Robert Ziółkowski przez 10 lat pracował w poznańskim zespole poszukiwań celowych, teraz pisze książki. Reporterowi TVN24 zdradził kulisy pracy "łowców cieni", czyli grupy, która w ostatnim czasie zatrzymała Kajetana P. i konwojenta, który ukradł 8 mln złotych.
"Łowcy głów" czy "łowcy cieni" - tak nazywane są zespoły poszukiwań celowych, które funkcjonują od 14 lat w każdej komendzie wojewódzkiej policji w Polsce. Są niezwykle skuteczni - przez ten czas zatrzymali około pół tysiąca przestępców, w tym kilkudziesięciu zabójców.
- Takie zespoły jako pierwsza wprowadziła policja niemiecka. Nie mogli sobie poradzić z członkami Frakcji Czerwonej Armii. Powołali takie małe zespoły przy każdej landowej komendzie. Wzór zaciągnęli z izraelskich służb specjalnych - Mosadu - wyjaśnia Robert Ziółkowski, były policjant, członek poznańskiego zespołu poszukiwań celowych i autor książek "Łowcy głów" i "Wściekły pies".
- W Ameryce naszym odpowiednikiem jest szeryf federalny, jak Tommy Lee Jones w "Ściganym" - mówi.
"Prędzej czy później nastąpi przełom"
"Łowcy cieni" czasem zatrzymują poszukiwanego po kilku dniach, innym razem nawet po 20 latach.
- Często po tych 20 latach nie mamy nic - poszukiwany facet się rozpłynął w powietrzu. Czasami jest to frustrujące, że pracujesz tyle lat i nic, nie ma się czego chwycić. Prędzej czy później przełom jednak następuje - zaznacza.
Był przypadek, że poszukiwany przez nich przestępca ukrywał się w Legii Cudzoziemskiej. - W tej sprawie pojawiały się lewe tropy, włącznie z wątkami w Ameryce Południowej i w Stanach Zjednoczonych. Prawda okazała się zupełnie inna - mówi.
Trudnych spraw nie brakuje. Poznańska grupa w ostatnich dniach może pochwalić się zatrzymaniem konwojenta, który ukradł w Swarzędzu 8 mln złotych i Kajetana P., który w Warszawie miał zamordować lektorkę włoskiego i obciąć jej głowę. Wcześniej m.in. rozwiązali zagadkę kradzieży obrazu Claude'a Moneta z poznańskiego Muzeum Narodowego. - Rozwiązanie sprawy konwojenta czy "Plaży w Pourville" pokazuje, że ci policjanci to nie są idioci, jak kiedyś się na nas patrzyło - mówi.
Dziękują za zatrzymanie
Bywają też sprawy, które nabierają komicznego przebiegu. - Na przykład jechaliśmy windą do faceta, a on do niej wsiadł - śmieje się Ziółkowski.
Innym razem jechali zatrzymać poszukiwanego, a przy okazji zatrzymali dwóch innych bandziorów. - Jechaliśmy zatrzymać poszukiwanego za zabójstwo. Kiedy weszliśmy do mieszkania, było ich trzech. Z uwagi na oszczędności postanowili ukrywać się w jednym mieszkaniu - wyjaśnia.
Bywa, że poszukiwani przez nich przestępcy inspirują się postaciami z książek czy filmów, jak Kajetan P., który interesował się postacią fikcyjnego seryjnego mordercy Hannibala Lectera, bohatera książki Thomasa Harrisa.
- Kiedyś szukaliśmy jednego z członków grupy zajmującej się napadami na banki i konwoje. Robili to niesamowicie. Na przeszukaniu znaleźliśmy film "Gorączka" z Al Pacino i Robertem de Niro. Okazało się, ze był to ich ulubiony film i traktowali go jako instruktażowy - opowiada Ziółkowski.
Jak mówi, bywa, że poszukiwani przestępcy przy zatrzymaniu czują ulgę. - Gdy policja szuka cię 10 lat, to czujesz się jak zaszczute zwierzę. Zatrzymywani wielokrotnie mówili nam "dobrze, że wreszcie przyjechaliście" - mówi.
Nieco inną ulgę czuł jeden z bandytów, który odpowiadał za serię napadów na stacje benzynowe z niebezpiecznymi narzędziami. - Uciekł on na Ukrainę. Tam wdarł się w zatarg z lokalną mafią i zatrzymując go z miejscową milicją, uratowaliśmy mu życie - tłumaczy były policjant.
Otwarte głowy
W rozmowie z reporterem TVN24 Aleksandrem Przybylskim, Ziółkowski zdradził też tajniki pracy w zespołach poszukiwań celowych. - To ciągłe burze mózgów, wałkowanie sytuacji, podejrzanych. Specyfiką tej pracy jest to, że trzeba być kreatywnym. Nie można myśleć standardowo. Trzeba umieć stosować wszystkie metody i wiele rzeczy wymyślać czy prowokować, by spowodować ruchy w środowisku poszukiwanego. Trzeba mieć zdolności analityczne - mówi.
Poznańska grupa pościgowa w ubiegłym roku zatrzymała 46 osób. W całej historii swojego istnienia dopadła ponad pół tysiąca przestępców, w tym kilkudziesięciu zabójców. - Chyba wszystkie najważniejsze sprawy, z jakimi miałem do czynienia, zostały już rozwiązane - kończy Ziółkowski.
Autor: FC/b / Źródło: TVN 24 Poznań