Kaliska prokuratura bada sprawy kradzieży pieniędzy z miejskiej kasy przez dwie urzędniczki. Obie kobiety straciły pracę.
Magistrat o sprawie dowiedział się dzięki mieszkance Kalisza. Kobieta dostała wezwanie do zapłaty podatku, który zapłaciła wcześniej z góry.
– Przedstawiła potwierdzenie wpłaty- informuje Janusz Pęcherz, prezydent Kalisza.
"Pożyczki" na spłaty kredytów
Pieniądze faktycznie wpłynęły do urzędu, jednak nie uregulowano nimi podatku, trafiły do kieszeni jednej z urzędniczek pracującej w kasie. Jak później tłumaczyła, była to pożyczka, którą spłaciła.
Drugi podobny przypadek wykryła wewnętrzna kontrola w kaliskim magistracie. Kasjerka przesłuchiwana w sprawie koleżanki przyznała wówczas, że sama postąpiła podobnie, zastrzegając przy tym, że "dług" już oddała.
Jak informują "Nowe Fakty Kaliskie", obie kobiety miały mieć problemy ze spłacaniem kredytów bankowych.
Sprawą zajmuje się już kaliska prokuratura. Sprawdzana jest też suma, jaka wyciekła w ten sposób z urzędu, a także czy były to jednorazowe przypadki, czy też podobnych praktyk dopuścili się również inni urzędnicy.
Autor: FC//ec / Źródło: Nowe Fakty Kaliskie
Źródło zdjęcia głównego: Nowe Fakty Kaliskie | Agnieszka Walczak