Trwają przygotowania szpitala w Wolicy koło Kalisza do przyjęcia pacjentów zakażonych koronawirusem. W placówce stawiane są ścianki działowe, wyznaczane strefy: czysta i skażona, a pacjenci przewożeni są do innych szpitali w okolicy. Z decyzji o przekształceniu szpitala w zakaźny nie są zadowoleni lekarze i pielęgniarki.
W poniedziałek po południu wojewoda wielkopolski poinformował o wyznaczeniu Wojewódzkiego Specjalistycznego Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej Chorób Płuc i Gruźlicy w Wolicy jako drugiego szpitala w regionie, w którym sprawowana będzie opieka wyłącznie nad pacjentami zakażonymi koronawirusem. Decyzja zapadła "w trybie natychmiastowym".
- Moja decyzja ma związek z coraz większą liczbą zakażeń, do których dochodzi szczególnie na południu naszego województwa. Celem naszych działań jest ograniczenie rozprzestrzeniania się ognisk COVID-19 – tłumaczył w komunikacie wojewoda Łukasz Mikołajczyk.
O decyzji wojewody poinformowano Ministerstwo Zdrowia, które zabezpieczyło dla placówki 10 respiratorów.
W szpitalu w Wolicy jeszcze w poniedziałek przebywało 28 pacjentów. Wszyscy są przewożeni do innych placówek. W nowym szpitalu zakaźnym do dyspozycji pacjentów - według przedstawicieli wojewody - ma być blisko 100 łóżek.
Trwa dostosowywanie szpitala w Wolicy do leczenia w nim pacjentów z koronawirusem. Jak mówi dyrektor placówki Sławomir Wysocki, zająć to może kilka dni, bo placówkę trzeba przebudować: postawić ścianki działowe, wydzielić strefy czystą i skażoną oraz doposażyć w sprzęt i ludzi. - Musimy się przygotować, zupełnie zmienić organizację w stosunku do tego co mieliśmy. Mamy pulmonologów, ale nie mamy lekarzy innych specjalności - podkreślał we wtorek Sławomir Wysocki.
Pielęgniarki i lekarze z placówki nie kryją oburzenia decyzją wojewody. - Ten szpital jest przystosowany do leczenia gruźlicy i w tej dziedzinie się spełnia. W innej już niekoniecznie. Izolacja gruźlicy to inna izolacja niż koronawirusa - mówił dziennikarzom jeden z lekarzy.
Mimo to personel zamierza pozostać na posterunku - wszyscy deklarują pomoc i dalszą pracę w szpitalu.
Placówka w Wolicy będzie drugim w województwie szpitalem jednoimiennym, czyli szpitalem jednej choroby, w tym wypadku COVID-19. Jako pierwszy taki status otrzymał w marcu 2020 roku szpital im. Józefa Strusia przy ul. Szwajcarskiej w Poznaniu. Do 21 kwietnia przed południem w Wielkopolsce liczba zakażeń osiągnęła 1068. Zmarło 58 osób, a 65 wyzdrowiało.
Co z Centrum Opieki Długoterminowej w Kaliszu?
W wydanym komunikacie wojewoda poinformował także, że podjął decyzję o transporcie pacjentów z prywatnej placówki w Kaliszu do szpitala jednoimiennego w Wolicy. Jak podano, "kierownictwo prywatnego Domu Opieki Długoterminowej Salus w Kaliszu, mimo przeszkolenia nowego personelu, odmówiło przyjęcia pomocy kadrowej".
Dyrektorka ośrodka twierdzi, że od wielu dni błagała o pomoc. - Nas tutaj zostawiono z ciężkimi przypadkami i z tym chorym personelem, wycieńczonym, pracującym dziesiątą dobę - mówiła Ewa Goździewicz, dyrektorka Kaliskiego Centrum Opieki Długoterminowej "Salus" w rozmowie z reporterem TVN24 Arturem Zakrzewskim.
Wcześniej zakażonych pacjentów z tego ośrodka w Kaliszu transportowano do szpitala w Poznaniu. Po ostatniej ewakuacji okazało się, że w centrum jest 37 nowych chorych. Zakażony jest cały personel, z wyłączeniem kilku wolontariuszy.
Prezydent Poznania o sytuacji w DPS-ach
W poniedziałek prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak poinformował na konferencji prasowej, że w poznańskim szpitalu zakaźnym hospitalizowanych jest 195 osób, z czego u 162 osób potwierdzono zakażenie koronawirusem Dodał, że od 16 marca do chwili obecnej do jednoimiennego szpitala zakaźnego w Poznaniu przyjęto łącznie 770 osób.
- Chciałbym też zasygnalizować, że z tych 195 hospitalizowanych osób, aż 86 osób to są osoby, które zostały przyjęte z DPS-ów i zakładów opiekuńczo-leczniczych. To stanowi na dzisiaj pewien problem - mówił Jaśkowiak.
Przyznał, że na temat sytuacji w wielkopolskich DPS-ach rozmawiał z wojewodą wielkopolskim. - Wojewoda ma świadomość faktu, że jeżeli będą następne takie sytuacje, że z DPS-ów będą dowożone kolejne osoby, to w pewnym momencie szpital nie będzie w stanie tak naprawdę przyjmować innych chorych. Mam nadzieję, że wojewoda i minister zdrowia znajdą rozwiązanie, by te osoby mogły być leczone na miejscu – zaznaczył.
- Być może teraz, po czasie, uda się wprowadzić takie rozwiązania, by w tych DPS-ach nie tworzyły się ogniska zakażeń. Na te działania był czas półtora miesiąca temu, ubolewam, że one nie zostały podjęte, że organy państwa nie stanęły na wysokości zadania, natomiast mam nadzieję, że w tej chwili przynajmniej rządzący czy wojewodowie będą w stanie wprowadzić takie rozwiązania, które poprawią sytuację pensjonariuszy DPS-ów, a jednoczenie też zagwarantują im opiekę w tych miejscach – dodał.
Jaśkowiak wskazał, że "przewożenie tych starszych osób, które są przerażone samą wizją transportu, dla których zmiana miejsca, w którym funkcjonują jest wielkim dramatem również psychicznym – prowadzi do tego, że będą oni umierać 'po drodze', lub jeszcze nawet przed transportem".
Prezydent Poznania podkreślił również, że w miejskich DPS-ach udało się uniknąć takich sytuacji m.in. dzięki wcześnie podjętym decyzjom o izolacji DPS-ów i zakazie odwiedzin. Dodał, że takich jasnych i konkretnych dyspozycji dla władz samorządowych w kraju zabrakło ze strony m.in. Ministerstwa Zdrowia i Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
- W Poznaniu uniknęliśmy tego dramatu, który w tej chwili rozgrywa się w wielu DPS-ach na terenie całego kraju, w tym również na południu Wielkopolski, a uniknęliśmy tylko dlatego, że nas ostrzegli lekarze. Lekarze poinformowali mojego zastępcę, który przekazał mi stosowne ostrzeżenia i informacje i dzięki temu mogliśmy przekazać do DPS-ów sprzęt ochronny, większe środki finansowe – mówił prezydent Poznania.
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: facebook.com/pg/szpitalwolica