Sypał śnieg, jeździły piaskarki, a drogowcy... kosili trawę - taki widok na drodze wojewódzkiej nr 309 zauważył Przemysław Górzny, radny z Leszna (Wielkopolska). Zdjęcia z prac obiegły internet. Zarządca drogi przyznaje, że wykonawca miał zlecenie na koszenie trawy, ale to miało zakończyć się nie na początku grudnia, a ponad miesiąc wcześniej. - Zastanawiam się, czy to nie była próba odśnieżania. Tylko, że żyłką się trudno się kosi czy odśnieża - podkreśla zarządca drogi, przy której w śniegu koszono trawę.
W niedzielę (5 grudnia) Przemysław Górzny, radny z Leszna, jechał w kierunku Poznania. Przejeżdżał zaśnieżoną drogą wojewódzką nr 309, gdy nagle jego oczom ukazała się grupa drogowców pracująca na poboczu. - To było w gminie Lipno, w pobliżu jednej ze stacji benzynowych - doprecyzowuje Górzny.
Nie byłoby w tym pewnie nic dziwnego, gdyby nie charakter wykonywanych przez nich prac. Mężczyźni kosili - leżącą pod warstwą białego puchu - trawę.
- Sytuacja niespotykana, nie przyszłoby mi do głowy, że można po opadach śniegu kosić trawę... A może kosili śnieg? - śmieje się radny.
"Zima znowu zaskoczyła"
Jak przyznaje, aura nie sprzyjała raczej takim pracom. Sypał śnieg, a po drodze mijał odśnieżarki i piaskarki. - Nie chciało mi się wierzyć w to, co widzę. Jak tylko ich zobaczyłem, chwyciłem kamerę samochodową i zrobiłem nią kilka zdjęć. W domu je zobaczyłem i utwierdziłem się, że panowie mają w rękach kosiarki - relacjonuje Górzny.
Jak dodaje, nie wszystkich drogowców udało mu się uchwycić na zdjęciach. - Było ich pięciu albo sześciu - mówi radny.
Zdjęcia wrzucił na Facebooka. "Zima znowu zaskoczyła" - podsumował w mediach społecznościowych.
Zarządca drogi: mieli zlecenie na koszenie trawy, które miało zakończyć się miesiąc wcześniej
Drogą, którą jechał pan Przemysław, zajmuje się Wielkopolski Zarząd Dróg Wojewódzkich. Jego rzeczniczka przyznaje, że faktycznie wydali zlecenie na wykonanie koszenia trawy. Tyle że miały być one zakończone ponad miesiąc temu.
- Prace związane z koszeniem trawy w ciągu drogi wojewódzkiej nr 309, w powiecie leszczyńskim, wykonuje na zlecenie WZDW firma z Rawicza. Ostatnie zlecenie zostało wystawione 4 października i - zgodnie z umową - powinno zostać wykonane do 3 listopada - tłumaczy Paulina Jęczmionka-Majchrzak z WZDW.
Wykonawca miał przyznać, że prace zakończył z opóźnieniem. - Zgłosił nam koniec prac w czwartek, 2 grudnia, czyli niezgodnie z warunkami umowy, za co poniesie karę finansową. Roboty wykonywane w śniegu, w weekend 4-5 grudnia, nie były z nami konsultowane, w związku z czym nie będą przez nas rozliczone - zaznacza Jęczmionka-Majchrzak.
Potwierdza to Paweł Katarzyński, dyrektor WZDW. - Wykonawca nie wywiązał się z umowy, będzie ponosił konsekwencje. Niezrozumiałe jest dla nas, dlaczego pojawił się w grudniu, w aurze zastanawiającej, jeśli chodzi o utrzymanie zieleni. Próbował, bo chyba trudno to inaczej nazwać, coś zdziałać na drodze, co nie ma nic wspólnego z naszym zleceniem - podkreślił Katarzyński.
A może odśnieżali?
Jak dodał, do tej pory nie miał do czynienia z takim przypadkiem: - Trudno mówić o usłudze - to są jakieś dziwne zjawiska, z których się, delikatnie mówiąc, podśmiechujemy.
W WZWD o sytuacji dowiedzieli się od internautów. Katarzyński podkreśla, że przy zimowej aurze trudno mówić o koszeniu trawy. - Zastanawiam się, czy to nie była próba odśnieżania. Tylko, że żyłką się trudno się kosi czy odśnieża - śmieje się.
Skontaktowaliśmy się z wykonawcą prac na zlecenie WZDW. W rozmowie z TVN24 przedstawiciel firmy zaprzeczył, by jego pracownicy kosili trawę w śniegu. Identyczną odpowiedź otrzymało WZDW.
Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Przemysław Górzny