"Chleba zamiast igrzysk" - pod takim hasłem przeszła przez miasto demonstracja, która ma zwrócić uwagę na zadłużenia polskich miast. Zwłaszcza tych, w których odbywają się mistrzostwa Europy.
Protest skierowany jest przeciwko "antyspołecznej polityce miasta i państwa". Zdaniem organizatorów, na turniej piłkarski wydaje się miliardy złotych, a w całej Polsce obcina się wydatki na realizację podstawowych potrzeb społecznych.
To tylko niektóre z powodów, dla których zorganizowano przemarsz. - Chcemy uświadomić poznaniaków, że ten karnawał jest zagrożeniem. Promocja sportu, to nie tylko ten miesiąc. Poznań jest tak zadłużony, że mieszkańcy będą spłacać kredyty przez kolejne 10 lat - przekonuje Kacper Pobłocki ze stowarzyszenia My Poznaniacy. - Nie tylko miasta, które organizują Euro mają problemy, również te mniejsze. Nadchodzi kryzys w Polsce i chcielibyśmy o tym Polakom przypomnieć – dodaje.
Euro dla elit
- Chodzi o to, ze Euro jest gównie dla VIP-ów. My, poznaniacy będziemy musieli dopłacać do tego bardzo długo. Po mistrzostwach nie będzie pieniędzy na inne inwestycje. To nie jest tak, że my nie interesujemy się piłką – powiedział jeden z uczestników przemarszu.
Przemaszerowali
Marsz wyruszył spod poznańskiej Opery punktualnie o godzinie 14.00. Jego uczestnicy przeszli Fredry, mostem Teatralnym do ronda Kaponiera i dalej ulicami św. Marcin, Ratajczaka, 27 grudnia na plac Cyryla Ratajskiego, przed urząd wojewódzki. Tam uczestnicy zakończyli przemarsz wiecem.
W proteście wzięło udział około 300 osób.
Autor: mw/roody
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 | Tomasz Pluciński