Kaliski sąd skazał trzech nastolatków za znieważenie prezydenta Andrzeja Dudy. Rok temu wulgarnymi słowami obrazili prezydenta oraz pocięli baner z jego wizerunkiem. - Jest nauczka dla mnie i przepraszam za to - mówił przed sądem jeden z oskarżonych.
Makary M., Wojciech R. i Mikołaj S. byli oskarżeni o to, że "działając wspólnie i w porozumieniu w miejscu publicznym, okazując rażące lekceważenie porządku prawnego znieważyli Prezydenta RP Andrzeja Dudę w ten sposób, że wykrzykiwali słowa wulgarne i uznane powszechnie za obelżywe". Groziły im za to nawet trzy lata więzienia.
Sąd uznał ich za winnych popełnionego czynu. Kara, którą jednak orzekł jest łagodniejsza, niż wnosiła o to prokuratura. Całą trójkę skazano na dwa miesiące prac społecznych po 20 godzin. - Sąd nie miał wątpliwości, że oskarżeni dopuścili się zarzucanego każdemu z nich czynu - mówiła Katarzyna Maciaszek, sędzia Sądu Okręgowego w Kaliszu.
Był alkohol i "zabawa"
Do zdarzenia doszło w czerwcu 2020 r. w Sulmierzycach w powiecie krotoszyńskim (województwo wielkopolskie). 50 uczniów z różnych szkół ponadpodstawowych spotkało się na wspólnej imprezie z okazji rozpoczęcia wakacji. Podczas zabawy spożywano alkohol. W pewnym momencie oskarżeni przynieśli na miejsce imprezy baner wyborczy z wizerunkiem prezydenta Andrzeja Dudy. Okazało się, że baner zdjęli z płotu w pobliżu miejsca zabawy.
Pod adresem prezydenta zaczęli wykrzykiwać wulgarne słowa: "je*** Dudę". Jeden z nich przeciął plakat nożyczkami. Ktoś inny miał wyjąć zapalniczkę i krzyknąć: "Chodźcie go spalić". Zdarzenie uwieczniono na filmiku. Cała akcja trwała około 10 minut.
Był tam syn radnej
Na imprezie bawił się syn radnej z powiatu krotoszyńskiego z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. Rano miał powiedzieć mamie o zdarzeniu z plakatem i o obraźliwych słowach pod adresem prezydenta. - Mama wypytywała mnie o to, bo dowiedziała się od kogoś - wyjaśniał w sądzie.
Radna o sprawie poinformowała swoich kolegów z klubu PiS oraz policję. - My rozliczaliśmy się z dystrybucji tych banerów a jeden z nich zniknął - tłumaczyła w sądzie.
Zdaniem niektórych świadków syn radnej nie protestował przeciwko zachowaniu się oskarżonych. - Nie chciałem reagować, bo był alkohol i bałem się, że może dojść do kłótni. Bałem się, bo wiedziałem, że z tego może być afera - zeznał syn radnej.
Chcieli uniewinnienia
Mikołaj S. nie przyznawał się do winy. - Nie powinienem się w taki sposób wyrażać o panu prezydencie, choć mam swoje poglądy polityczne i nie jestem za panem prezydentem. Ale to zachowanie było strasznie nierozważne z mojej strony – powiedział.
Makary M. powiedział, że wstydzi się swojego zachowania. - Moim celem nie było urażenie prezydenta, głowy państwa. To co się zdarzyło, to nie była polityczna manifestacja, byliśmy w swoim gronie i tylko bawiliśmy się. Bardzo żałuję, to jest nauczka dla mnie i przepraszam za to - powiedział.
Z kolei Wojciech R., który zdaniem sądu pociął plakat, powiedział, że "ten gest nic nie znaczył". - To był tylko taki impuls. Gdybym był trzeźwy, to na pewno bym tego nie zrobił - powiedział w sądzie. Dodał jednak, że to zdarzenie można połączyć z jego poglądami politycznymi.
Adwokat Tomasz Kowalski tłumaczył, że "w przypadku tak młodych ludzi można zdecydowanie stwierdzić, że ich działanie było tylko głupotą, naiwną zabawą, chęcią zwrócenia na siebie uwagi a nie chęcią obrażenia prezydenta". - Tutaj nie ma odpowiedniej formy zamiaru, która jest niezbędna do przypisania zamiaru sprawstwa, czyli chęci obrażenia prezydenta - podkreślał.
Prokurator w mowie końcowej wnioskowała o ukaranie nastolatków sześcioma miesiącami prac społecznych i koniecznością zapłacenia po 500 złotych na rzecz pokrzywdzonego prezydenta Andrzeja Dudy. Obrona wnosiła o uniewinnienie, kwestionując to, że do sytuacji doszło w miejscu publicznym oraz jego chuligański charakter. Sąd przychylił się jedynie do drugiego z wniosków.
Wyrok nie jest prawomocny.
Źródło: TVN 24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24