Zamykał się ze studentkami w sali i nakłaniał do zdejmowania kolejnych części odzieży, żeby "zbadać ciepłotę mięśni". W ten sposób, przez blisko 40 lat, fałszywy profesor, molestował młode dziewczyny. Poszkodowanych jest ponad 400. Teraz "profesor" usłyszał też zarzut gwałtu.
- Mężczyzna ma postawione ogółem 15 zarzutów, w tym jeden dotyczy gwałtu - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Do gwałtu miało dojść w zeszłym roku. Policja nie ujawnia jednak szczegółów tego zdarzenia.
Cały czas wzrasta liczba kobiet, które miały paść ofiarą "profesora". Według najnowszych ustaleń, pokrzywdzone mogły zostać 423 kobiety. Tyle przypadków na razie odnotowała policja. 69-latek wkrótce powinien usłyszeć więc kolejne zarzuty. To nadal jednak nie ostateczna liczba. Niewykluczone, że poszkodowanych będzie jeszcze więcej. - Śledztwo cały czas trwa - mówi Borowiak.
Zaczęło się w październiku
O sprawie zrobiło się głośno na początku października. W trakcie inauguracji roku akademickiego na Wydziale Filologii Polskiej i Klasycznej UAM, doszło do molestowania. Na policję zgłosiła się studentka, która padła ofiarą mężczyzny podającego się za profesora uniwersytetu. CZYTAJ WIĘCEJ
Policjanci, którzy zajęli się sprawą zabezpieczyli dowody przestępstwa, między innymi skopiowali nagrania z monitoringu zainstalowanego w budynku uczelni. Na nagraniach został zarejestrowany wizerunek poszukiwanego mężczyzny. Zdjęcia trafiły do pracowników uczelni. Na początku listopada jeden z pracowników technicznych WFPiK rozpoznał mężczyznę. Zaalarmował policję i tak 69-latek został zatrzymany. CZYTAJ WIĘCEJ
Posiedzi dłużej za kratkami
69-latek przebywa w areszcie. Za molestowanie grozi mu 8 lat więzienia, w przypadku gwałtu, za kratkami może spędzić nawet 15 lat.
Do pierwszego przypadku molestowania miało dojść w 1977 r. Kobieta, którą to wtedy spotkało, sama zgłosiła się na policję i złożyła zeznania. Wtedy mężczyzna był jeszcze "doktorem". Potem został "profesorem". Mężczyzna działał nie tylko na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza, ale niemal na każdej uczelni wyższej w Poznaniu. Z ustaleń policji wynika, że mężczyzna nigdy nie był pracownikiem żadnej uczelni.
Mężczyzna dbał o wiarygodny wizerunek naukowca - był schludnie ubrany, nosił przy sobie aktówkę. Wyłapywał na korytarzach uczelni studentki, którym tłumaczył, że prowadzi badania antropologiczne. Prosił o udział w badaniach, samemu też oferując swoją pomoc.
Zamykał się ze studentką w sali i nakłaniał do zdejmowania kolejnych części odzieży, żeby zbadać ciepłotę mięśni. Przyklejał wówczas - również do miejsc intymnych - karteczki nasączone wodą.
W tym momencie, niektóre ze studentek odstępowały od "badań". Inne, ufając mężczyźnie, pozwalały na kontynuowanie czynności.
Osoby, które mogły zostać pokrzywdzone przez fałszywego naukowca, proszone są o kontakt z Agatą Smiatacz pod numerem telefonu 61 84 12 406.
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24