Wzięli dopalacze. Trzech nie żyje, czwarty nie pamięta imprezy. Śledztwo umorzone

Do tragedii doszło w Kwiatkowicach (województwo Lubuskie). Prokurator o zeznaniach mężczyzny, który przeżył: nic nie pamięta
Prokuratura umarza śledztwo w sprawie śmierci po dopalaczach
Źródło: TVN 24

Bawili się we czwórkę, przeżył tylko jeden. Trzech zmarło w pokoju, na stole przed nimi leżały dopalacze. - Przesłuchaliśmy czwartego uczestnika imprezy, zupełnie nie pamiętał przebiegu zdarzenia. Postępowanie zostało zakończone - informuje Roman Witkowski z prokuratury w Gorzowie Wielkopolskim. Śledczym nie udało się ustalić, skąd mężczyźni z Kwiatkowic (Lubuskie) wzięli środki, które znaleziono przy nich podczas świętowania urodzin kolegi.

Czterech mężczyzn świętowało w lutym 35. urodziny jednego z nich. Impreza odbywała się w domu, u brata jubilata. Tragicznego odkrycia dokonała gospodyni domu. Kiedy weszła do pokoju, w którym się bawili, cała czwórka siedziała nieprzytomna na krzesłach i kanapie. W przypadku trzech z nich lekarz stwierdził zgon, najmłodszy został przetransportowany do szpitala, przeżył.

Śledztwo ruszyło w dzień odkrycia zwłok trzech mężczyzn, ale nie skończy się w sądzie. Prokurator właśnie je zakończył.

Nie wiadomo, skąd wzięli proszki

Jak tłumaczy Roman Witkowski z prokuratury w Gorzowie Wielkopolskim, postępowanie dotyczyło trzech przestępstw. Pierwsze z nich to nieumyślne spowodowanie śmierci trzech osób, drugie to posiadanie środków zabronionych, trzecie dotyczyło wprowadzenia do obrotu substancji szkodliwych, czyli dopalaczy.

- W dwóch sprawach prokurator umorzył postępowanie wobec niewykrycia sprawców przestępstw, natomiast w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci, podstawą umorzenia było stwierdzenie, że czyn nie zawiera ustawowych znamion przestępstwa. Postępowanie zostało zakończone - przekazuje rzecznik prokuratury w Gorzowie Wielkopolskim.

Śledczy przesłuchali co prawda 29-latka, który przeżył urodzinową imprezę, ale jego zeznania nie wyjaśniły w żaden sposób skąd pochodziły dopalacze, które mogły zabić trzech jego kolegów.

- Jego zeznania do sprawy tak naprawdę nic nie wniosły, dlatego, że on zupełnie nie pamiętał ani przebiegu samego zdarzenia, ani wcześniejszych rzeczy z nim związanych. Prawdopodobnie z uwagi na doznane szkody na zdrowiu, spowodowane zażyciem tych szkodliwych substancji - mówi Witkowski.

Zabija w kilka minut

Wiadomo, że dopalacze zażyła cała czwórka. Dla dwóch 40-latków i 35-latka dawka była za duża. Przyczyną ich śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa, którą mogły spowodować właśnie te substancje. Po dwóch miesiącach od tragicznych urodzin śledczy ustalili, o jakie środki chodziło.

- Wyniki badań toksykologicznych wskazały we krwi ofiar obecność konkretnego dopalacza. Może być podawany jako proszek, w płynie czy też jako sprasowana tabletka. Działa euforycznie oraz przeciwbólowo, natomiast skutkiem ubocznym jego zażycia jest porażenie ośrodka układu oddechowego - mówił w kwietniu Roman Witkowski.

Środek, o którym mowa (NFC), zbierał już śmiertelne żniwo w USA. Jego działanie ma być osiem razy silniejsze niż morfiny. - To wyjątkowo niebezpieczne środki, bo oprócz tego efektu, którego pożądają użytkownicy, czyli odrealnienia, utraty kontaktu z rzeczywistością, wyłączają oddech. Jeśli w ciągu paru minut do pacjenta nie trafi fachowa pomoc, nie otrzyma on odtrutki - umiera - opisywał w kwietniu sposób działania dopalacza Eryk Matuszkiewicz, toksykolog z poznańskiego szpitala im. Raszei.

29-latek tuż po odnalezieniu został przetransportowany do szpitala, jego życie udało się uratować.

Autor: ww//ec / Źródło: TVN 24

Czytaj także: