Mimo siarczystych mrozów, duża część poznańskich bezdomnych nie decyduje się na nocleg w schroniskach i noclegowniach. - Tam jest za duży rygor, wolimy zostać tutaj - tłumaczy jeden z bezdomnych z koczowiska na Sołaczu.
- W tak kryzysowej sytuacji jaka jest w tej chwili, żadna osoba nie zostanie bez pomocy. W miarę możliwości staramy się pomóc. Jeżeli jest dzień i możemy we współpracy z MOPR-em skierować osobę na konkretne miejsce schronienia, to robimy to - zapewnia pracownica jednego ze schronisk dla bezdomnych.
Mimo bardzo niskiej przez całą dobę, większość bezdomnych decyduje się tylko na nocleg w schronisku. Ale są i tacy, którzy w ogóle nie korzystają z tej możliwości. Próbują przetrwać samodzielnie lub w niewielkich grupach.
Obozowisko na Sołaczu
O tych, którzy uparcie odmawiają schronienie w ciepłych noclegowniach pamiętają policjanci i strażnicy miejscy patrolujący koczowiska. Przynoszą paczki z żywnością i ubraniami.
W parku na poznańskim Sołaczu obozowisko ma kilkunastu bezdomnych. Mieszkają w budkach, które stanowią namiastkę domów. Korzystają z darmowych obiadów, niektórzy otrzymują jedzenie od zaprzyjaźnionych sklepikarzy. Ogrzewają się piecykami.
"Tu jest wolność"
- Trzeba zdobyć drewno i wszytko inne. Trzeba dać radę. Siedzi się w środku, w budkach i nie wychodzi się na zewnątrz. W razie czego opieka pomoże, policja i straż miejska też - mówi mężczyzna o pseudonimie "Sołtys", bezdomny z najdłuższym stażem. - Do schroniska nie chcemy, za duży tam rygor. Tu jest wolność - tłumaczy.
Tej zimy w Polsce zamarzło już 10 osób, póki co takie wypadki omijały woj. wielkopolskie.
Paczki bezdomnym rozdaje również Caritas :
Pani Elżbieta nie chce schronić się w noclegowni:
Autor: kk/b / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań