Zaczęło się od poduszki i koca, później ogień zajął posadzkę. Przez pożar w szpitalu w Gostyniu (Wielkopolska) część oddziału wewnętrznego jest wyłączona z użytku. Wicestarosta informuje, że naprawianie szkód zajmie przynajmniej dwa tygodnie.
Zgłoszenie o pożarze dotarło do służb w nocy z soboty na niedzielę. - Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, trwała już akcja ratowniczo-gaśnicza – mówi Monika Curyk, oficer prasowy KPP w Gostyniu.
- Strażacy ugasili pożar przy pomocy gaśnicy proszkowej, a następnie oddymili zadymione pomieszczenia. W działaniach trwających około półtorej godziny wzięły udział dwa zastępy JRG Gostyń i zastęp OSP Gola - informuje Marcin Nyczka z miejscowej straży pożarnej. Wszyscy, którzy tej nocy przebywali na oddziale, zdążyli w porę wyjść przed budynek. - Na szczęście nikomu nic się nie stało, personel błyskawicznie ewakuował pacjentów jeszcze przed przyjazdem służb – podaje Janusz Sikora, wicestarosta gostyński.
Dwa tygodnie przerwy. "Może nawet więcej"
Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że źródłem pożaru było łóżko jednej z pacjentek oddziału wewnętrznego. - Kobieta najprawdopodobniej zaprószyła w nim ogień. Spaliła się poduszka i koc – informuje Monika Curyk.
Kiedy ogień zaczął rozprzestrzeniać się na posadzkę, strażakom udało się opanować pożar. Nie oznacza to jednak, że zniszczenia nie są poważne. - Na oddziale było bardzo duże zadymienie, będzie trzeba odświeżyć wszystkie pomieszczenia i windę. Musimy też sprawdzić stan instalacji gazowych, elektrycznych i całej aparatury medycznej, a także upewnić się, czy nie ma żadnych szkód nad podwieszonym sufitem. Cały czas trwają rozmowy z ubezpieczycielami, analizujemy straty – wylicza wicestarosta.
Tłumaczy, jak wygląda struktura oddziału. - Ogień pojawił się w nowo utworzonej części, gdzie mieści się 16 łóżek dla pacjentów. Niestety obecnie musieliśmy wyłączyć je z użytku. Naprawianie zniszczeń może zająć dwa tygodnie, a może nawet więcej – przewiduje Janusz Sikora.
Nie wiadomo jeszcze, czy pacjentka poniesie jakiekolwiek konsekwencje karne. - Śledczy cały czas badają szczegółowe okoliczności zdarzenia – kończy Monika Curyk z gostyńskiej policji.
Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: OSP KSRG Gola, KPP Gostyń