Ułożony niedawno na Ratajach chodnik straszy błotną dziurą. To efekt współpracy poznańskich urzędników. Z jednej strony budował go Zarząd Zieleni, z drugiej Poznańskie Inwestycje Miejskie. Do szczęścia zabrakło 4 metrów i skuteczności Wydziału Gospodarki Nieruchomościami, który nie zdążył wykupić prywatnego gruntu.
Pierwszy zaczął budować swoją część chodnika Zarząd Zieleni Miejskiej. Prace ruszyły około 2 lata temu. Jak przyznaje Tomasz Lisiecki, dyrektor ZZM, o dziurze, która może powstać między dwoma odcinkami ścieżki, wiedzieli już na etapie projektowania.
- Wiedzieliśmy, że są tam działki prywatne. W takim wypadku Zarząd Zieleni Miejskiej nie mógł poprowadzić chodnika po tym wąskim klinie terenu. Nie mamy kompetencji, aby sami próbować wykupić takie grunty. To zadanie dla Wydziału Gospodarki Nieruchomościami. Mimo wszystko, podjęliśmy decyzję aby wybudować tyle ścieżki, ile mogliśmy. Gdybyśmy mieli czekać, aż wszystko będzie dopięte, to obecnie nawet byśmy nie zaczęli robót - mówi Lisiecki.
Kto zawinił?
Za drugą część ścieżki, dochodzącej do ul. Piłsudskiego, odpowiada inna miejska jednostka - Poznańskie Inwestycje Miejskie. Wynika to z zarządzenia byłego już prezydenta Poznania Ryszarda Grobelnego. Odcinek był realizowany w ramach projektu RoweLOVE Rataje, wybranego w głosowaniu do budżetu obywatelskiego z 2013 roku. Jak mówi Adam Pawlik (PiS), radny miasta z Rataj, głównym winowajcą tego zamieszania są właśnie PIM, z wiceprezesem Kazimierzem Skałeckim na czele.
- Jeszcze przed rozpoczęciem realizacji projektu RoweLOVE Rataje, rozmawiałem z przedstawicielem Wydziału Gospodarki Nieruchomościami, który zapewniał mnie, że są w stanie wykupić ten klin gruntu. Potrzebny był wniosek od realizatora inwestycj. Takiego pisma nie ma do dzisiaj, choć osobiście mówiłem o tym Skałeckiemu. I teraz mamy taki gniot w postaci 4-metrowej dziury - bulwersuje się Pawlik.
Poznańskie Inwestycje Miejskie do winy się jednak nie poczuwają. W odpowiedzi na pytania tvn24.pl, przedstawiciele jednostki piszą w mailu:
"Na początku marca 2014 r. Zarząd Dróg Miejskich poinformował WGN o zaistniałych problemach z nieuregulowanymi stanami prawnymi działek, na których ma być realizowana inwestycja, a także zwrócił się z prośbą o podjęcie pilnych działań zmierzających do regulacji sytuacji terenowo-prawnej, zgodnie z zapisami Miejscowego Planu Zagospodarowania. W odpowiedzi WGN w kwietniu 2014 r. poinformowało o trudnościach w regulacjach prawnych jak i zwróciło się o rozważenie możliwości zmiany przebiegu trasy. To niestety w przypadku terenów prywatnych w Parku Rataje było niemożliwe. Miasto Poznań, w imieniu których działają takie jednostki jak WGN i ZZM, powinno dołożyć wszelkich starań do pilnej regulacji sytuacji terenowo prawnej w Parku Rataje, zgodnie z zapisami Miejscowego Planu Zagospodarowania."
Z dyrektorem Wydziału Gospodarki Nieruchomościami nie udało nam się niestety w czwartek skontaktować.
Więcej "potworków"
Błotna dziura to zresztą nie jedyny feler ratajskiego chodnika.
- Oprócz chodnika są jeszcze te koszmarne barierki. Przecież można odgrodzić teren w inny sposób. Posadzić drzewa i krzewy, pustą przestrzeń zagospodarować ławkami… Tak też zresztą było zapisane w projekcie budżetu, a wyszła jakaś niepoważna samowolka. Dzieje się tak, kiedy spółka miejska realizuje inwestycję według własnego widzimisię, nie konsultując jej ani razu z twórcami projektu - oskarża znów Pawlik.
Na te zarzuty PIM też ma swoją odpowiedź:
"Barierki mają na celu zabezpieczenie terenów zieleni przed rozjeżdżeniem przez samochody i zostały wykonane na wniosek ZZM w związku z wnioskiem Rady Osiedla Żegrze o utworzenie drogi dojazdowej do boiska MKS Przemysław. Stało się to po ustaleniach wizji lokalnej, w której udział wzięli ówczesny radny Mariusz Wiśniewski, przedstawiciele MKS Przemysław i Dyrektor ZZM."
Autor: ib/kv / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: facebook.com/ratajanka