Prokuratura bada okoliczności śmierci 40-letniego ratownika medycznego, który zmarł podczas dyżuru w szpitalu. - Był jednym z filarów tego zespołu, pracował z nami wiele lat. To olbrzymia strata dla całej społeczności - mówi Aleksandra Szymańska, rzeczniczka Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wielkopolskim (woj. lubuskie). Zmarły pozostawił żonę i dwójkę dzieci.
Ratownik rozpoczął pracę w środę, 22 lutego o godzinie 20. Był kierownikiem zmiany na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Nad ranem poszedł się położyć. Jak opowiada przed kamerą TVN24 rzeczniczka Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wielkopolskim, nie jest to nic niezwykłego. - To jest normalne, o ile sytuacja na oddziale na to pozwala - podkreśla Aleksandra Szymańska.
Kiedy przyszli do niego koledzy, okazało się, że 40-latek nie daje oznak życia.
- Został znaleziony martwy. Szpital powiadomił inspekcję pracy i prokuraturę. Skupiliśmy się na kontakcie z bliskimi. Zapewniliśmy wsparcie psychologiczne, tyle można zrobić w pierwszych chwilach - mówi Szymańska.
Prokuratura wyjaśnia, co się stało
Andrzej Bogacz, zastępca Prokuratora Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim przekazuje, że wszczęte zostało śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci ratownika medycznego.
- Na poniedziałek została zaplanowana sekcja zwłok. Przede wszystkim trzeba ustalić, jaka była przyczyna zgonu. Sprawdzimy, czy śmierć miała związek z procesem chorobowym, czy też przemęczeniem - mówi prokurator Bogacz.
Zmarły medyk był nie tylko ratownikiem w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego, ale pracował także w Nowym Szpitalu w Kostrzynie nad Odrą oraz w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gorzowie Wielkopolskim.
Rzeczniczka szpitala: był filarem tego zespołu, to olbrzymia strata
Rzeczniczka gorzowskiego szpitala podkreśla, że pracownicy szpitala - a zwłaszcza Szpitalnego Oddziału Ratunkowego - są wstrząśnięci śmiercią 40-latka.
- Był jednym z filarów tego zespołu, pracował z nami wiele lat. To olbrzymia strata dla całej społeczności, pan Łukasz był nie tylko związany z naszym szpitalem. Był też zawodnikiem Celulozy Kostrzyn - wspomina Szymańska.
"Zdecydowanie za szybko i niespodziewanie odszedł od nas, ale w sercach wszystkich, którzy go poznali na pewno pozostanie na zawsze!" - tak pożegnali swojego kolegę przedstawiciele klubu piłkarskiego Celuloza Kostrzyn Nad Odrą. Ratownik był piłkarzem pierwszego zespołu przez sześć lat, do 2021 roku.
"Łukasz był oddanym, doświadczonym ratownikiem, niezwykle wrażliwym na potrzeby drugiego człowieka, zawsze wyróżniał się wysokimi umiejętnościami zawodowymi. Jego odejście to wielka strata dla ratownictwa medycznego" - przekazuje w komunikacie na stronie internetowej Nowy Szpital w Kostrzynie nad Odrą.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24