Już jedenastu pseudokibiców Lecha Poznań, którzy podczas niedzielnego meczu wtargnęli na boisko i przerwali mecz, zostało zatrzymanych przez policję. Trwają przesłuchania trzech mężczyzn - trzech już usłyszało zarzuty, kolejni mają je usłyszeć wkrótce. Jeden z zatrzymanych już wcześniej miał zakaz stadionowy. Pozostali chuligani są identyfikowani i poszukiwani.
Pierwszych sześciu mężczyzn zatrzymano w poniedziałek późnym popołudniem i wieczorem. To mieszkańcy powiatu poznańskiego i ościennych.
- Są to mężczyźni w wieku 18-37 lat. Do zatrzymań doszło w domach. Osoby te nie stawiały oporu, były zdziwione. Ale z drugiej strony powinny liczyć się z taką ewentualnością - mówi TVN24 Maciej Święcichowski z wielkopolskiej policji.
Kolejne pięć osób zatrzymano we wtorek. Jedna z nich sama zgłosiła się na policję.
Policja o kolejnych zatrzymaniach:
Jest już 11 zatrzymanych. Mamy jeszcze trochę wolnych miejsc w areszcie. A noc jest długa.... pic.twitter.com/EuzbIEr8vn
— Andrzej Borowiak (@BorowiakPolicja) 22 maja 2018
Trzy osoby już z zarzutami
We wtorek około południa pierwszych sześciu zatrzymanych doprowadzono na przesłuchanie do Prokuratury Rejonowej Poznań-Grunwald.
Trzech już usłyszało zarzuty związane z naruszeniem ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych.
Jeden ma zarzut wtargnięcia na murawę, za co grożą nawet 3 lata więzienia. Dwaj pozostali - zarzut wtargnięcia na murawę, ale będąc zamaskowanym - osoby te miały na twarzy koszulkę i szalik. W takim wypadku maksymalny wymiar kary może wynieść nawet 5 lat "za kratkami".
- Prokurator doszedł do wniosku, że osoby te działały po prostu w sposób chuligański, stąd zapis o lekceważącym podejściu do prawa. Powoduje on, że dolna granica kary podwyższana jest automatycznie o połowę - podkreśliła Magdalena Mazur-Prus, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Jak dodała, jedna z zatrzymanych osób miała orzeczony wcześniej zakaz stadionowy. Prokurator nie doprecyzowała, czy nadal obowiązuje. Trwa weryfikowanie tego.
Jeszcze dziś na pewno przesłuchane zostaną trzy kolejne osoby zatrzymane w poniedziałek. Po tych przesłuchaniach zostaną podjęte decyzje co do środków zapobiegawczych wobec tych sześciu osób.
Co do osób zatrzymanych we wtorek jeszcze nie podjęto decyzji, czy czynności prokuratorskie zostaną wykonane we wtorek, czy też w środę.
Prokuratura sprawdza też, czy organizator imprezy dopełnił wszelkich formalności. - Na organizatorach ciąży obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa. Z przykrością muszę stwierdzić, ze nie jest to pierwszy przypadek, gdzie kibice zachowują się w taki sposób. Chodzi tu o bezpieczeństwo nie tylko uczestników, ale też zawodników - podkreśliła Mazur-Prus.
Kolejne zatrzymania niebawem
Jak poinformował na antenie TVN24 Maciej Święcichowski, policjanci pracują nad ustaleniem tożsamości stadionowych chuliganów od momentu zakończenia spotkania. Analizowane są zapisy monitoringu, które pozwolą zidentyfikować osoby, które w niedzielę wtargnęły na murawę Inea Stadionu w Poznaniu.
Zatrzymanie kolejnych osób jest tylko kwestią czasu, zapowiada policja.
- Mamy zabezpieczone nagrania z kamer monitoringu, na których widać około 50 osób, z których 30 jest do identyfikacji. To nad nimi pracujemy - przekazał Święcichowski.
Przypomina, że część osób, która weszła na murawę, była zamaskowana. Mimo to - twierdzi policjant - wielu z nich już udało się zidentyfikować na podstawie wcześniejszych nagrań. - W innych momentach spotkania nie mieli na twarzach żadnych masek czy szalików. Dzięki temu jesteśmy w stanie mozolnie przeglądając monitoring minuta po minucie porównać, czy to ta sama osoba, która znalazła się potem na murawie - wyjaśnia Święcichowski.
Policja na podstawie nagrań z monitoringu ustala też tożsamość osób, które odpalały na trybunach race i rzucały je na murawę stadionu.
"Ciągła dyskusja i kolejne kary to za mało"
Do niedzielnych zajść odniósł się także Zarząd Wojewódzki NSZZ Policjantów w Poznaniu. W specjalnym oświadczeniu napisano, że "ciągła dyskusja i kolejne kary po incydentach i zadymach na stadionach piłkarskich to za mało, by policjantki i policjanci mogli realizować bardziej potrzebne mieszkańcom ziemi wielkopolskiej zadania w zakresie bezpieczeństwa wewnętrznego".
W oświadczeniu podkreślono również, że ostatnie wydarzenia w Poznani pokazują, jak ważną rolę spełnia policja.
"Bez policji nie może się odbyć w Polsce praktycznie żaden mecz piłkarski, podczas których nierzadko funkcjonariusze doznają uszczerbku na zdrowiu nie wspominając już o szkodach w sprzęcie i mieniu. Powstaje w tym miejscu retoryczne pytanie, czy jako Państwo stać nas na takie marnotrawstwo ludzkiego wysiłku i publicznych środków?" – napisali policjanci.
Zarząd Wojewódzki "oczekuje również od władz państwowych wprowadzenia nowych rozwiązań, które pozwolą każdemu na kulturalne i bezpieczne kibicowanie całymi rodzinami, jak to jest w większości krajów europejskich, gdzie jak widać jest to możliwe. Walka z pseudokibicami musi zakończyć się sukcesem w interesie państwa polskiego, które nie może sobie pozwolić, aby grupy chuliganów terroryzowały uczestników zawodów sportowych".
Związek zaapelował także o podjęcie przez właściciela i zarząd klubu Lech Poznań "radykalnych i systemowych działań w celu zaprzestania używania podczas meczy rasistowskich i wulgarnych transparentów, rac oraz petard".
Skandal w 77. minucie
Krótko po zdobyciu przez Legię drugiego gola z trybuny, zajmowanej przez najbardziej zagorzałych fanów "Kolejorza", na murawę poleciały race. Sędzia Daniel Stefański przerwał mecz, a piłkarze w pośpiechu udali się do szatni. Sympatycy Lecha po chwili zaczęli napierać na ogrodzenie i kilkudziesięciu z nich pojawiło się na boisku.
Błyskawicznie do akcji wkroczyło około 200 policjantów, którzy przegonili chuliganów z powrotem na sektor i opanowali sytuację. Wojewoda wielkopolski Zbigniew Hoffmann podjął decyzję o przerwaniu spotkania.
Walkower
Decyzją Komisji Ligi Ekstraklasy poznański klub został ukarany walkowerem, co oznacza, że Legia została mistrzem Polski. Lechowi, oprócz kar finansowych, groziło także zamknięcie stadionu dla publiczności. Wojewoda wielkopolski w poniedziałek zdecydował o zamknięciu stadionu na osiem spotkań: pięć ligowych i trzy w europejskich pucharach. W ostatnich latach piłkarze w Poznaniu kilkakrotnie grali przy pustych trybunach, po raz ostatni w październiku 2016 roku przeciwko Wiśle Kraków w Pucharze Polski. W sprawie przerwanego meczu w Poznaniu głos zabrał w niedzielę premier. "Oczekuję (...) od stosownych służb podjęcia zdecydowanych działań wobec stadionowych chuliganów. Wszystkim prawdziwym kibicom piłkarskim dziękuję natomiast za setki pięknych i pomysłowych patriotycznych opraw meczowych w sezonie 2017/18!" - napisał Mateusz Morawiecki na Twitterze, gratulując jednocześnie Legii Warszawa zdobycia tytułu Mistrza Polski.
Rzecznik Lecha Poznań: to jest niedopuszczalne
- Mamy świadomość, jakie emocje towarzyszą kibicom. Znamy ich i siebie też. Te emocje są podobne: to ból i rozgoryczenia na to, jak sportowo zakończył się ten sezon. Natomiast nie należy i nie wolno akceptować tego rodzaju zachowań. Sposób, w jaki te emocje zostały upuszczone jest niedopuszczalny. Będzie się to wiązało z surowymi konsekwencjami - powiedział na antenie TVN24 Łukasz Borowicz, rzecznik klubu Lech Poznań.
Borowicz zapewnił też, że klub dołożył wszelkich starań, by na stadionie nie doszło do żadnych ekscesów. - Zrobiliśmy więcej niż wymagała tego do nas ustawa. Każdy samochód, który wjeżdżał na stadion, został sprawdzony. Uprzedziliśmy dziennikarzy, że i oni mogą być poproszeni o pokazanie rzeczy, które wnoszą na stadion - wyliczał rzecznik Lecha.
Autor: FC/aa/i / Źródło: TVN 24 Poznań/PAP
Źródło zdjęcia głównego: KWP Poznań