25-letni właściciel samochodu usłyszał zarzuty w związku ze sprawą śmiertelnego potrącenia rowerzystki, do którego doszło w czwartek w pobliżu miejscowości Brzekiniec w Wielkopolsce. 35-letnia kobieta z Chodzieży, dziennikarka lokalnych mediów, zginęła na miejscu, a sprawca wypadku uciekł. W sprawie zatrzymano w sumie już pięć osób.
W czwartek 3 września około godz. 14, na drodze pomiędzy Budzyniem a Wągrowcem w pobliżu miejscowości Brzekiniec (Wielkopolska), doszło do tragicznego zdarzenia. 35-latka jadąca sportowym rowerem została potrącona przez samochód. Zginęła na miejscu. Sprawca uciekł.
Policjanci z Wągrowca odnaleźli Opla Vivaro, którego kierowca śmiertelnie potrącił rowerzystkę, dziennikarkę z Chodzieży. Auto było ukryte na terenie gm. Gołańcz. W związku ze sprawą zatrzymali 3 osoby. Właściciela auta, jego brata i dalszego członka rodziny. pic.twitter.com/bDoyeTI51Q
— Andrzej Borowiak (@BorowiakPolicja) September 4, 2020
Pięć osób zatrzymanych, jedna z zarzutami
Rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak informował w piątek, że w związku ze sprawą poszukiwany jest niebieski samochód renault trafic lub opel vivaro. Mógł nim jechać sprawca potrącenia. Późnym popołudniem Borowiak podał, że policjanci z Wągrowca odnaleźli opla.
- Auto było ukryte na terenie gminy Gołańcz. W związku ze sprawą policjanci zatrzymali trzy osoby w wieku od 25 do 33 lat: właściciela auta, jego brata i dalszego członka rodziny - powiedział Borowiak. Policjant przekazał, że opel już był przygotowany do naprawy.
W sobotę Borowiak przekazał, że jeden z zatrzymanych, 25-letni właściciel auta usłyszał zarzuty w związku z wypadkiem. To mieszkaniec Wągrowca. Odpowie za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczkę z miejsca zdarzenia.
W sobotę po południu rzecznik wielkopolskiej policji poinformował na Twitterze: "Kolejne zatrzymania w sprawie śmierci (...) dziennikarki z Chodzieży. Policjanci przed chwilą zatrzymali kobietę i mężczyznę, pasażerów Opla Vivaro. Kierowca po potrąceniu rowerzystki uciekł wraz z naocznymi świadkami. Wszyscy ukrywali się. Mogli też zacierać ślady".
Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Poznaniu.
Pomogły nagrania
Rzecznik wielkopolskiej policji podkreślił, że sprawę udało się szybko rozwiązać w dużej mierze dzięki ciężkiej pracy policjantów z Chodzieży.
- Natychmiast po wypadku ogłoszona została obława: blokada dróg, kontrole samochodów, poszukiwania auta z widocznymi uszkodzeniami. Badający miejsce zdarzenia funkcjonariusze ustalili prawdopodobne marki pojazdu, jakim poruszał się sprawca wypadku. Tego samego dnia wypatrzyli taki pojazd na nagraniu z kamery umieszczonej na jednym z budynków w Wągrowcu – powiedział Borowiak.
Na nagraniu widać, że auto na kaliskich numerach rejestracyjnych jechało w kierunku Budzynia. W ciągu następnych godzin funkcjonariuszom udało się dotrzeć do kolejnych właścicieli auta – z Kalisza i z Ostrowa Wielkopolskiego. Ten ostatni podał namiary na obecnego właściciela samochodu z Wągrowca.
- Przez wiele godzin poszukiwany był 25-letni właściciel opla. W międzyczasie dostaliśmy informację od świadka, który widział taki pojazd z uszkodzoną przednią szybą. Z jego relacji wynikało, że samochód wyjechał z lasu i jechał w dużą prędkością w kierunku Gołańczy – relacjonował rzecznik policji.
Funkcjonariusze dotarli do nagrania z monitoringu z Gołańczy. Widać na nim, że pojazd, który niedługo wcześniej przejeżdżał, bez uszkodzeń, przez Wągrowiec, tym razem miał widoczne uszkodzenia i rozbitą szybę. Ostatecznie opla znaleziono w jednej z okolicznych miejscowości.
Obok 25-latka zatrzymano jego 27-letniego brata i 35-letniego członka dalszej rodziny, właściciela posesji, na której ukryto pojazd. Borowiak podał, że w sobotę prokuratorzy mają przesłuchać pozostałą dwójkę zatrzymanych.
Dziennikarka miała wcześniej otrzymywać pogróżki?
Jak udało się ustalić Nadii Jóźwiak, reporterce TVN24, dziennikarka miała wcześniej otrzymywać listy z pogróżkami. Najpierw kierowane były one na adres redakcji. Kilka dni przed śmiercią, jak relacjonuje reporterka, 35-latka dostała list zaadresowany na jej nazwisko. Cała korespondencja miała być powiązana z tematem zaniedbań w sprawie śmierci dwuletniego chłopca, ofiary przemocy domowej. 35-latka opisywała sprawę od kilku miesięcy.
Jak relacjonowała, jeszcze przed śmiercią, w środę, kobieta w porozumieniu z redakcją i prawnikami zdążyła wysłać do Prokuratury Okręgowej w Poznaniu zawiadomienie w sprawie otrzymywanych pogróżek. Prokuratura wszczęła śledztwo. - Jednak na razie śledczy mówią, że nie łączą tych dwóch spraw, czyli tragicznego wypadku w którym zginęła kobieta i listów z pogróżkami, bo nie ma wspólnego mianownika, ale będą tej sprawie się przyglądać - relacjonuje Jóźwiak.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: KWP w Poznaniu/twitter @BorowiakPolicja