To miało być wielkie święto w Szwacinie koło Kalisza. We wsi odbywały się dożynki gminno-powiatowe. Gości było dużo: parlamentarzyści, władze województwa, powiatu, gminy oraz… kontrolerzy z urzędu skarbowego. Efekt? Dwa mandaty i sporo pouczeń.
Na święcie plonów sprawdzano sprzedawców. I posypały się kary. Powód? Każdy kto organizuje takie imprezy powinien mieć prowadzoną działalność i się z niej rozliczać.
Kiełbasa z paragonem
- Jeśli obowiązuje w naszym kraju prawo podatkowe to wszyscy jesteśmy zobowiązani do jego stosowania – tłumaczy Wiesława Dróżdż z Ministerstwa Finansów.
Oznacza to, że każda grupa organizująca festyn, niezależnie od tego czy mówimy o szkolnej zabawie, imprezie strażaków czy święcie plonów, musi zalegalizować swoją działalność. Dlatego każda sprzedana kiełbasa czy kawałek domowego placka w Szwacinie powinny być zapisane i znaleźć się w rocznym rozliczeniu podatkowym.
- Jest to delikatnie przykre dla nas, dlatego, że dożynki są specyficznym rodzajem uroczystości wiejskich – mówi Ilona Gratka z koła gospodyń wiejskich w Godzieszach Wielkich, która brała udział w imprezie.
W przypadku imprez organizowanych przez stowarzyszenia, jeśli dochody z imprez przeznaczane są na ich działalność statutową, zwolnione zostaną one z podatku. Jeśli dochody z naszej sprzedaży przekroczą 20 tys. złotych, zobowiązani jesteśmy do posiadania kasy fiskalnej. Koszt jej zakupu to około 3 tys. złotych
"Zaczęto od maluczkich"
Kontrola zirytowała także gospodarza imprezy, wójta gminy Godziesze Wielkie: - Nie chcemy być zwierzyną łowną. To rozpoczęcie akcji „czyszczeniem” od samego dołu. Czyli zajęliśmy się maluczkimi – denerwuje się Józef Podłużny, podkreślając, że państwo nie uzyskałoby na imprezie wielkich dochodów, a w ten sposób tylko wprowadzono ferment.
Prawo jest jednak nieubłagane. Urzędnicy ze skarbówki skupili się jednak na upomnieniach. Na dożynkach w Szwacinie wystawili dwa mandaty.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań / Fakty TVN