nikomu nie postawiono dotąd zarzutów. Po wypadku śledczy zlecili, by biegli zbadali krew ofiar wypadku na zawartość alkoholu i innych środków odurzających. - Będziemy oczekiwać kolejnych ustaleń ekspertów - powiedział Wawrzyniak.
Źródło: tvn24.pl/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24