Ogrodnik z Chrzypska Wielkiego (Wielkopolska) kupił węgiel pochodzący z Australii, który - jak się okazało - nie chce się palić. Surowiec, który w założeniu miał posłużyć do ogrzania tuneli z kwiatami został zwrócony w ramach reklamacji. Dostawca ją uwzględnił i zwróci przedsiębiorcy wydane pieniądze.
Historię Bogdana Królika z Chrzypska Wielkiego opisywaliśmy na tvn24.pl w zeszłym miesiącu. Ogrodnik kupił, za pośrednictwem polskiej firmy, węgiel pochodzący z Australii. Przedsiębiorca chciał nim między innymi ogrzać tunele foliowe, w których mają rozwijać się rośliny ozdobne, przede wszystkim tulipany. Surowiec przekazał też do ogrzewania mieszkań pracowniczych.
Czytaj także: Szkodliwy węgiel z importu. "Trujemy nie tylko siebie"
Jak mówił pan Bogdan, pracownik jego firmy przyszedł w pewnym momencie do niego i powiedział, że węgiel się nie pali. Później jeszcze kilka razy próbowali rozpalić nim w piecu, ale bezskutecznie.
Pan Bogdan złożył reklamację, którą dostawca ostatecznie uznał. Ponad 20 ton węgla, które kupił ogrodnik, zostało już odebranych. Sprzedawca wystawił ogrodnikowi fakturę korygującą, w której zobowiązuje się do oddania ponad 75 tysięcy złotych.
Przedsiębiorca już pod koniec października był pewien, że otrzyma z powrotem pieniądze wydane na australijski węgiel, bo taką deklarację przekazał mu sprzedawca. Surowiec niedługo potem został zabrany z terenu posesji należącej do ogrodnika. Zaznaczał jednak, że to nie rozwiązywało jego głównego problemu - że ciągle nie wiedział, czym palić zimą i jak ogrzać tunele foliowe, aby tulipany mogły rosnąć.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24