Od ponad dwóch lat, o godzinie 6 rano, obsługa szkoły wchodziła do budynku i sprawdzała, czy gdzieś na ścianach pojawiły się nowe pęknięcia. Tak zaczynał się każdy dzień w Szkole Podstawowej im. Janusza Kusocińskiego w Dolsku (woj. wielkopolskie). Budynki należące do tej placówki znajdują się na osuwisku, które pomału, niemal niewidocznie je niszczy.
Ofiarą osuwiska jest 26-letnia siedziba szkoły, do której przylega hala sportowa. To dawne gimnazjum, które po reformie szkolnictwa w 2017 roku zostało przekształcone w szkołę podstawową. Niewielkie rysy najpierw pojawiły się na ścianach hali. Sytuacja zrobiła się na tyle poważna, że w październiku 2023 roku budynek wyłączono z użytku.
Teraz ten sam los spotkał główną siedzibę szkoły.
Z dnia na dzień "stała się rzecz nieunikniona"
Pierwsze niepokojące sygnały pojawiły się już pod koniec 2023 roku, dlatego szkoła, podobnie jak wcześniej hala, jest regularnie nadzorowana przez inżyniera budownictwa Mariusza Boniaka. To on ocenia stan techniczny i wydaje kolejne zalecenia.
Jeszcze w kwietniu wyglądało na to, że uczniowie będą mogli korzystać z gmachu co najmniej do września. Sytuacja nagle się zmieniła.
- Otrzymaliśmy raport, że w przypadku zauważenia nowych pęknięć natychmiast trzeba uniemożliwić przebywania osobom w tym budynku i powiadomić inżyniera. 15 maja, gdy kończyłem pracę, zszedłem skorzystać z komputera w położonej na parterze sali komputerowej. Wtedy zobaczyłem nowe pęknięcia. Zadziałałem zgodnie z zaleceniami eksperta - mówi nam dyrektor Bartosz Kołakowski.
- Stała się rzecz nieunikniona, mianowicie pojawiły się pęknięcia nie od strony osuwiska, a już od strony boiska sportowego. To świadczy o tym, że budynek zaczyna się zachowywać powoli w sposób taki dosyć mocno nieprzewidywalny. Po konsultacji z naukowcami z Politechniki Wrocławskiej doszedłem do wniosku, że budynek może być niebezpieczny w użytkowaniu - tłumaczy nam Boniak.
15 maja zapadła decyzją o tymczasowym wyłączeniu szkoły z użytku do czasu zbadania obiektu przez Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Śremie.
I tak, z dnia na dzień dyrekcja szkoły stanęła przed niełatwym zadaniem nowej organizacji zajęć dla 300 uczniów.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Gdy kluczowe znaczenie ma pogoda
Zajęcia odbywają się w dwóch sąsiednich, zabytkowych budynkach: "czerwonym", gdzie zajęcia miała dotychczas głównie edukacja wczesnoszkolna oraz w "białym", gdzie znajdowała się biblioteka i czytelnia wraz z dwoma salami lekcyjnymi.
- Straciliśmy 12 pomieszczeń dla uczniów z klas 4-8 oraz pomieszczenia, w których mieścił się sekretariat i gabinety specjalistów. Dla uczniów z tych klas mamy teraz tylko cztery sale. Dzięki różnym zabiegom udało nam się wygospodarować dodatkowe miejsce. Zmieniliśmy charakter niektórych pomieszczeń, zlikwidowaliśmy czytelnię. Wprowadziliśmy też częściowo system zmianowy. Na szczęście udało się uniknąć sytuacji, w której ktoś miałby lekcje do godziny 18 lub 19 - wylicza dyrektor.
Część zajęć odbywa się w terenie. Głównie są to lekcje wychowania fizycznego, religii, plastyki i muzyki. Na razie, przez pierwsze 1,5 tygodnia funkcjonowania nowego planu jakoś wszystko działa. - Problem organizacyjny był, aczkolwiek udało się to poukładać na tyle, że jesteśmy w stanie do końca roku szkolnego przeżyć. Jeżeli pogoda nie pozwoli na zajęcia w terenie, to będziemy mieć duży problem. Staniemy przez bardzo trudnym wyzwaniem, ale jakoś będziemy musieli sobie wtedy poradzić - opowiada Kołakowski.
"Przyczyna jest typowo naturalna"
Na pierwszy rzut oka nie widać, żeby przy szkole w Dolsku działo się coś "spektakularnego". Stoją szkolne budynki, a obok porośnięta drzewami skarpa. O tym, że powoli przemieszcza się a to o centymetr, a to o dwa, świadczą pęknięcia i zarysowania na budynkach. To, że tak się faktycznie dzieje i jak rozwija się ta sytuacja, widać dzięki badaniom geodezyjnym.
- Przyczyna zjawiska ma charakter naturalny i wiąże się z budową geologiczną terenu, ukształtowaną w wyniku procesów glacjalnych. W tym rejonie pod powierzchnią humusu (próchnicy - przyp. red.) występują warstwy osadów polodowcowych – bezpośrednio pod znajdują się utwory gliniaste, a na głębokości około 4,5–5 metrów zalegają iły, czyli bardzo drobnoziarniste skały osadowe o niskiej wodoprzepuszczalności. Kluczowym czynnikiem sprzyjającym powstawaniu osuwiska jest infiltracja wody opadowej lub roztopowej, która, docierając do warstwy iłów, prowadzi do silnego uwodnienia ich na powierzchni kontaktu. W efekcie ił staje się bardzo śliski – można to porównać do powierzchni lodowiska - mówi nam inżynier Boniak.
Jak tłumaczy, gdy dochodzi do takiej sytuacji, wszystko to, co znajduje się powyżej, traci stabilność i zaczyna się przemieszczać wzdłuż tej nachylonej płaszczyzny. - Takie zjawisko dotyczy ogromnych ilości materiału, sięgających kilku tysięcy metrów sześciennych, które wywierają znaczny nacisk na znajdujące się poniżej budynki. - dodaje.
Osuwisko najmocniej "pracuje" wiosną i jesienią, czyli wtedy, kiedy zwykle są największe opady deszczu.
Sytuacji nie ułatwiają też liczne drzewa, które porastają osuwisko. Według autora raportów o stanie szkolnych budynków, drzewostan dodatkowo dociąża grunt. - Niestety nie zawsze jest tak, że drzewa pełnią tą zbawienną rolę i stabilizują skarpę. Dzięki przeprowadzonym georadarem badaniom wiemy, że wszystkie układy korzenne znajdują się w strefie poślizgowej, czyli w warstwie gruntu, która się osuwa - wyjaśnia Boniak.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Co we wrześniu?
Dyrektor szkoły mówi wprost: sytuacja jest bardzo trudna i nie może trwać w nieskończoność. Szczęśliwie do końca roku szkolnego zostało już niewiele czasu. - Nie wyobrażam sobie realizowania zajęć w terenie w październiku czy w listopadzie. Dużą sztuką będzie zaplanowanie zajęć, żeby wszystko udało się dostosować i maksymalnie wykorzystać dostępną powierzchnię - mówi dyrektor.
Konieczny będzie kapitalny remont "białego" budynku. Szkoła chce też odzyskać pomieszczenia, z których do tej pory korzystało przedszkole. Dzięki takim zabiegom do dyspozycji będzie 8 na 10 potrzebnych sal dla uczniów z klas 4-8. Środki na remont zabezpieczył Urząd Gminy i Miasta w Dolsku.
A co dalej? Jak wskazuje inżynier Boniak, sali gimnastycznej nie da się już uratować, jest na to za późno. - Tam są takie szczeliny, że można rękę włożyć - mówi dyrektor. - Wystarczy spojrzeć na strop. Widać tam potężne dźwigary, które są mocno powyginane. To świadczy o siłach, które działają na halę - tłumaczy Boniak i dodaje: Moim zdaniem szkołę da się jeszcze uratować. Nie jest w takim stanie, że się rozsypuje. Problem w tym, że przegrywa z naturą. To jest budynek dosyć mocny i solidny. Oczywiście są pęknięcia, niektóre konstrukcyjne, ale są teraz odpowiednie technologie wzmocnienia fundamentów i możliwości "posklejania" - opowiada inżynier Boniak.
Szansę na "reanimację" szkoły oceni niezależny rzeczoznawca, a po otrzymaniu raportu Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego zdecyduje o przyszłości budynku.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Najpierw muszą powstrzymać naturę
Dla władz gminy kluczowe jest ustabilizowanie osuwiska. To od tego trzeba zacząć. Remedium ma być zastosowanie stalowych prętów nazywanych gwoździami gruntowymi oraz siatki pełniącej rolę powierzchniowego wzmocnienia. - My mamy gotowy projekt zabezpieczenia osuwiska. On przewiduje użycie około trzystu dwunastometrowych tzw. szpil wkręcanych pod kątem prostym do tej skarpy. Ten projekt został już złożony w starostwie, mamy pozwolenie na budowę. Potrzebne są tylko środki, żeby to sfinansować - przekonuje Tomasz Frąckowiak, burmistrz Miasta i Gminy Dolsk.
Koszt takich prac oszacowano na 13,65 miliona złotych. Gmina liczy na rządowe wsparcie i poczyniła już w tym kierunku konkretne kroki. 17 kwietnia do Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego trafił kompletny wniosek o dofinansowanie.
- Wojewódzki zespół nadzorujący realizację zadań w zakresie przeciwdziałania ruchom osuwiskowym oraz usuwania ich skutków, powołany zgodnie z wytycznymi, zarekomendował opracowanie dokumentacji geologiczno-inżynierskiej, jak również rozpatrzył wniosek i pozytywnie zaopiniował opracowaną przez jednostkę dokumentację geologiczno-inżynierską oraz projekt zabezpieczenia osuwiska - przekazuje Nina Swarcewicz, rzeczniczka wojewody.
22 maja wojewoda Agata Sobczyk wystąpiła do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji z prośbą o przyznanie środków finansowych z rezerwy celowej budżetu państwa. Prace nad stabilizacją osuwiska są czasochłonne. Pozostaje tylko czekać na rozpatrzenie wniosku przez MSWiA.
Burmistrz Dolska nie ukrywa, że upływający czas nie jest tutaj sprzymierzeńcem. - Bardzo nam zależy na czasie. Dzięki tej inwestycji będziemy mogli wykonać kluczowe prace. Jednym z zadań jest rozbiórka sali gimnastycznej. Nie chcemy, żeby doszło do samoistnego zawalenia budynku. Druga kwestia to konieczność jak najszybszego zabezpieczenia szkoły, żeby nie podzieliła losu sali. A trzecia kwestia jest taka, że zabezpieczona przed degradacją skarpa pomoże zabezpieczyć kilkudziesięcioletnie osiedle Jaskółki, które znajduje się na skarpie. Tam już gołym okiem widać, że droga pochyla się w stronę osuwiska, lampy stoją pod kątem - kończy Frąckowiak.
Zapytaliśmy ministerstwo, kiedy rozpatrzy wniosek o pomoc dla Dolska. Czekamy na odpowiedź.
Autorka/Autor: Aleksandra Arendt-Czekała
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvrelax.pl