Obrońcy zwierząt w asyście policji interweniowali w poniedziałek na terenie hodowli psów w Puszczykowie (Wielkopolska). Jedna z wolontariuszek kilka dni wcześniej odkryła, że czworonogi żyją tam w fatalnych warunkach. Okazało się, że sytuacja była gorsza niż początkowo zakładano.
Na hodowlę natrafiła Romana Jaźwińska ze Stowarzyszenia Noe, zajmującego się obroną zwierząt. Wraz z wolontariuszami z Animal Security, ujawnili w jak skandalicznych warunkach trzymano czworonogi. Właściciel zamykał psy w budach, a te umieścił w ziemiankach.
- Warunki sanitarne w tych pomieszczeniach były skandaliczne. Psy zupełnie pozbawiono światła. Nie dostawały też jedzenia - mówi jedna z obrończyń praw zwierząt.
Zwierzęta ras typu jamnik, york, dog, czy shih tzu były tam hodowane, a następnie, jak dowiedział się na miejscu reporter TVN24, sprzedawane w Niemczech.
Szczątki za płotem
Oprócz obrońców praw zwierząt na miejscu pojawiła się też policja. Po posesji biegał mały pies bez tylnej nogi. Znaleziono także sukę rasy buldog z otwartymi ranami, między innymi na łapach, uniemożliwiającymi jej normalne poruszanie się. Na posesji śledczy znaleźli szczątki zwierząt oraz pozostałości sierści.
- Lekarz weterynarii, któremu asystowali policjanci, zabezpieczył próbki do badań. W tej sprawie wszczęte będzie postępowanie z ustawy ochrony zwierząt. To już będzie zadanie prokuratury. Na razie trudno powiedzieć, jakie zarzuty mogą usłyszeć opiekunowie - powiedział Tomasz Górny z grodziskiej policji.
Jak zapewnia Górny, zwierzęta nie wrócą już do hodowli. Wszystkie trafią do schronisk lub osób prywatnych.
Hodowla mieści się w Puszczykowie, niedaleko Grodziska Wlkp.:
Autor: ib / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań