Ten węgiel jest strasznie zasiarczony - powiedział w programie "Wstajesz i wiesz" na antenie TVN24 ekspert do spraw bezpieczeństwa energetycznego Przemysław Zalewski, odnosząc się do surowca z importu z Indonezji. Dodał, że spalanie takiego węgla "to produkcja większej ilości tlenku siarki, który jest bardzo szkodliwy". - Trujemy nie tylko siebie, ale również dookoła całą okolicę i sąsiadów - stwierdził.
Ekspert mówił między innymi o węglu sprowadzanym z Indonezji. - Aspekty prawne pozwalają na spalenie tego składu chemicznego. Jednak tutaj trochę bajka się kończy. Biorąc pod uwagę, że jest to węgiel sprowadzany pod gospodarstwa domowe i, że jest to skala ponad czterech milionów mieszkań, to przestaje się wszystko zgrywać i nie jest to takie różowe - ocenił.
Węgiel z importu. Ekspert komentuje
Dodał, że podzieliłby to na "aspekt eksploatacyjny i zdrowotny". - Aspekt zdrowotny polega na tym, że ten węgiel jest strasznie zasiarczony. My mówimy w Polsce, że siarka powyżej jednego procenta to jest bardzo złej jakości węgiel. Generalnie, jeżeli patrzymy na gospodarstwa domowe, które opalają węglem, takim zwyczajnym ekogroszkiem, który można powiedzieć, że jest popularny, zwłaszcza dla wszystkich osób, które posiadają takie typowe eksploatacyjne, z podajnikiem ślimakowym do palenia węgla, to mówi się, że takim optymalnym węglem jest węgiel, który posiada do 0,8 proc. siarki. Tutaj, w przypadku węgla z Indonezji, siarkę powyżej 1,4, jest to więc bardzo wysokie zasiarczenie. To produkcja większej ilości tlenku siarki, który jest bardzo szkodliwy - tłumaczył.
Podkreślał, że "trujemy nie tylko siebie, ale również dookoła całą okolicę i sąsiadów". - Drugi aspekt to aspekt eksploatacyjny. Taki węgiel dużo gorzej się pali. Nasze kotłownie nie mają być miejscami udręki czy też jakąś siłownią, gdzie się schylamy, poprawiamy, staramy się dopalić ten węgiel. Cała jest trudność w tym, żeby ten węgiel palił się w sposób prawidłowy, całkowity, żeby tego popiołu był jak najmniej - wyjaśniał.
Zdaniem eksperta "to kwestia pilnowania partnerów biznesowych po stronie indonezyjskiej". - Znam takie przypadki, gdy ten węgiel jest bardzo dobrej jakości, znam przypadki, kiedy idzie w stronę bardziej mułu, czyli rodzaju węgla, który nie powinno się w ogóle palić - stwierdził.
Węgiel, który nie chce się palić
Przemysław Zalewski odniósł się również sytuacji ogrodnika Bogdana Królika z Chrzypska Wielkiego (woj. wielkopolskie), który kupił węgiel do ogrzewania tuneli z kwiatami. Surowiec pochodził z Australii. Problem w tym, że - jak mówił - nie chciał się palić. - Węgiel z Australii ma wysoką zawartość spopielania i jest bardzo trudno palić go w paleniskach domowych. Tutaj stosuje się go do raczej dużych pieców (..) Taki węgiel ma 20 proc. spopielenia. Przy tonie takiego węgla, to 200 kg to jest po prostu popiół - zwrócił uwagę.
- To jest pełna odpowiedzialność spółek, instytucji, które to odprowadzają. One powinny dopilnować, że tam na miejscu, zgodnie z praktyką stosowaną przez świat powinna być zrobiona dokładna akredytacja tego węgla, próbki powinny być przebadane, dopiero w momencie kiedy ten węgiel spełnia jakościowo normy, to dopiero on powinien być dopuszczony do załadunku i transportu drogą morską - powiedział.
Źródło: TVN24